[ Pobierz całość w formacie PDF ]

obydwu stronach jej ciała i wsunął się między jej
nogi.
 Ty się wciąż śmiejesz, Serena.
Wytarła łzy.
 Przepraszam, Tom. Ale jeśli chcesz, żebym
przestała, to ukryj go w jakimś bezpiecznym
miejscu, bo...
Wszedł w nią jednym ruchem. Jęknęła i chichot
uwiązł jej w gardle.
74 Jane Sullivan
 Och, tak  wyszeptała namiętnie.  To jest
najodpowiedniejsze miejsce.
Po długotrwałym śmiechu trwała w stanie bło-
giego omdlenia, ale ruchy Toma w jej ciele dodawa-
ły jej nowej energii. Z każdym pchnięciem prężyła
się z lubością, domagając się więcej. To, co otrzy-
mywała w zamian, przekraczało jej najśmielsze
oczekiwania. Ich zgrany rytm, ciepło, wspólna
wyprawa po rozkosz i cudowne spełnienie  to
wszystko utwierdziło ją w przekonaniu, że trafiła
na mężczyznę, który zaspokajał jej najskrytsze
potrzeby.
Kiedy pózniej leżeli razem w plątaninie pościeli
i kończyn, nie tylko Tom jaśniał w ciemnościach.
Jaśniała też zadowolona twarz Sereny.
Ostre światło słoneczne przeciskało się przez
rolety w oknach pokoju numer dwanaście, drgają-
cymi liniami kładąc się na sfatygowanej, niebies-
kiej wykładzinie. Tom, oparty na wymiętej po-
duszce, przyglądał się Serenie nalewającej kawę do
filiżanek.
Miał na sobie dżinsy, a ona jedną z jego koszul.
Kiedy stała, koszula sięgała jej prawie do kolan.
Usiadła koło niego i podała mu kawę. Materiał
zsunął się na bok i jej obnażone udo przywołało
przed oczy Toma obrazy z ostatniej nocy.
Wypił łyk kawy i odstawił filiżankę na spode-
czek. W czułym geście położył rękę na jej nodze,
delikatnie ją głaszcząc. Natychmiast poczuł, jak
twardnieje jego męskość.
W drodze do Las Vegas 75
 Cholera  zaklął cicho pod nosem.
 Co powiedziałeś?
 Fatalnie, że nie mamy już prezerwatyw.
 No cóż, dałam ci wybór. Sam zadecydowałeś,
żeby wczoraj użyć obydwa opakowania.
Tom westchnął.
 Zazwyczaj nie potrzebowałem więcej... Nie
wiem, co się ze mną dzieje.
Serena pocałowała go i powód stał się oczywis-
ty. To dla niej zupełnie stracił głowę. Gdy Bobby
namawiał go na tę szaloną podróż, nawet przez
myśl mu nie przeszło, że pozna tak cudowną
kobietę, nie mówiąc już o tym, że obudzi się przy
niej dzisiejszego poranka. Miał głębokie przeświad-
czenie, że ich przygoda wykraczała daleko poza
spotkanie ciał. Czuł wspaniałą magię bliskości du-
szy i intelektu.
Miej się na baczności, Erickson. Wpadłeś, jak
śliwka w kompot.
Tak było w istocie. Nie poznawał samego siebie.
Zaczął rozumować jak jakiś nawiedzony wyznaw-
ca New Age, kroczący przez życie z głową w chmu-
rach. Gdzie się podział stąpający twardo po ziemi
Tom? Ale uczucie było tak miłe, że na razie nie
zamierzał powracać do rzeczywistości.
Serena usadowiła się na łóżku. Oparta o za-
główek, obydwiema dłońmi przytrzymywała fili-
żankę z kawą. Patrzyła przed siebie, a na jej twarzy
pojawił się jakiś nowy grymas.
 Co się stało, Sereno?
 Wszystko jest takie dziwne.
76 Jane Sullivan
 Dziwne?
 To, co dzieje się między nami  westchnęła.
 Po prostu się nie poznaję. Ja się tak nigdy nie
zachowuję.
 Jesteś pewna? Naprawdę, fantastycznie ci to
wychodziło.
Zamknęła oczy.
 Wiesz, o czym mówię.
Pogładził ją po udzie.
 Wiem. Takie zachowanie też nie należy do
moich zwyczajów, ale nie zamierzam przepraszać
za wczorajszą noc, ani twierdzić, że była nieporo-
zumieniem. Mam nadzieję, że ty również.
 Tak. Rzecz w tym...
Tom z niepokojem usłyszał drżenie w jej głosie.
 Sereno? Może nie byłem wczoraj wystar-
czająco delikatny?
 Ależ skąd  odparła.  Pragnęłam cię, Tom.
Bardzo. A ty dokładnie robiłeś to, czego ja prag-
nęłam. Tylko teraz, jakie mam prawo pouczać
Chloe, co powinna, a czego nie powinna robić,
kiedy sama...
 Nie martw się. Ani ona, ani Bobby nigdy się
nie dowiedzą.
 Co nie zmienia faktu, że będę się czuła jak
ostatnia hipokrytka.
 Pamiętasz moje wczorajsze słowa? Problem
nie leży w pójściu do łóżka, tylko w pomyśle
zawarcia małżeństwa po trzech dniach znajo-
mości.
Serena kiwnęła potakująco głową.
W drodze do Las Vegas 77
 Uczynimy wszystko, żeby tego nie zrobili.
 Absolutnie.
Tom wyjął filiżankę z jej rąk i odstawił na
nocny stolik. Wziął Serenę w objęcia, a ona pocało-
wała go w ramię i zaczęła pieścić dłonią jego tors.
Przymknął oczy, delektując się jej dotykiem. Jakże
pragnął kochać się z nią ponownie! Już nigdy
więcej nie wyjdzie z domu bez porządnego zapasu
prezerwatyw.
 Wiesz co?  powiedziała Serena.
 Tak?
 Chyba pierwszy raz w życiu śmiałam się
podczas seksu.
 Nie posiadam się z radości, Sereno. Dokładnie
takiej wiadomości potrzebuje mężczyzna po pierw-
szej nocy spędzonej z kobietą.
 Och, przestań. Twoje ego pozostało nienaru-
szone. Przecież nie śmiałam się z ciebie, tylko
z tobą.  Serena westchnęła z lubością.  Dlatego
było mi tak dobrze.
Jemu też było wspaniale, bardziej niż kiedykol-
wiek mógłby przypuszczać.
Rozległo się pukanie do drzwi. Tom wstał
i spojrzał przez wizjer.
 To Bobby  wyszeptał, wskazując palcem na
przeciwległą stronę pokoju.  Drugie łóżko! Musi
wyglądać na używane.
Serena błyskawicznie rzuciła się w kierunku
zasłanego łóżka. Zerwała narzutę, pogniotła nieco
pościel i przyklepała poduszkę.
 I pamiętaj  dodał Tom  jesteśmy na nich zli
78 Jane Sullivan
za to, że nas zmusili do zamieszkania w jednym
pokoju.
Serena kiwnęła głową. Usiadła na świeżo roz-
grzebanej pościeli i przykryła narzutą swoje gołe
nogi. Tom otworzył drzwi. W wejściu pojawił się
Bobby z walizką Sereny. Wszedł do pokoju z nie-
pewną miną.
 Pomyślałem, że lepiej będzie, jak ją tu przy-
niosę  powiedział.
Tom wziął od niego walizkę i postawił ją na
podłodze, jednocześnie ciskając w kierunku brata
gniewne spojrzenia.
 Wycięliście nam wyjątkowo głupi numer.
Bobby zamrugał oczami.
 Co? Aha, chodzi o pokój. Przepraszam, że tak
wyszło.
 Przepraszam? Tyle masz do powiedzenia?
 No... tak.  Odwrócił się do Sereny z lekko
zakłopotanym wyrazem twarzy.  Mogę cię o coś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl