[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie mogę przeboleć, że Jase mnie okłamał. Przysięgał, że nie może mieć dzieci!
- Spytałaś go o to przed tym czy po tym, jak poszliście do łóżka?
Amy zaczerwieniła się po same uszy.
- Umówić cię na zabieg? - spytała rzeczowo Melissa. - Jest wpół do piątej. Doktor Carson chyba
jeszcze nie wyszła do domu.
Amy milczała. Czy chce usunąć ciążę? Czy naprawdę nie ma wyjścia? A potem pomyślała, że nie
skrzywdzi dziecka Jase a. Spojrzała na siostrę.
- Nie, Mel. To nie wchodzi w rachubę.
- Są inne rozwiązania. Doktor Carson mogłaby skontaktować cię z ośrodkiem adopcyjnym -
zasugerowała ostrożnie Melissa.
- Adopcja - powtórzyła głucho Amy.
Melissa tylko spojrzała na jej minę i nie musiała pytać o nic więcej.
- Ale chyba nie odwołasz piątkowego przyjęcia? - odezwała się spokojnie, gdy Amy sięgnęła po
torebkę.
- Oczywiście, że nie - odparła gniewnie Amy.
- Staram się żyć normalnie. Nie pozwolę, żeby ta& ta sytuacja wszystko zmieniła!
Tak, musi zadzwonić do doktor Carson w sprawie adopcji, pomyślała. Jutro.
Jednak następnego dnia pojawił się jakiś problem w drugim butiku i postanowiła zająć się nim
osobiście. Minęła trzecia po południu, a Amy wciąż nie skontaktowała się z doktor Carson.
Postanowiła poczekać jeszcze jeden dzień, ale następnego dnia też nie zadzwoniła. Dwa dni pózniej,
spacerując po dużym centrum handlowym przy Union Square, przypadkowo trafiła do działu
dziecięcego. Smutnym wzrokiem wpatrywała się w piękną wyprawkę dla noworodka, całą z żółto-
białej koronki. Wyobraziła sobie maleństwo o turkusowych oczach i ugięły się pod nią nogi.
Zrobiło jej się czarno przed oczami i potwornie słabo, huczało jej w głowie. Boże, zaraz tu
zemdleje! Ta myśl przeraziła ją tak dalece, że na chwiejnych nogach doczłapała jakoś do łazienki.
Idąc, przewróciła dwa pluszowe misie i ozdobne pudełko z bucikami z materiału, ale nawet tego nie
zauważyła. Chciała tylko dotrzeć do łazienki, zanim zrobi z siebie pośmiewisko. Po półgodzinie
doszła do siebie na tyle, by wyjść ze sklepu.
Spojrzała na zegarek: już za pózno na telefon do doktor Carson.
Następnego dnia Amy urwała się wcześniej z pracy i poszła do pobliskiej kawiarni. Sącząc herbatę i
wpatrując się w mokry od deszczu chodnik, pomyślała, że najwyższa pora przestać się oszukiwać.
Przez cały tydzień wynajdywała najróżniejsze wymówki, by nie dzwonić do doktor Carson, ale pora
się przyznać, dlaczego nie znalazła czasu na jedną krótką rozmowę.
Chce urodzić to dziecko. Chce je wychowywać. I wciąż kocha Jase a Lassitera.
Nie wybaczyła mu, że ją okłamał, że nie przyleciał za nią do San Francisco, ale mimo to nie mogłaby
oddać do adopcji jego dziecka. Ich dziecka.
Wróciła do butiku i sięgnęła po słuchawkę.
Kiedy Melissa odebrała telefon, Amy poinformowała ją o swojej decyzji.
- Nie zostaniesz z tym sama - zapewniła ją ciepło siostra. - Będę przy tobie. Możesz na mnie liczyć,
tak jak ja zawsze mogłam liczyć na ciebie.
- Jesteś kochana, Mel. Dziękuję.
Przez dłuższą chwilę siostry milczały.
- Do zobaczenia w piątek - powiedziała w końcu Melissa.
- Boże drogi, przyjęcie! Zupełnie o tym zapomniałam!
W piątek wieczorem Amy ubrała się wyjątkowo elegancko. Chciała wyglądać naprawdę ładnie,
udowodnić światu, że nic się nie zmieniło, że nie przestała panować nad swoim życiem tylko dlatego,
że jest w ciąży. Starannie dobrany strój doda jej pewności siebie. Gdy ustawiała kieliszki na bufecie,
nie stłukła ani jednego. Gdy niosła tacę z kanapeczkami, ręce jej nawet nie zadrżały. Kiedy wszystko
było gotowe na przyjęcie gości, odruchowo przejrzała się w lustrze. Dzisiaj wystąpi w niebieskiej
kreacji o turkusowym odcieniu.
Zjawiskowa suknia z przymarszczanego materiału podkreślała talię i kształtne piersi, miękko
opływała biodra i rozszerzała się ku dołowi, powłóczyste rękawy kończyły się tuż za łokciem. Spod
sukni wyzierały noski czarnych pantofli na niskich złotych obcasach. Włosy miała uczesane w prosty [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl