[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chciała przez to powiedzieć?
 Mówiłam, że jest dziwny? Ach, nie miałam nic złego na myśli. Jest wpraw-
dzie trochę surowy i ostro traktuje swoich pracowników, ale przecież nie ma
w tym nic złego.
 Hm  chrząknął znowu dyrektor Marczak.
 Ma również pewne drobne dziwactwa. Wydaje mi się jednak, że one pod-
noszą jego urok osobisty. Czy nie tak?
Dyrektor odrzekł z wahaniem:
 To zależy, proszę pani. To zależy, jakiego rodzaju są te dziwactwa. Czy
mogłaby pani dać jakiś przykład?
 Och, mnóstwo przykładów. Lecz posłużę się tylko jednym. Któregoś dnia
pan kustosz zdecydował się zabrać swych współpracowników na przedstawienie
teatralne do Aodzi. Bo trzeba panu wiedzieć, że ci młodzi ludzie bardzo dotkliwie
130
odczuwają brak rozrywek kulturalnych. Więc zabrał ich na przedstawienie, ale
w połowie sztuki, w najciekawszym momencie, kazał im wrócić do Janówki.
 I posłuchali go?
 Oczywiście. Bardzo się go boją. Dlatego pan się od nich niczego nie dowie,
przemilczą swoje troski i kłopoty. A mnie ich żal. Przyjechali tu z dużego mia-
sta, gdzie mogli chodzić do kina, do teatru. Mieli w domach radia i telewizory.
A tu nic. Ani kina, ani telewizora, ani nawet radia. A gdy pan Bigos chce grać na
gitarze, to pan kustosz się krzywi. Ale oni nie poskarżą się nikomu, już ich po-
znałam od tej strony. A najzabawniejsze jest to, że pan kustosz dąży do tego, aby
te młode serca napełnić grozą i strachem. Wmawia im, że dwór zamieszkany jest
przez upiory. Nawet zastawiał pułapki na te upiory, a potem. . .  zachichotała 
okazało się, że to pan kustosz udawał upiora. Prawda, że to zabawne?
 Hm  jeszcze raz chrząknął dyrektor.  Nie wydaje mi się, aby to było
zabawne.
Panna Marysia udała zaniepokojenie:
 Ale pan, broń Boże, nie pomyślał nic złego o panu kustoszu? Bo ja gadam
i gadam, opowiadam panu różne ploteczki, a nie chciałabym, żeby nabrał pan
fałszywego wyobrażenia o kustoszu. Bo on jest bardzo miły i wszyscy go lubimy
mimo jego dziwactw. Przecież te dziwactwa są tak niewinne. Na przykład, on lubi
jajecznicę na kiełbasie. I nic, tylko każe swym pracownikom jeść jajecznicę na
kiełbasie.
 Pani to nazywa niewinnym dziwactwem?  oburzył się dyrektor Mar-
czak.  Ależ to potworne, proszę pani. Nie ma nic wstrętniejszego niż jajecznica
na kiełbasie. Za żadne skarby nie wziąłbym tego do ust.
 %7łmija. . . %7łmija!  powtarzałem w myślach i z wściekłością gryzłem zęba-
mi szmaciany knebel.
Po chwili do biblioteki weszli panna Wierzchoń i Bigos.
 Nie widziano kustosza we wsi ani w domu wczasowym  oświadczył
Bigos.
Panna Wierzchem rzuciła w stronę Marysi niechętne spojrzenie, które zdawało
się mówić:  A pani co tu jeszcze robi?
Marysia, zdaje się, zrozumiała wymowę tego spojrzenia. Zerknęła na zegarek
i wstała z fotela.
 O Boże, jak pózno. Tak miło się z panem rozmawiało, że zapomniałam, jak
czas płynie. Niestety, muszę już uciekać.
Dyrektor Marczak pożegnał Marysię z roztargnieniem. Był bardzo zamyślony.
Bigos odprowadził dziewczynę do drzwi frontowych i wrócił do biblioteki.
 Dziwne to wszystko. . . bardzo dziwne  mruknął dyrektor Marczak.
 Tak jest, panie dyrektorze  przyświadczyła panna Wierzchoń.  Ten
dwór jest pełen dziwnych zjawisk.
131
 Duchy? Upiory? Widziadła?  ironicznie zapytał dyrektor.  I co na to
pan kustosz?
 A co on może zrobić w takiej sytuacji?  odrzekł Bigos.  Wypowiedział
walkę upiorom, a my mu pomagamy.
 A tak, tak, wiem o tym. Słyszałem, że zorganizował seans spirytystyczny,
aby porozumieć się z tutejszymi duchami.
 Tak  kiwnęła głową panna Wierzchoń. I to tylko pogorszyło sprawę.
Dyrektor Marczak postanowił do końca sprawdzić plotki.
 Odczuwacie bardzo brak rozrywek kulturalnych, prawda?  zwrócił się
do Bigosa.  Pan kustosz chyba nie za bardzo lubi pańską gitarę?
 Jest przeciwnikiem  mocnego uderzenia .
 Pojechaliście do teatru, prawda?
 Tak  odrzekła panna Wierzchoń  ale z tym teatrem to wyszła dziwna
historia. . . [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl