[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zrobicie. Możecie wracać, jeśli chcecie.
Chris Latimer ruszył naprzód, oglądając okolicę w nieziemskim świetle księ-
życa. Cienie przyjmowały niesamowite kształty, kręta, szeroka ścieżka wydawała
się kiwać na nich sosnowymi gałęziami. Zcieżka, która wiodła do Ssącego Dołu!
* * *
Susan Taplow z niecierpliwością oczekiwała na nocne tańce w ratuszu. Nie
dlatego, żeby specjalnie lubiła tańczyć, czy choćby tam chodzić  ale dlatego,
że oznaczało to opiekę nad dzieckiem w domu Whitmore a. Trzy funty za wie-
czór spędzony na oglądaniu telewizji, lub czytaniu. Whitmore owie chodzili na
wszystkie lokalne potańcówki, a pózniej jechali jeszcze do kogoś na kawę, dzięki
czemu zarabiała przez kolejną godzinę. Mały Thomas rzadko się budził, kochany
sześciomiesięczny bobas. Susan często miała ochotę znieść go na dół i pobawić
się z nim, ale mogłaby mieć problemy, gdyby zaczął płakać.
Siedemnastoletnia Susan były jedną z najnieszczęśliwszych nastolatek. Krót-
kowzroczna, musiała zawsze nosić okulary. Jej zarobki w fabryce nie pozwalały
na nic więcej, niż zaspokojenie podstawowych potrzeb. Włosy miała nieustan-
nie przetłuszczone; bez względu na to, jak często je myła, a szampon zdawał się
pogarszać ich stan. Wiele jej koleżanek z fabryki przez całe życie próbowało ze-
szczupleć, zawsze mając nadwagę. Susan rozpaczliwie próbowała przytyć, ale bez
rezultatu. Zresztą ostatnio zrezygnowała ze swoich wysiłków. Była drobna i ko-
ścista, co dawało się we znaki szczególnie w tańcu. Więc nigdy nie tańczyła. Jej
życie było rezygnacją, zaakceptowaniem swego losu.
Kolejna rzecz godna ubolewania: była dziewicą. Niestety, nie z własnej chęci,
jak przyznawała przed sobą z goryczą. Pewnej nocy, w zupełnej rozpaczy poje-
chała do miasta i próbowała się sprzedać, ale bez powodzenia. Złapała ostatni
powrotny autobus, prowadzony przez naprawdę ordynarnie wyglądającego męż-
czyznę, a kiedy zrobiła bardzo niedelikatną aluzję, zjechał na krawężnik, otworzył
drzwi i kazał jej wysiadać. Resztę drogi przeszła pieszo.
83
Susan nie chciała jedynie straty dziewictwa, pragnęła dziecka. Z jakimkolwiek
mężczyzną, który byłby skłonny jej je dać. Nie próbowałaby doprowadzić do mał-
żeństwa, albo procesować się o alimenty. Po prostu chciała dziecko i nic więcej.
Ale nawet takie pragnienie było nierealne. Aż do dzisiejszego popołudnia.
Poszła na spacer do żwirowni, na przechadzkę i znalazła się przy ogromnym
bajorku. Ssący Dół, tak je ludzie nazywali. Wzdrygnęła się, ale to miejsce właści-
wie nie wyglądało wcale na takie grozne. Było tu raczej dość przyjemnie. Pomy-
ślała, że kiedy na powrót wyrosną trzciny, będzie mogła chodzić tu na spacery.
Susan usiadła wewnątrz ogrodzonego obszaru i odprężyła się. Obecność wody
zawsze dodawała jej otuchy. Przypominała jej w dziwny sposób miejsce, które
kiedyś zwiedzała w Derbyshire, będąc na wycieczce z rodzicami. Należało tam
wrzucić do wody monetę i wypowiedzieć jakieś życzenie. Nie wolno było go
nikomu zdradzić, bo wtedy mogło się nie spełnić. . .
Pod wpływem nagłego impulsu sięgnęła do kieszeni spodni, znalazła pięcio-
centową monetę. Podeszła bliżej do skraju bajora, ściskając monetę w spoconej
dłoni. Rzuciła, patrzyła jak metalowy krążek wznosi się brzeżek zaczyna spadać.
Jak urzeczona patrzyła, gdy moneta uderzyła w wodę, usłyszała znajomy plusk.
Rozszerzające się kręgi wodny, uderzające o brzeg drobne fale. . .
Zaśmiała się cicho do siebie.
 Proszę daj mi dziecko Ssący Dole!  te kilka minut nadziei warte było
pięciu centów  pomyślała.
Spojrzała na zegarek stojący na kominku Whitmore ów. Dziewiąta trzydzie-
ści. Wrócą do domu nie wcześniej niż za trzy godziny. Wstała, weszła po scho-
dach, zerknęła do sypialni. Thomas spał mocno, zaciskając w ustach smoczek.
Zostawiła uchylone drzwi. Wślizgnęła się do dużej sypialni, sprawdzając czy
zasłony zostały zaciągnięte, zanim zapaliła światło. Jej wzrok pobiegł ku szafie
w rogu pokoju.
Była podniecona, szybko oddychała. To był kolejny z jej sekretów i na pew-
no straciłaby pracę, gdyby się wydał. Przez ostatnie kilka tygodni przymierza-
ła wszystkie suknie Sheili Whitmore, nie pomijając nawet kremowego kostiumu
od Rackhamsa. Wszystko było za duże, ale podobała się sobie, przeglądając się
w wielkim lustrze.  Jestem Mrs Whitmore i mam małe dziecko, wiesz. To dowo-
dzi, że nie jestem dziewicą, prawda? David Whitmore. . . mnie pieprzył! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl