[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Tak, dlatego. Miałam w życiu dwie bardzo ważne
sprawy: małżeństwo i pracę. Teraz mam tylko jedną.
- Nie chciała pani rozwodu?
- Chwilami wydawało mi się, że da się jeszcze coś
uratować, ale w końcu musiałam sobie uprzytomnić, że
nasze małżeństwo było jedną wielką pomyłką.
- Skoro takie były pani uczucia, to lepiej, że to się
skończyło - oznajmił kategorycznie Nicholas. - Przynaj-
mniej nie ucierpiały na tym żadne dzieci.
Rachel miała coraz silniejsze wrażenie, że rozmowa
schodzi na niebezpieczne tory i że właściwie należałoby
się dowiedzieć, co go tu sprowadza.
- Chyba Toby nie jest chory? - spytała.
- Nie, nie - odparł, jakby z trudem zbierając myśli.
- Przychodzę w sprawie Felice.
- Pana siostry?
- Tak, mojej siostry. Ostatnio nie można się z nią zupełnie
dogadać. W jednej chwili jest cała w skowronkach, a w na-
stępnej nieszczęśliwa i wściekła. Zastanawiam się, czy przy-
czyną tego stanu nie są jakieś zaburzenia natury fizycznej,
a może psychicznej... W każdym razie chciałbym się pora-
dzić kogoś postronnego. Mógłbym ją oczywiście leczyć sam,
ale jestem z nią zbyt związany uczuciowo, żeby być obie-
ktywny, poza tym sądzę, że może z kobietą...
Urwał w środku zdania. Rachel przyszło na myśl, że
choć raz nie wydaje się taki pewny siebie.
- A więc czego pan po mnie oczekuje? - spytała ostroż-
nie. - Przecież ja jej w ogóle nie znam.
- Chciałbym, żeby ją pani zbadała jako lekarz opieki
podstawowej - wyjaśnił rzeczowo, odzyskując panowanie
nad sobą. - Proszę ją przyjąć jako pacjentkę i zobaczymy, czy
S
R
pani uda się do niej dotrzeć. Zawsze była uparta i samo-
wolna, ale ostatnio jest gorzej niż kiedykolwiek. Kłócimy
się bez przerwy. Więc jak? Mogłaby ją pani dziś przyjąć?
- Skoro pan sobie tego życzy... Ale skąd pan wie, że
zgodzi się przyjść?
- Nie ma wyboru - oświadczył twardo. - Wie, że się
o nią martwię i że moja cierpliwość jest na wyczerpaniu.
Zdaje sobie sprawę, że mimo całego naszego wzajemnego
przywiązania nie zdoła zrobić ze mną wszystkiego.
- Zadzwonię do przychodni - zaproponowała Rachel -
i sprawdzę, czy mam dziś jakieś okienko. Czy może pan
chwilę zaczekać?
Gdy wróciła z wiadomością, że może przyjąć Felice po
południu, Nicholas wstał.
Załatwił sprawę siostry i idzie. W sercu Rachel zrodziło
się dręczące uczucie rozczarowania. Przyszedł do niej tylko
w interesach, nie jako życzliwy sąsiad.
Jakby czytając w jej myślach, powiedział:
- Mam nadzieję, że następnym razem przekroczę pani
próg w celach czysto towarzyskich. I... gdybym mógł być
pani w czymkolwiek pomocny, proszę dać mi znać.
Rachel przyglądała się jego wyrazistym ustom i silnym
dłoniom, które potrafiły ratować życie ludzkie, i w jednej
szalonej chwili przyszło jej na myśl, że są przynajmniej
dwie takie rzeczy. Mógłby obudzić jej śpiące zmysły po-
całunkiem tych ust i mógłby wygnać chłód z jej serca do-
tykiem tych dłoni.
Pod wpływem tych myśli zrobiło jej się gorąco.
- Dziękuję - odparła. - Zwykle radzę sobie sama.
- Z pewnością, ale mimo to proszę pamiętać o mojej
propozycji. A teraz muszę już jechać do kliniki. Da mi pani
znać, co z Felice?
S
R
- Zapewne, choć jest też taka rzecz jak tajemnica le-
karska - powiedziała przewrotnie.
- To i ja wiem - odparł poirytowany. - Ale w tym wy-
padku proszę panią o konsultację jako kolega po fachu,
więc mam prawo zapoznać się z pani opinią.
- Mógłby pan posłać siostrę do kogoś o wiele wyżej
stojącego w hierarchii medycznej. Dlaczego ja? - spytała,
zdając sobie sprawę, że go prowokuje.
- Chyba ja sam wiem najlepiej, do kogo mam posłać
własną siostrę.
- I wybrał pan mnie, ale nie wiem, czym się pan kiero-
wał. Znamy się przecież bardzo krótko.
- Na miłość boską - rzucił przez zęby. - Każde dziecko
wie, że można znać kogoś całe życie i nigdy naprawdę nie
poznać, podczas gdy z kimś innym krótka znajomość wy-
starczy, żeby powstała więz.
- I tak miałoby być z nami?
- Jeśli tylko pani pozwoli, to tak.
Wyraz jego oczu sprawił, że defensywna odpowiedz
zamarła jej na wargach. Ale nie zamierzała tak łatwo wy-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]