[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na palce, żeby go pocałować.  Dzięki, że mogę znówtu
być. Chociaż taki ze mnie zepsuty bachor.
Otoczył ją ramionami.
 Wciąż boli?
 TrochÄ™ musi.
Na aukcję przyszło jeszcze więcej osób. Fen zajęła
swoje miejsce w niecierpliwym oczekiwaniu. Miała na-
dzieję, że jej wygląd współgra z elegancją Adama. Włożyła
SEKRET MILIONERA 103
czarne spodnium kontrastujące z czerwonymi ścianami,
związała włosy w węzeł i wpięła w uszy klipsy z perełek.
 Zwietnie wyglądasz  pochwalił ją Adam.
Uśmiechnął się i rozpoczął licytację.
Początkowo Fen była bardzo skupiona, ale wkrótce
rozluzniła się. Cieszyła się, kiedy ceny kolejnych przed-
miotów przekraczały oczekiwany poziom. Diamentowa
brosza poszła za trzykrotnie wyższą cenę, niż przewidywa-
no, i Fen uśmiechnęła się z żalem.
 Miałam nadzieję, że ją sobie kupię pod choinkę.
Wszystko szło dobrze do momentu, kiedy w tłumie
dostrzegła Joego. Spojrzała przez niego na przestrzał, sku-
piona na licytacji nie podpisanego obrazu. Potem jednak
Joe nabył Hernona za dwukrotnie wyższą cenę, niż się
spodziewano, i Fen nie wytrzymała.
 Adam  szepnęła  poradzisz sobie sam? Zostało już
tylko kilka sztuk.
 Jasne. Niemiła niespodzianka?
 Przynajmniej dobrze zapłacił za Hernona.
Fen dyskretnie wyszła i usiadła w bezpiecznym zaciszu
swojego pokoju.
Niedługo potem zaniepokojony Adam wsunął głowę
przez drzwi.
 Jesteś zmęczona. Jedz do domu. Przyjadę niedługo.
 Dzięki. Twoje obrazy dobrze poszły.
 Całkiem niezle  zgodził się z satysfakcją.  Do
zobaczenia.
Adam często zostawał w biurze do pózna, a w drodze
powrotnej załatwiał różne sprawy. Toteż Fen jezdziła do
Pennington swoim samochodem. Teraz jednak opierał się
o niego Joe.
 Cześć, Fenny  powiedział, wprawiając ją natych-
miast we wściekłość.
104 CATHERINE GEORGE
Patrzyła na niego bez uśmiechu.
 To prywatny parking.
 Mojego samochodu tu nie ma.
 Ale ty jesteś. Odejdz, bo chcę pojechać do domu.
Joe nie zamierzał jej usłuchać. Spojrzała na niego
wyniośle i sięgnęła po telefon.
 Jeżeli nie odejdziesz, zadzwonię...
 Na policję?  wyprostował się.  To chyba przesada.
I niewdzięczność, skoro nadłożyłem drogi, żeby zwrócić ci
twoją własność.
 Po Adama  odparła lakonicznie.  Obiecał, że ci
dołoży.
 Niby dlaczego? Zapłaciłem niezłą sumkę za tę grafikę.
 Och, proszę cię  rzuciła Fen ze znużeniem  ciebie
może to bawi, ale mnie wcale. Jeżeli nie chcesz, żebym
zawołała ochroniarzy, trzymaj się z daleka od mojego
samochodu.
 Pomyślałem, że chciałabyś to odzyskać  sięgnął do
kieszeni i wyciÄ…gnÄ…Å‚ czarny koronkowy staniczek.  A mo-
że się mylę?  prowokująco bujał go na palcu.
W odpowiedzi Fen zaczęła wciskać klawisze swojego
telefonu, ale Joe wyjął jej go z ręki i wyłączył.
 To sprawa między nami, Fen. Twój kuzyn, brat czy
jak tam go dziś nazwiesz, nie ma z tym nic wspólnego.
 Między nami już nie ma żadnych spraw  powiedzia-
ła twardo.  Więc daj mi przejść.
 Najpierw  iskierki humoru zniknęły z jego oczu
 chcę się czegoś dowiedzieć.
 Czego?
 Po pierwsze, ile masz lat.
Patrzyła na niego w osłupieniu.
 A co ciÄ™ to obchodzi?
 Zrób mi tę przyjemność.
SEKRET MILIONERA 105
 Dwadzieścia dwa.
 To dużo wyjaśnia.
 O czym ty mówisz?
Uśmiechnął się i Fen natychmiast pożałowała pytania.
 Syndrom zepsutego bachora.
 A ile ty masz lat?
 Jestem starszy o prawie dziesięć lat, ale niestety
niewiele mądrzejszy.  Skrzywił się.  Powinienem był
uciec jak najdalej od razu, jak cię zobaczyłem.
 Zrób to teraz. Nikt cię nie trzyma.
Joe patrzył na nią przez chwilę, potem wyciągnął z kie-
szeni zmiętą koronkę.
 To twoje, Fen.
 Wiem.
 Nie mogłoby być niczyje inne.
 To bez znaczenia.  Kłamała. Sama myśl o innej
kobiecie rozbierającej się w sypialni Joego dotknęła ją
boleśnie.
 %7łegnam.  Fen ruszyła do przodu przekonana, że ją
przepuści. Pomyliła się. Joe nie usunął się, tylko przy-
trzymał ją i pocałował tak mocno, że niechcący go ugryzła.
Odskoczył, przyciskając dłoń do ust. Fen wyrwała mu
staniczek, wrzuciła do torby i wyciągnęła chusteczkę.
 Wez to, bo poplamisz ubranie.
Joe przyłożył chusteczkę do ust.
 yle się stało  powiedział nagle.
Uniosła brew i wśliznęła się na miejsce kierowcy.
 Co takiego?
 Przyszedłem tu po jakiś drobiazg do mieszkania,
ciekaw, czy gdzieś mi nie migniesz. Nie spodziewałem się,
że będziesz siedziała z Adamem, w ubraniu, które tak
dobrze pamiętam. Sprawiałaś wrażenie bardzo opanowanej
i zadowolonej z siebie.
106 CATHERINE GEORGE
Fen słuchała z niedowierzaniem.
 Czy jesteś pewien, że ?owisz do właściwej osoby?
Przed tobÄ… stoi zepsuty bachor!
 Wiem  wgłosie Joe zabrzmiał niesmak. Ostrożnie
dotknął koniuszkiem języka zranionych warg.  I taki ze
mnie szaleniec, że wciąż cię pragnę.
 Pech!  Fen włączyła zapłon i wystrzeliła z parkingu,
owłos unikając kolizji z innym samochodem. Jadąc zdecy-
dowanie za szybko, obdarzyła Joego wiązanką prze-
kleństw, które z pewnością nie zyskałyby aprobaty Frances
Dysart.
W domu przebrała się w zinsy i przez dobre pół
godziny bawiła się na trawniku z chłopcami i Panem.
Dopiero wtedy poczuła się lepiej. W pewnej chwili Jamie
powiedział rozkazująco ,,Mamiiii!  , więc wzięła go na
ręce. Hal uczepił się jej drugiej ręki, Fen gwizdnęła na Pana
i weszła po schodkach na taras, w chwili gdy Gabriela
wychodziła im na spotkanie.
 Dla ciebie, mamo  Hal podał jej stokrotkę.
 Dziękuję, kochanie  Gabriela ucałowała go i ode-
brała od Fen Jamiego.  Miłobyło spokojnie się wykąpać.
Twoja kolej, musisz być zmęczona.
 Pracowity dzień  Fen przeciągnęła się i ziewnęła.
 Sukces Dysartów.
 A dla ciebie?
 Joe tam był.
 O!
 Kto to jest Joe?  Hal pociągnął Fen za rękę.
 To facet, którego kiedyś znałam. Kupił obraz u taty.
Gabriela spojrzała na nią badawczo.
 Pogadamy pózniej  postawiła na ziemi Jamiego,
który natychmiast zaczął wpełzać po schodach.  Chodz,
Hal. Czas na kÄ…piel.
SEKRET MILIONERA 107
Przy kolacji, bardziej uroczystej niż zwykle, dla uczcze-
nia sukcesu aukcji, Adam odebraÅ‚ telefon. WróciÅ‚, úsmie-
chajÄ…c siÄ™ do Fen.
 Do ciebie.
 Kto?
 Zobacz.
Przekonana, że to Joe, Fen popędziła do telefonu.
 Słucham  odezwała się bez tchu.
 Kochanie, jak się masz?  Głos należał do Frances
Dysart i Fen z ulgą siadła na podłodze.
 Mamusiu, tęskniłam za tobą.
Kiedy Fen wróciła do stołu, Gabriela z niepokojem
spojrzała na jej zapłakaną twarz.
 Chyba nie powiedziałaś Frances?
 Nie. Ale kiedy usłyszałam jej głos, wzruszyłam się.
Nazwałam ją mamusią.
 To musiałoją poruszyć. Miałaś dziewięć lat, kiedy jej
powiedziałaś, żemówić ,,mamusia  to dziecinne  przypo-
mniał jej Adam.
 Ależ byłam milutka! Samo mi przyszło, jak usłysza-
łam jej głos.
Po obiedzie Fen siedziała w kuchni, wpatrując się
w promienie jesiennego słońca tańczące na szybie. Drążył
ją niepokój.
 Chyba wezmę Pana na długi spacer. Potrzebuję ruchu.
Przypięła smycz wiercącemu się wokół niej psu.
 W porządku, już idziemy.
Cieszyłasię, że jest w domu, ale odczuwałaciężar ciągłej
obecności innych. Nie powinna siedzieć na karku Adamowi
i Gabrieli. Czas znalezć mieszkanie w Pennington. Wiedzia-
ła, że Rachel, a pózniej Leo, Kate i Jess opuścili dom, kiedy
nadszedł czas. Powinna była to zrobić już dawno.
108 CATHERINE GEORGE
Maszerowała ścieżką przez farmę. Po raz pierwszy
myślała o Rachel obiektywnie. Jak o matce, która powie-
rzyła swoje dziecko osobom godnym zaufania. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl