[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Może nie był aż tak zajmujący jak Trevelyan, ale wiadomo, że na świecie jest tylko jeden
kapitan Baker. Porównywanie zwykłego człowieka z taką sławą nie było uczciwe.
Przepraszam, ale nie słyszałam, co mówiłeś powiedziała w pewnej chwili.
Harry wyciągnął ramię nad stolikiem i ujął ją za rękę.
Jeśli czekasz na Trevelyana i myślisz, że do ciebie przyjdzie, to się mylisz. Tego
mężczyzny nie można mieć na własność.
Powiedział, że mnie kocha jęknęła żałośnie.
Harry gwałtownie się wyprostował. Claire była przekonana, że śmiertelnie go uraziła.
Naprawdę? prawie szepnął Harry. Nie przypominam sobie, żebym wcześniej słyszał
o czymś takim.
Claire odwróciła głowę, przez cały czas walcząc ze łzami cisnącymi jej się do oczu.
Kiedyś dostęp do biblioteki był dla niej sprawą największej wagi, teraz jednak wszystkie jej
myśli pochłaniał Trevelyan. Jeśli ją kocha, to dlaczego po nią nie przyjdzie? Jak może
pozwalać, by spędzała czas z innym mężczyzną? Czy jest teraz z Nyssą? Czy już znalazł
sobie nową kochankę?
Harry okazał jej mnóstwo serca i kazał podać kolację dla nich dwojga do biblioteki,
Claire jednak nadal nie miała apetytu. Właściwie ograniczała się do dziobania potraw
widelcem. Harry kilka razy usiłował nawiązać rozmowę, ale poddał się po kilku jej
zdawkowych odpowiedziach.
Po kolacji Claire była taka zmęczona, że ledwie doszła do sypialni i przebrała się do
spania. Mimo to, znalazłszy się w łożu, nie mogła zasnąć. Leżała i tępym wzrokiem
wpatrywała się w baldachim.
Gdy portret na ścianie drgnął, zerwała się na równe nogi i rzuciła się w tamtą stronę.
Vellie! zawołała z nadzieją w głosie. A jednak po nią przyszedł.
Ale to nie był Trevelyan, tylko Bachor. Claire natychmiast znowu spochmumiała i
wróciła do łoża.
Powinnaś już spać o tej porze powiedziała bardziej z przyzwyczajenia niż dlatego, że
istotnie tak uważała.
Ku jej konsternacji Bachor też wlazł do łoża i mocno się do niej przytulił.
Co się dzieje? szepnął. Nic z tego nie rozumiem.
Claire nie sądziła, że jej siostrze zdarza się jeszcze zachowywać w ten sposób. Sara Ann
od urodzenia była stara i doświadczona. Tymczasem nagle wtuliła się w nią jak małe dziecko.
Poślubię Harry ego powiedziała. Nie zamierzała okłamywać dziecka.
Ale przecież kochasz Trevelyana, a on kocha ciebie.
Claire głęboko odetchnęła.
Czasem w małżeństwie ważna jest nie tylko miłość. Trzeba brać pod uwagę również
inne kwestie.
Masz na myśli mnie, prawda? Chcesz poślubić Harry ego, żeby dostać pieniądze i w ten
sposób uchronić mnie przed biedą.
Co za niedorzeczny pomysł. Wcale nie o to mi chodzi. Harry jest bardzo miłym
człowiekiem. Zgodziłam się go poślubić z miłości, a nie dla pieniędzy. Wspólne życie na
pewno ułoży nam się jak najlepiej. Zreformuję zarządzanie tym majątkiem i pozostałymi
majątkami Harry ego. Wprowadzę je w dwudziesty wiek. Urządzimy toalety w tym
monstrualnym domiszczu. To ci się chyba spodoba. Chcesz tu mieszkać, prawda?
Powiedziałaś, że uwielbiasz ten dom i jego mieszkańców.
Sara Ann zaczerpnęła tchu.
Ale ciebie też kocham. I Trevelyana, i Nyssę też. I Harry ego, pomyślała, choć nie
powiedziała tego głośno. Od powrotu z Edynburga Harry wydawał się nie mniej zasmucony
niż Claire. Sara Ann wiedziała, że oboje chcą zawrzeć małżeństwo z rozsądku. Ale po co?
Tego nie była w stanie zrozumieć.
Od kiedy? Zdawało mi się, że nienawidzisz Nyssy. Ona bywa bardzo okrutna w tym, co
mówi.
Ale nie ze złośliwości. Ona jest& , och, nie wiem, jak to wyrazić. Kocham ją, bo jest
szczęśliwa. Nie znam wielu szczęśliwych ludzi.
Ja jestem szczęśliwa oświadczyła Claire.
Nie jesteś. Ani ty, ani Trevelyan, ani Harry. I wszyscy się smucą. Już mi się tutaj wcale
nie podoba. Chcę wrócić do domu, do Nowego Jorku.
Claire pogłaskała siostrę po głowie.
Nie mamy już domu w Nowym Jorku powiedziała cicho. Nie mamy jachtu ojca ani
domu na wsi. Zostały nam tylko miliony dolarów, do których będziemy mieli dostęp, jeżeli
wyjdę za mąż. Naturalnie muszę poślubić mężczyznę, który pomoże mi zagospodarować te
pieniądze.
Chyba nie zależy mi na pieniądzach. Uważam, że powinnaś poślubić Trevelyana.
Claire zdołała wykrzesać z siebie uśmiech.
Mam z nim wyjechać i mieszkać w chacie na końcu świata? Może jeszcze wziąć cię z
sobą? Chciałabyś żywić się orzechami kokosowymi i nie mieć pięknych sukni?
Czy Trevelyan jest bardzo biedny?
Nie wiem odrzekła Claire z goryczą. Nigdy niczego mi o sobie nie opowiedział. Nie
wiem o nim praktycznie niczego.
Ale o Harrym wiesz wszystko, co?
Claire westchnęła.
Obawiam się, że tak. Nie sądzę, żeby Harry był bardzo skomplikowanym człowiekiem.
Nic z tego nie rozumiem powiedział Bachor. Zawsze mi się wydawało, że
rozumiem wszystko, ale to się już skończyło.
Myślę, że po prostu dojrzewasz. Może zamknęłabyś oczy i trochę pospała?
Sara Ann przytuliła się do siostry i rzeczywiście zamknęła oczy, ale nie mogła zasnąć.
Claire też nie.
23
Włóż szmaragdy powiedział Bachor, grzebiąc w szkatułce z klejnotami Gaire.
Claire obdarzyła siostrę wątłym uśmiechem. Starała się zachowywać normalnie i udawać
przed Bachorem osobę na wskroś szczęśliwą, ale nie miała aktorskiego talentu.
Szmaragdy są urocze. Claire pozwoliła, żeby Sara Ann wybrała dla niej strój do
kolacji, wiec Bachor natychmiast zdecydował, że ma to być najbardziej elegancka,
koronkowa suknia. Claire wiedziała, że przy stole będzie w niej wyglądać dość śmiesznie, ale
było jej wszystko jedno. Przez ostatnie dwa dni, odkąd rozstała się z Trevelyanem, nic nie
mogło wyrwać jej z odrętwienia. Chodziła z Harrym po majątku, spędzała z nim cały swój
wolny czas i próbowała się przekonać, że z jej punktu widzenia decyzja o małżeństwie jest
słuszna. Ale ilekroć słyszała trzask gałęzi za plecami lub skrzyp otwieranych drzwi, nerwowo
podskakiwała.
Trevelyan prawdopodobnie jest zajęty pisaniem i nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, co
się ze mną dzieje, pomyślała z wielką goryczą. Tak wygląda jego miłość.
Zerknęła w lustro nad toaletką i uśmiechnęła się do siostry. Biedny Bachor, pomyślała.
Przez ostatnie kilka dni Sara Ann była bardzo rozstrojona. Claire nigdy przedtem nie
zauważyła, jak wiele znaczy dla swojej młodszej siostry, w praktyce zastępowała jej jednak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]