[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Zdaje się, że w zeszłym roku urządziło tam nalot L'Occhio di Dio, tak? - spytała Daisy,
sięgając po słoik marmolady. Wtedy też zauważyłam biegnącą na wewnętrznej stronie jej
ramienia wystrzępioną fioletową bliznę. Prawie identyczną jak moja. Przypomniało mi się,
jak tato mówił, że Daisy i Nick ledwie uszli śmierci, i odtąd starałam się kierować wzrok w
inną stronę.
- Nie, to nie był nalot. Pojawił się tam czarnoksiężnik, Archer Cross. - Po raz pierwszy od
długiego, długiego czasu wypowiedziałam głośno jego nazwisko. - Pracował na rzecz Oka.
Ale nikogo nie skrzywdził.
Zaległa głucha cisza i miałam wielką nadzieję, że będzie to już koniec dyskusji na ten temat,
gdy nagle Nick dorzucił:
- Podobno próbował wydrzeć ci serce w piwnicy... Zgromadzeni przy stole dotąd raczej nie
słuchali mnie
z uwagą, ale teraz wszyscy zastrzygli uszami.
- To nieprawda - odpowiedziałam spokojnie. Czując na sobie wzrok Cala, nie spuszczałam
oczu z Nicka. - Biliśmy się, ale nie groził mi nożem.
- Biliście się? - zapytał Roderick. - Na pięści?
- Mmm, no tak - odparłam speszona. - I chyba nawet go kopnęłam, ale...
55
- Roderick pyta, dlaczego nie posłużyłaś się mocami? -wyjaśnił Kristopher, krzyżując ręce na
stole. - Jesteś demonem. Przecież gdybyś chciała, mogłabyś go zwaporyzować.
Zaschło mi w ustach i lekko zająknęłam się, odpowiadając:
- N-n-nie wiedziałam, jak się to robi.
- Jeżeli kiedyś się nauczysz, to chyba już nie będę chciała z tobą mieszkać - wtrąciła Jenna.
Ale jeśli sądziła, że żartem zmieni temat, była w błędzie. Nick nachylił się do mnie z niemal
płonącymi oczami. - A może to wcale nie plotka...? Może nie zabiłaś go, bo jesteś w nim
zakochana?
ROZDZIAA 11
Waliło mi w uszach. Prędko odłożyłam widelec, aby nikt nie spostrzegł, że trzęsą mi się ręce.
Ale podchwyciłam wzrok Nicka i odparłam:
- Nie jestem. Przyjaznimy się. Miał dziewczynę, Elodie Parris, która jak kilka innych osób
zginęła w Hekate z ręki demona.
Moje słowa zawisły w powietrzu na minutę, podczas której Nick i ja wpatrywaliśmy się w
siebie. On pierwszy stracił cierpliwość.
- Aha, okej, super - rzekł wesołym tonem. - Dobrze, że sobie to wyjaśniliśmy. Chciałem się
tylko upewnić, czy twój chłopak nie wpadnie tu do nas z koleżkami. - Uśmiechnął się do
mnie w taki sposób, że ze zgrozy o mało nie spadłam z krzesła.
Roderick odchrząknął.
- Nick, nie zapominaj, proszę, o dobrych manierach -powiedział. - Sophie jest naszym
gościem.
- Daj spokój, Rod - odrzekł Nick. - Gawędzimy sobie po prostu. Poza tym oboje mamy coś
wspólnego z Okiem.
- Co mianowicie? - zapytałam.
- Och, tylko to, że mnie też chcieli zabić - odpowiedział.
Odchylił się do tyłu i podciągnął koszulę, pokazując złowieszczą fioletową bliznę, która
biegła wężowym zygzakiem od pasa do mostka.
Przy stole zapadło grobowe milczenie, a siedząca obok mnie Daisy wzdrygnęła się.
- Miałem piętnaście lat, kiedy mnie znalezli. Mieszkałem w domu zastępczym w Georgii, nie
rozumiejąc, skąd wzięła mi się zdolność powoływania rzeczy za pomocą myśli. Nie mając
bladego pojęcia o świecie.
56
- Nick stracił pamięć o wszystkim, co przeżył do trzynastego roku życia - dorzuciła Daisy tak
cichutko, że ledwie ją dosłyszałam.
Nick przytaknął.
- Długo byłem bezdomny, ale potem zaopiekował się mną wspaniały stan Georgia. Umieścili
mnie w domu Hendricksonów - parsknął. - Co dla nich skończyło się to bardzo nieciekawie.
Oko zamordowało wszystkich czworo, próbując zgładzić mnie.
- A jak uciekłeś? - spytała Jenna.
Z napięcia jej ramion wyczytałam, że przypomina sobie własną ucieczkę przed Okiem. Nick
znów rzucił mi spojrzenie.
- Posłużyłem się mocami. Stwierdziłem, że to sensowniejsze niż próba walki na pięści, wiesz?
- Wtem jakby poraził mnie prąd, a Daisy nastroszyły się włosy. Nick mówił dalej, z
nieobecną twarzą: - Jeden z nich złapał mnie, kiedy próbowałem wydostać się przez okno.
Miał taki czarny nóż... - Porcelana na stole zaczęła grzechotać, a Kristopher i Elizabeth
wymienili zatroskane spojrzenia. - Wtedy jeszcze nie wiedziałem, czym jest diable szkło -
rzekł Nick - ale przekonałem się, że rani jak jasss...
W drzwiach stanęła nagle Lara.
- Nick! - Jej głos brzmiał ciut za ostro. - Może zechcesz zaczekać z tą opowieścią do
stosowniejszej chwili. Skoro już zjedliście śniadanie, to lepiej powtórz teraz z Daisy ćwicze-
nia, których nauczył was pan Atherton.
W tej samej chwili, ot tak, moc ulotniła się, a ja wypuściłam powietrze, nie wiedząc nawet, że
je wstrzymywałam.
- Jasne, Laro - odrzekł Nick znowu z tym upiornym uśmiechem. Wstał od stołu, Daisy też. -
Aha - dodał. -Chciałem spytać, czy możemy wyjść wieczorem z Sophie i jej przyjaciółmi...
Zatkało mnie. Po tym, co właśnie zobaczyłam, do szczęścia brakowało mi jeszcze tylko
spaceru w ich towarzystwie.
- Dokąd? - zapytała Lara.
- Do wioski. W końcu przyjechała tu na lato, aby się zaznajomić z podobnymi jej istotami,
prawda?
Gdy Lara zawahała się, wytoczył najcięższe działo:
- James specjalnie mnie prosił, żebym wziął Sophie pod swoje skrzydła. - Mówiąc to, położył
mi dłoń na ramieniu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl