[ Pobierz całość w formacie PDF ]

matkę moich dzieci.
- Ja również nie znałam mężczyzny, z którym chciałabym się
kochać, przyjaznić i urodzić mu potomstwo.
- To nieuczciwe. Powtarzasz tylko moje argumenty. Dość
uników. Musisz wyznać całą prawdę.
- Zgoda. - Po chwili milczenia Sunday oznajmiła: -Do tej pory
nie wiedziałam, czym jest prawdziwa miłość.
To prawda. Dopiero przed chwilą uświadomiła sobie, że jest
zakochana w Simonie.
- Ja również nie wiedziałem do tej pory, czym jest prawdziwa
miłość. Jako młody chłopak zadurzyłem się raz i drugi. Ledwie
pamiętam, kiedy i w kim. - Przerwał na moment i dodał schrypniętym
barytonem: - Tamtego wieczoru na bazarze całkiem straciłem dla
ciebie głowę, Sunday.
- Podobnie było ze mną, Simonie.
- Nie jesteśmy parą smarkaczy.
- To prawda.
- Zastanawiałem się nad swoimi uczuciami - przyznał z
wahaniem Simon.
- Ja również. - Sunday zataiła przed nim, do jakich wniosków
doszła po starannym przeanalizowaniu symptomów zauroczenia.
- Nie zamierzałem cię uwodzić.
- Ani ja ciebie - zapewniła pospiesznie rozczarowana Sunday.
116
RS
- Trudno mnie nazwać donżuanem.
- A ja też nie jestem pożeraczką męskich serc.
- Dość długo żyłem w celibacie.
- Ja również. - Sunday pomyślała, że Simon byłby zdziwiony,
gdyby usłyszał, od jak dawna jego rozmówczyni unika wszelkich
erotycznych doświadczeń.
- Jestem dorosłym mężczyzną, a to oznacza, że potrafię nad sobą
panować i nie ciągnę do łóżka każdej urodziwej dziewczyny, byle
tylko zaspokoić pożądanie.
- Mogę tylko dodać, że dorosła kobieta nie rzuca się na
przypadkowo spotkanych mężczyzn - powiedziała rumieniąc się
Sunday.
- Ciało powinno słuchać rozumu.
- Oczywiście - zgodziła się z zapałem.
Nie mogła oderwać wzroku od jego postaci majaczącej w
półmroku.
- Z pozoru wszystko jest proste, a jednak nie potrafię rozwiązać
pewnej zagadki - stwierdził w zadumie Simon.
- Co masz na myśli? - zapytała Sunday. Wcale nie była pewna,
czy chce usłyszeć odpowiedz.
- Raczej kogo. Ciebie - odparł zwięzle.
- Mnie?
- Bez przerwy o tobie myślę. Znisz mi się po nocach. Marzę, by
wziąć cię w ramiona.
- Simonie...-szepnęła niemal niedosłyszalnie.
117
RS
- Jeśli nie podzielasz moich uczuć, wystarczy, żebyś mi o tym
powiedziała, a przestanę się narzucać - zapewnił Simon pospiesznie.
- Nie mogę - odparła z westchnieniem. - Czuję to samo co ty.
- Jesteś tego pewna?
- Oczywiście.
Zapanowało niezręczne milczenie.
- Pragniesz mnie, Sunday?
- Tak. - Sunday miała świadomość, że to dla niej bardzo ważna
chwila. - Czy pragniesz mnie, Simonie?
- Tak. Tak, do diabła.
- Początkowo sądziłam, że to niezwykłe okoliczności wytrąciły
nas z równowagi i pobudziły zmysły - wyznała Sunday. - Tyle się
ostatnio wydarzyło: napad bandytów, ekscytujące zakupy, tropikalna
ulewa, odkrycie łąki pełnej motyli...
- Istnieje spore prawdopodobieństwo, że masz rację. Wiele
ryzykujemy, poddając się temu zauroczeniu.
- Pamiętasz, co mi powiedziałeś na wiszącym moście? - zapytała
Sunday, oblizując suche wargi.
- Obiecałem, że jeśli zaryzykujesz, czeka cię wspaniała nagroda,
o jakiej nie marzyłaś w najpiękniejszych snach - odparł spokojnie i
pewnie. - To śmiała i ryzykowna decyzja, Sunday.
- Kto nie ryzykuje, ten często... traci - odparła. Simon
zachichotał cicho.
- Wiem, wiem. Jak to mówią:  Korzystaj z dnia..."
- Chciałabym... - przerwała mu i nagle umilkła.
- Czego?
118
RS
- %7łebyś mnie pocałował.
- Zdajesz sobie sprawę, że na tym się nie skończy?
- Oczywiście.
- Pocałunki i pieszczoty to zaledwie początek. Potem będę się z
tobą kochać.
- Bardzo mi się podoba ten scenariusz. Po chwili milczenia
Simon powiedział:
- Upalna noc, nie sądzisz?
Sunday wybuchnęła śmiechem.
- To nie jest sprawa aury, tylko naszych temperamentów -
odparła.
Simon wstał, podszedł do okna i uchylił bambusową okiennicę.
Wnętrze chaty zalała księżycowa poświata. Sunday nie odrywała
wzroku od rysującej się w półmroku postaci Hazarda, który miał na
sobie jedynie krótkie szorty. Nie ulegało wątpliwości, że jest bardzo
podniecony; niedawną wymianą zdań. Sunday zaczęła się
niecierpliwić. Simon westchnął i sięgnął po apteczkę podróżną.
Przechowywał w niej kilka niezbędnych drobiazgów - na wszelki
wypadek. W takich sytuacjach odrobina rozsądku zawsze popłaca.
Sunday wiedziała, że nie potrzebuje się obawiać nieprzewidzianych
następstw miłosnej nocy.
- Przypomnij mi, czego sobie przed chwilą życzyłaś - powiedział
czule Simon, podchodząc do leżącej na posłaniu dziewczyny.
- Prosiłam, żebyś mnie pocałował - odparła. Pochylił się nad nią.
Przez moment Sunday patrzyła na wielki okrągły księżyc widoczny w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl