[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zniknęła.
124
Kiedy w końcu odwróciłam się, by wejść do pubu, poczułam mrowienie w nadgarstku i w mojej
głowie rozległ się zaniepokojony głos Calluma.
- Co się stało? I co tu robiła Olivia?
- Olivia? Nie wiedziałam, że tu była. Ja odbywałam małą pogawędkę z Catherine.
- Nic ci nie jest? Chyba nie próbowała cię skrzywdzić, prawda?
- Nie, w każdym razie nie fizycznie. Zamierzała mi powiedzieć, dlaczego mnie nienawidzi... a
nienawidzi mnie jak diabli... i nagle przerwała. Z prawdziwą przyjemnością chciała mi przekazać jakieś
złe wieści, przez moment miała nawet żółtą aurę, ale potem zaczęła zachowywać się dziwnie.
- Co masz na myśli, mówiąc dziwnie"? Czy była jakby nieobecna? - Panował nad głosem, ale
wyczuwałam jego gniew.
- Tak - odparłam po chwili namysłu. - Jakby nagle zapomniała, co chciała powiedzieć...
- No właśnie - mruknął ponuro Callum. - Jakby zapomniała. Założę się, że Olivia podkradła się i
odebrała jej jakieś wspomnienie, chociaż nie wiem jakie.
- Och, nie!
- A Catherine sądzi, że my to zrobiliśmy!
- Nic dziwnego, że była wściekła! Właśnie do czegoś takiego nie chciałam dopuścić.
- Posłuchaj, jest już pózno. Nie mogę tu dłużej zostać. Wracaj do swoich przyjaciół, a ja pójdę
porozmawiać z Oli-vią; zobaczę, czy z tych wspomnień, które odebrała Catherine, nie wynika, o co tu
chodzi. Przyjdę do ciebie jutro, najwcześniej, jak będę mógł.
- Okej, tak chyba będzie najlepiej, ale nie bądz dla niej zbyt surowy. Myślę, że próbowała mnie
ratować przed tym, co zamierzała zrobić Catherine. Nie chciała nam wyrządzić krzywdy.
125
- Jestem pewien, że nie chciała - w jego głosie brzmiało napięcie i zmęczenie. - Przepraszam,
ale naprawdę nie mogę dłużej zostać. Porozmawiamy jutro.
- Kocham cię. Uważaj na siebie.
Westchnął ze znużeniem.
- To nie ja powinienem na siebie uważać, tylko ty. Też cię kocham. Zobaczymy się rano. -
Poczułam na twarzy delikatne muśnięcie i wiedziałam, że odszedł.
- Przepraszam, że to trwało tak długo - powiedziałam, siadając przy stoliku w gwarnej sali. -
Musiałam poczekać, żeby sprawdzić, czy nie ma jej w którejś z kabin. Nie było nawet śladu, ale tylne
drzwi były otwarte, więc mogła uciec tamtędy.
Josh i Grace wyglądali na zdezorientowanych.
- To była ona, prawda? Ta sama dziewczyna, która podawała się za ciebie? - spytała Grace.
Skinęłam ponuro głową.
- Co?! - wybuchnął Josh. - Siedziałem tu i rozmawiałem z dziewczyną, która ukradła ci
wszystkie pieniądze? Chyba żartujesz!
- Obawiam się, że Alex nie żartuje - powiedziała Grace. -Jak sądzisz, czego od ciebie chciała? O
czym rozmawialiście przez cały wieczór?
Byłam jej wdzięczna, że wykazała się refleksem i zadała pytanie, na które odpowiedz tak bardzo
chciałam poznać. Ja byłam zbyt oszołomiona, żeby się odezwać.
Josh przesunął palcami po zmierzwionych włosach i zmarszczył brwi.
- Wątpię, żeby chciała czegoś konkretnego. Na początku rozmowa się nie kleiła, no bo przecież
ona ściągnęła mnie tutaj podstępem. Kiedy zapytałem, dlaczego udawała Cłionę, powiedziała, że to
był żart i że ty go zrozumiesz. Twierdziła, że chodziłyście razem do szkoły. Muszę przyznać, że wydało
mi się to całkiem prawdopodobne. Wiedziała o tobie wszyst-
126
m *
ko. Absolutnie wszystko. I całkiem sporo o mnie. A potem zaczęła zadawać mnóstwo pytań. - Pokręcił
głową. - Nie mogę uwierzyć, że tak dałem się jej podejść - mruknął.
- Czy coś jej powiedziałeś? - spytałam z niepokojem. -Coś ważnego?
Josh poruszył się nerwowo na krześle.
- Hej, uspokój się. Nie przychodzi mi do głowy nic, co mógłbym uznać za ważne. To były
zwyczajne, codzienne sprawy. Właśnie dlatego wydało mi się to takie dziwne. Bo kto chciałby
wiedzieć, jak często jezdzisz do szkoły autobusem, gdzie wyprowadzamy psa sąsiadów albo kto
wynosi śmieci? Nic interesującego. Zupełnie jakby sprawdzała, czy to, co wie, jest zgodne z prawdą -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]