[ Pobierz całość w formacie PDF ]

budował przez cale życie. Nie umiałam. - Dwie wielkie łzy spłynęły po jej policzkach.
- Biedactwo...
-1 dlatego zrobili mi to - dodała dramatycznie Julia, wskazując zdrową ręką na złamane przedramię i
zagipsowaną kostkę. - Zamordowali też moje dziecko.
- Zdoła pani udowodnić to wszystko?
- Udowodnić? Jak mogę udowodnić cokolwiek poza tym, że leżę w szpitalu? Poza tym, że spółki mojego
męża zostały zrujnowane, że praktycznie nie istnieją? Poza tym, że od dnia porwania ktoś plądruje ich
fundusze emerytalne? Poza tym, że moje dziecko nie żyje, mój mąż zniknął, a ja być może wkrótce stracę
życie?
- Ukazanie się mojego artykułu w „New York Heraldzie" powstrzyma ich z pewnością, pani Asbury. Proszę
tylko powiedzieć, co to za rodzina mafijna, a my zajmiemy się resztą.
- Nie mogę tego zrobić. Boję się. Zabiją i mnie, i mojego męża.
- Kiedy pani opowieść ukaże się w prasie, będzie pani miała lepszą ochronę, niż Bush zapewnił Arabii
Saudyjskiej.
- Nie mogę. Po prostu nie mogę.
- W takim razie ja to zrobię. W tej chwili w Nowym Jorku jest pierwsza trzydzieści nad ranem. Być może
uda się jeszcze wcisnąć ten tekst do jutrzejszego wydania. Wrócę do pani. Proszę być dobrej myśli. - Nuala
wybiegła z pokoju.
Pięć minut później do drzwi zapukał Allan John.
- Poszła sobie? - zapytał, wchodząc do środka. Julia skinęła głową.
- Co jej powiedziałaś?
- Doznałam nagłego olśnienia i zrozumiałam, że ona jest moją polisą ubezpieczeniową. Mogłam ją
wykorzystać albo stracić wszystko.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Powiedziałam jej, że nowojorska rodzina mafijna porwała Henry'ego.
-Jasna cholera! Julio!
- Powiedziałam też, że to mafia ułożyła plan, według którego miałam wydoić spółki Henry'ego, ale ja nie
mogłam go wykonać, więc zrobili mi krzywdę.
-Ale jak mam cię teraz bronić?! Przecież w tej sytuacji na pewno przyślą tu Tascę z kontraktem na ciebie!
-Nie.
-Jak to „nie"?!
- Nawet jeśli mnie tkną, jutro rano „New York Herałd" powie całemu światu, że to robota Prizzich. Jeśli
zginę, zostaną skazani, i to wszyscy: Corrado Prizzi, Angelo Partanna i cała reszta. A to dlatego, że - o czym
doskonale wiedzą - nie tylko wskazałam na nich w dość pośredni sposób, ale także jestem rodowitą
Sycylijką, a to oznacza, że na przykład zostawiłam odpowiedni list pożegnalny; choćby i w twoich rękach,
gdzie będzie bezpieczny. Zrobiłbyś to, żeby uratować mi życie, prawda, Al? A w liście mogły się znaleźć
nazwiska don Corrada, Pina Taski, Edwarda S. Price'a... Nie ruszą mnie, Al. Wykorzystałam jedyną szansę,
jaka mi pozostała.
-Jezu, siostrzyczko... Musisz mieć jaja jak Richard Nixon. - Allan pochylił się i pocałował Julię w czoło.
Rozdział 16
Corrado Prizzi, jego dwaj synowie oraz Angelo Partanna spotkali się, żeby zjeść razem lunch u dona, na
najwyższym piętrze jego brooklyńskiego domu. Był to duży pokój -salon, sypialnia i jadalnia w jednym.
Obok znajdowała się nieduża kuchnia, gdzie córka Corrada, Amalia Sestero, pracowała jak co dnia:
mieszając, smakując, nadziewając, miksując i gotując arcydzieła sycylijskiej sztuki kulinarnej, która zawsze
była jedną z najważniejszych rzeczy w życiu Corrada Prizziego.
Kiedy usiedli przy stole w oczekiwaniu na pierwsze danie, Corrado Prizzi zapytał Angela o zdrowie
Charleya.
-Jest osłabiony. Źle się czuje i jest cały w krostach, ale dziękuje ci za ciasteczka.
- Wszyscy chłopcy lubią słodycze, Charley musi wyzdrowieć. Potrzebujemy go. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl