[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Cholerna ironia losu,  pomy la Rand i.
 A je li nas zaczepi ?
 Jeste my nowym oddzia em w drodze na stanowiska bojowe. adnych strza ów, nie
unosi nawet broni, chyba e na mój znak. Jakby co, to ja gadam. Znam mow Ziemian i
poradz sobie bez translatora.
Tourmast przysun si blisko. Za blisko.
 Nie wiedzia em, e mówisz po ichniemu, Rand i  szepn ledwie s yszalny w szumie
ulewy.  Kiedy si nauczy ?
 A jak my lisz, co niby robi em zamkni ty ca ymi dniami w mojej kabinie? Wielu
rzeczy o mnie jeszcze nie wiesz, Tourm. O sobie zreszt te .
Ruszy przodem. Podw adni gapili si przez chwil na jego plecy, potem do czyli.
Zwiadowcy wspi li si na pomocny brzeg, znikn li na chwil i wrócili z informacj , e
najbli szy budynek to tylko palmiarnia w ród parku. Wyszli na gór , utworzyli dwie kolumny
i pobiegli ku dalszym zabudowaniom. Ledwie by o ich wida w md ym o wietleniu.
Drzwi wygl daj zasadniczo tak samo w ca ym wszech wiecie. Tak by o i tutaj. Zgodnie
z oczekiwaniami nie spotkano adnych stra y, zreszt , jaki wartownik stercza by pod go ym
niebem w czasie oberwania chmury? nierze przytulili si do ciany, a Rand i spróbowa
otworzy drzwi. Podda y si bez oporu.
Wewn trz by o znacznie ja niej. Ujrzeli jakie pomrukuj ce z cicha, masywne urz dzenia
i tablice z prze cznikami. wiat a dostarcza y wtopione w sufit i ciany pasy. Podobne tkwi y
w pod odze, te jednak jarzy y si innymi kolorami ni bia y. Nie by o sensu szuka innego
budynku, ten nadawa si zapewne równie dobrze jak wszystkie w okolicy.
Rand i poczeka , a wszyscy wejd do rodka. Ledwo Winun zamkn drzwi za ostatnim
nierzem, w korytarzu pojawi a si para Massudów. Ch opak sprawdza odczyty
wska ników, dziewczyna je zapisywa a. Chcieli w nie przej do s siedniej szafki, gdy
Massud ujrza Rand iego i odruchowo si gn po zawieszony u pasa komunikator.
 Nie rób tego!  krzykn Rand i amanym massudzkim i czym pr dzej prze czy
wbudowany w he m translator. Podszed do obojga.  Nie chcemy walczy , chcemy
porozmawia .  Obejrza si na swoich.  Postarajcie si wygl da na spokojnych  doda
szeptem, gdy by ju bardzo blisko.
Kocie oczy Massuda lekko si rozszerzy y. Dziewczyna sta a nieruchomo, tylko zacisn a
kurczowo palce na notatniku. Rand i czu na plecach spojrzenia kolegów, s ysza ich
niespokojne szepty. Pewnie dziwili si , co te dowódca wyczynia. Ale pami tali o rozkazach;
aden nie uniós broni.
Rand i zatrzyma si o krok od wysokiego, poro ni tego szarym futrem Massuda.
Spojrza w pionowe kreseczki renic. Ch opak nastawi spiczaste uszy, poruszy nerwowo
wibrysami. Wyra nie nie wiedzia , co my le o przybyszach.
 Nie jeste my wrogami  zapewni go Rand i.
 Ale jeste cie Aszreganami  odpar Massud z przekonaniem.
 To niewa ne. Mówi prawd .
Nie wiedzia , jak d ugo przyjdzie mu przekonywa techników i czy zd y, nim kto z
oddzia u zainteresuje si przebiegiem konwersacji.
Massud jednak poruszy par razy nosem i nagle si odpr .
 Wierz ci.
 Tak  doda a jego towarzyszka.  Wierzymy ci. Chyba wyczuli moj desperacj ,
zdumia si Rand i, ale i jemu ul o.
 Czemu nie pójdziecie do prze onych i nie poinformujecie ich o naszym spotkaniu?
Powiedzcie im, e pluton zmutowanych Aszreganów przyszed , aby si podda . Poczekamy.
 Dobry pomys  mrukn ch opak i oboje zaraz znikn li w g bi korytarza. Rand i
poczeka , a skryj si za zakr tem i wróci do swoich.
Byli wyra nie zaniepokojeni.
 Co jest grane?  spyta Tourmast. Saguio wyjrza mu zza pleców.  Pozwoli im
odej ? Ot tak?
 Co im powiedzia ? Nie wygl dali na przera onych  doda Winun.
Rand i ju wcze niej przygotowa sobie odpowied .
 Powiedzia em, e jeste my specjalnym oddzia em lotnym, przebranym za Aszreganów.
 I oni w to uwierzyli?  pow tpiewa Tourmast.
 Przecie sam widzia  odezwa si Saguio.  Odeszli spokojnie, bez paniki. Zupe nie,
jakby spotkali sojuszników.
Tourmast nie by przekonany, ale nie wiedzia , co powiedzie . adne wiczenia nie
przygotowywa y na podobn sytuacj .
 I co teraz?  spyta .
 Idziemy dalej, naturalnie.  Rand i uczyni pierwszy krok i pokiwa na nich.
Kilku zamieni o zdumione spojrzenia, ale pos uchali.
Byli ju w po owie d ugo ci budynku, gdy id cy po prawej Winun zawo , eby si
zatrzyma . Zda o im si , e wyczuwaj z przodu jaki ruch.
 Co mi tu nie gra  sarkn Tourmast i uniós bro .
Wy wietlacz w he mie wci niczego nie podpowiada .
 Wszystko w porz dku  szepn Rand i.
 S !  zakrzykn a jaka zdumiona dziewczyna i przymierzy a si do strza u.
Rand i przyskoczy do niej.
 Powiedzia em, eby nie otwiera ognia!
Co bli si nierze spojrzeli na niego zdumieni, na niektórych twarzach malowa o si
zakamuflowane jeszcze, bolesne podejrzenie. Równie na twarzy Saguia.
Zanim ktokolwiek pomy la o z amaniu rozkazu, by o ju za pó no: zostali otoczeni przez
uzbrojonych Massudów. Obie strony zmierzy y si niespokojnymi spojrzeniami, poza tym
jednak nic si nie dzia o.
 Coraz dziwniejsze  mrukn Tourmast i zerkn uwa nie na przyjaciela.  Czemu do
nas nie strzelaj ?
Rand i poczu si nagle s aby i bezbronny. Wiedzia , co musi teraz zrobi .
 Od cie bro  powiedzia do podw adnych i spojrza na Tourmasta.  Nie strzelaj do
nas, bo powiedzia em im, e zamierzamy si podda .
 e jak?  wykrztusi Winun.
 Podda  powtórzy Rand i i poszuka wzrokiem ewentualnych buntowników. Na razie
nikt nie przymierza si do strza u.  To rozkaz. Wykona ... bez dyskusji. Je li kogo
trzymaj si jeszcze jakie pomys y, to przypominam, e jeste my tu w mniejszo ci.
 Zdrajca!  pad o gdzie z ty u.
Rand i spróbowa odszuka tego kogo , ale po chwili musia zrezygnowa .
 Sami si przekonacie, e nie jestem zdrajc . Wiem, co robi . Niebawem dowiecie si
te , czemu.
 A co tu jest to rozumienia?  westchn Tourmast, zabezpieczy bro i powoli po
na pod odze.  Wszystko jasne  doda tonem jednoznacznie sugeruj cym, co ma na my li.
 Rozumiem ci , Tour, ale zapewniam te , e wysnuwasz pospieszne wnioski.
Przyjmujesz po prostu mylne za enia.
Tourmast nawet na niego nie spojrza .
 Jakie niby  mylne za enia ? W zasadzie to ju ci nie ma, Rand i.
Wko o rozleg y si potwierdzaj ce pomruki. W ciekli Kossutczycy odk adali kolejno
bro pod nadzorem Massudów.
 Zaczn od tego  powiedzia spokojnie Rand i  e nie jeste cie Aszreganami, tylko
Ziemianami.
Tourmast a si skrzywi .
 W pierwszej chwili my la em, e albo stchórzy , albo postanowi zosta zdrajc .
Teraz widz , e le ci oceni em. Po prostu oszala .
 Zdziwisz si , ale niestety, to nie jest takie proste. Mo e nawet wola bym oszale ...
uchajcie mnie! Wszyscy! Nie jeste my Aszreganami zmodyfikowanymi na podobie stwo
Ziemian. Jeste my Ziemianami wychowanymi w przekonaniu, e s Aszreganami. Pewien
jestem, e ka de z was nieraz zauwa o liczne podobie stwa, pocz wszy od czasu reakcji, na
muskulaturze i uwielbieniu walki sko czywszy.
 Co to za bzdury?  Tourmast nawet nie chcia s ucha .  Od dzieci stwa wiemy, w
czym rzecz. To dar Nauczycieli, aby my lepiej s yli Celowi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl