[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Tak.
Dziewczyna zrzuciła sandały. Powędrowali ku morzu przez sprężystą trawę. Na
plaży czuła pod stopami ostre kawałki odłamków klifu i pokruszonych muszelek.
Bryn również zdjął buty i podwinął spodnie. Objął Rachel w talii. Omijając kępy
wodorostów i meduzy, które morze wyrzuciło na brzeg, poprowadził ją tuż nad linią
wody ku nagiej skale, górującej nad zatoką. Stanęli na płaskiej półce, żeby popatrzeć, jak
woda porusza kępami glonów w zagłębieniach. Czasami silniejsza fala rozpryskiwała się
o skałę, mocząc im ubrania. Odskakiwali wprawdzie do tyłu, lecz nie zawsze nadążali,
toteż przemokli do nitki, a w ustach czuli smak soli.
R
L
T
- Wyglądasz jak miss mokrego podkoszulka - orzekł Bryn ze śmiechem.
- Czyżbyś oglądał kiedyś takie zawody?
- Nie, ale gdybym sędziował, przyznałbym ci główną nagrodę.
Rachel pomyślała, że gdyby organizowano wybory mistera, Bryn pobiłby na głowę
wszystkich konkurentów. Kiedy powiał silniejszy wiatr, zadrżała z zimna.
- Zmarzłaś. Najwyższa pora zrzucić te mokre rzeczy - zdecydował Bryn.
Jak zapowiedział, tak zrobił, bynajmniej nie po to, żeby założyć suche. Po powro-
cie rozebrał ją i położył do łóżka. Długo ogrzewał ją własnym ciałem, pieścił, całował i
rozbudzał. A potem uczynił ją szczęśliwą, tak jak obiecywał w dniu oświadczyn.
Leżeli pózniej nieruchomo, wtuleni, wpatrzeni w siebie, póki nie wyrównali odde-
chów.
- Byłaś cudowna, ale... zacisnęłaś zęby. Czy to twój pierwszy raz? - spytał z pewną
dozą zakłopotania.
- Tak - przyznała bez żenady. Nie widziała powodów, żeby wstydzić się swojego
nastawienia do intymnego pożycia, nawet jeśli większość ludzi uznałaby je za staro-
świeckie. - Myślałam, że się domyśliłeś, skoro czekałeś aż do ślubu.
- Wolałem zaczekać, aż zostaniesz moją żoną, żebyś znów mnie nie oskarżyła, że
cię wykorzystuję. Wyrzeczenie drogo mnie kosztowało, ale świadomie nałożyłem je na
siebie jako pokutę za błąd młodości. Jak widać, w pełni zasłużyłem na karę. Czy to dla-
tego pozostałaś chyba jedyną dwudziestosiedmioletnią dziewicą w zachodnim świecie,
że przed laty głęboko cię zraniłem? - dodał po chwili wahania.
- Nie pochlebiaj sobie. Wiele współczesnych kobiet poświęca czas i energię na
poważniejsze sprawy niż romanse. Dzięki takiej postawie żyją bez lęku przed możliwymi
konsekwencjami. Mężczyznie pewnie trudno to pojąć, ale historycy i antropolodzy
twierdzą, że...
- Nie potrzebuję wykładu z historii kultury, moja słodka - przerwał jej Bryn ze
śmiechem. - Pochlebia mi, że uznałaś mnie za wartego tego cennego daru.
Bo cię kocham - pomyślała. Nie wypowiedziała jednak głośno tych słów. Nie
zdradziła też, że przed chwilą był bardzo bliski prawdy, aczkolwiek nie do końca. Rze-
czywiście to przez niego nie zapragnęła nikogo innego, ale nie dlatego, że niefortunna
R
L
T
randka w ogrodzie zaowocowała urazem do płci przeciwnej. Przez lata hodowała w sercu
marzenie, że kiedyś pozna tego jednego, jedynego na całe życie, ale nikt nie wytrzymy-
wał porównania z Brynem Donovanem.
Właśnie została jego żoną. Nawet jeśli nie darzył jej płomiennym uczuciem tylko
sympatią z lat młodości, wybrał ją spośród tłumu wielbicielek. Nie wątpiła, że dochowa
małżeńskiej przysięgi, że nie zdradzi jej myślą, mową ani uczynkiem. A skoro w dodatku
jej pragnął, czego więcej mogła chcieć?
Dniem i nocą poznawali nawzajem swoje ciała. Zachwycało ich wszystko, nawet
małe niedoskonałości jak blizna na udzie po upadku z drzewa u Bryna czy okrągłe, małe
znamię w dole pleców Rachel. Bryn uwielbiał je całować.
Kiedy morze się uspokoiło, pływali codziennie. Uprawiali też w wodzie grę
wstępną, po której następowały gorące pieszczoty w pokoju. Czasami brali koc i kochali
się u podnóża klifu w rytmie fal.
Bryn wynajął samochód, żeby zabrać ją do Paihi, pierwszego centrum chrześcijań-
stwa. Angielscy misjonarze toczyli tam trudną, często bezowocną walkę z wielorybni-
kami i kupcami ze statków handlowych. Marynarze bowiem szukali uciech nie tylko w
portowych tawernach. Często wykradali też dziewczęta z misji. Przekupywali je strojami
lub bronią dla ojców i braci.
Pewnego dnia pojechali wiejską drogą do lasu, w którym rosły stare drzewa kauri. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl