[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dlatego, ¿e:
Urwa³ nagle. USwiadomi³ sobie, ¿e serce mu siê zbuntowa³o przeciwko czerwonej, oty³ej
agentce, oSmielaj¹cej siê nosiæ imiê jego matki, zmar³ej przed czterema laty, samotnej, wiecz-
nie stroskanej staruszki.
Dlatego, ¿e... powtórzy³ i spostrzeg³ w tej chwili szydercze b³yski w zimnych oczach
by³ego ¿andarma. Pohamowa³ siê gwa³townie i uSmiechn¹³ siê chytrze, Strzepn¹³ palcami
i dokoñczy³ g³osem beztroskim:
Ech drobiazg! Wprost imiê to nasunê³o mi pewne wspomnienia, nie licuj¹ce z tak nie-
urodziw¹ osob¹, jak obywatelka £opatina. Ale to bagatela! Nie zwracajcie na to uwagi, to-
warzysze!
Rmia³ siê weso³o, niewymuszenie, powtarzaj¹c:
Jak Marja Aleksandrówna, to niech bêdzie Marja Aleksandrówna!
Nie chcia³, nie mia³ prawa pokazaæ nagle ogarniaj¹cych go uczuæ i s³aboSci przed tymi
ludxmi, trzymaj¹cymi wysoko sztandar dyktatury proletarjatu i opuszczaj¹cymi piêSæ jego na
g³owy wrogów.
Rmia³ siê wiêc, czuj¹c jednak, ¿e spokój i równowaga nie powracaj¹. GdzieS g³êboko
w piersi podnosi³ siê drobny dreszczyk, wzmaga³ siê, potê¿nia³ i wstrz¹sa³ ca³em cia³em
z tak¹ si³¹, ¿e a¿ g³owa dr¿a³a i kurczy³y siê barki szerokie.
Do sali wpad³a gromada Chiñczyków. Krzyczeli chrapliwemi g³osami, szczerzyli ¿Ã³³te
zêby, krzywili dzikie, ciemne twarze.
Po nich wesz³o czterech dozorców, prowadz¹c blad¹, s³aniaj¹c¹ siê Dorê Frumkin.
Pozosta³a naga, lecz nie usi³owa³a nawet zas³oniæ nagoSci swojej ramionami. Rêce by³y
opuszczone bezsilnie. Tylko oczy ukry³a pod powiekami i d³ugiemi rzêsami czarnemi. Za ni¹
wSlizgnê³a siê okr¹g³a, jak kula, Marja Aleksandrówna.
232
Oskar¿on¹ postawiono przed sto³em sêdziów.
Mê¿czyxni ogarniali wzrokiem natchnion¹ twarz i piêkne, budz¹ce zachwyt kszta³ty
¿ydowskiej dziewczyny.
Lenin z zapartym oddechem patrzy³ na to bia³e cia³o i mySl¹ bieg³ wstecz, ku tym dniom,
gdy zachwycony sta³ przed marmurowemi pos¹gami mistrzów w Luwrze, Drexnie, Mona-
chjum.
Jednak w tej sali o niskich sklepieniach i md³ej woni nie móg³ nie mySleæ, ¿e pod bia³¹,
gor¹c¹ skór¹ dziewczyny kr¹¿y krew, bije serce, miotaj¹ siê mySli i uczucia, prê¿y siê dusza
w rozpaczy i têsknicy niewypowiedzianej.
Raptem przysz³y mu na pamiêæ urywki z PieSni nad PieSniami .
Lepsze s¹ piersi twoje nad wino. Piêkne s¹ jakoby lica twego, jako synogarlice; szyja
twoja, jako klejnoty! OtoS ty jest piêkna, a oczy twoje, jako go³êbice, w³osy twoje jako stado
kóz, które zst¹pi³y z góry Galaad! Zêby twoje, jako trzody owiec postrzy¿onych, wychodz¹-
cych z k¹pieli! Jako tkanina karmazynowa wargi twoje oprócz tajemnych twoich; jako po³o-
wy równe jab³ka granatowego, tak jakoby twoje! Jako wie¿a Dawidowa szyja twoja. Dwie
piersi twoje, jak dwoje blixni¹tek sarny, które siê pas¹ miêdzy linjami!...
MySli jego przerwa³ drwi¹cy g³os Fedorenki:
Czy powiesz, dziewko, kto pos³a³ ciebie, abyS strzela³a do wodzów narodu?
Zamar³a w nieruchomej postawie, Swieci³a siê tajemnicz¹ biel¹ marmuru, jak kamieñ mil-
cz¹ca. Je¿eli nie wska¿esz innych zbrodniarzy, umrzesz w mêkach! zawo³a³ ¿andarm i,
podbieg³szy do dziewczyny, zacz¹³ kopaæ j¹, drapaæ piersi, wyrywaæ w³osy i pluæ w twarz.
¯ydówka, wra¿a krew! ty... ty...
J¹³ wyrzucaæ straszne, ohydne s³owa, padaj¹ce, jak bryzgi cuchn¹cej, zgni³ej cieczy.
Dora Frumkin oczu nie podnios³a nawet. Milcza³a, podobna do g³azu nieczu³ego, obojêtna
na wszystko, jakgdyby ¿ycie ju¿ odlecia³o od niej.
Fedorenko powróci³ na swoje miejsce i uderzy³ piêSci¹ w stó³.
Z t¹ dziewk¹ nic sobie nie poradzimy szepn¹³. Hej, tam który! Przyprowadxcie tu
aresztowan¹ z siódmej celi!
Nie zwracaj¹c uwagi na nikogo, chodzi³ po sali, kln¹c ponuro.
Wprowadzono sêdziw¹ ¿ydówkê. Dwuch Chiñczyków trzyma³o j¹ za rêce.
Ujrza³a stoj¹c¹ nag¹ dziewczynê i nagle osunê³a siê na ziemiê z jêkiem przeci¹g³ym:
Dora...
Mino Frumkin! Jako matce oskar¿onej o zamach na ¿ycie towarzyszy Lenina i Trockie-
go, radzê wam namówiæ córkê, aby powiedzia³a nam prawdê, bo inaczej zginie Smierci¹
straszliw¹!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]