[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wracaj do zamku. Jestem zbyt wściekły, żeby z tobą rozmawiać. Zazwyczaj rozgrywam
z Cortezem partyjkę szachów, a jeśli koniecznie chcesz wiedzieć, jedyną kobietą, jaka
nam towarzyszy, jest gospodyni, która ma jakieś dziewięćdziesiąt trzy lata.
Ramon nie zjawił się na kolacji. Lauren została poinformowana, że zadzwonił, by
oznajmić, że zje razem z Cortezem Fernandezem. Najwyrazniej wciąż był na nią wście-
kły. Nie mogła go za to winić. Minęła jedenasta, a jego wciąż nie było. Miała nadzieję,
że kiedy wróci, będzie w lepszym nastroju. Wykąpała się, natarła skórę aromatycznym
olejkiem i włożyła czarną koronkową koszulkę, którą kupiła, żeby sprawić mu przyjem-
ność.
R
L
T
Była mu winna przeprosiny. Usiadła na szerokim łóżku i zaczęła wpatrywać się w
wiszący na ścianie portret przedstawiający Ramona z synem. Nawet jeśli nie kochał jej
tak mocno, jak ona jego, bez wątpienia szanował ją i starał się uczynić szczęśliwą. Ona
zaś odpłaciła mu brakiem zaufania, które mogło zaważyć na ich małżeństwie. Zaczęła
nerwowo przechadzać się po sypialni, a w końcu włożyła szlafrok, zdecydowana pocze-
kać na niego na dole. Kiedy wyszła na korytarz, dostrzegła, że spod jego drzwi dochodzi
światło. Po chwili wahania zapukała i weszła do środka. Ramon siedział na sofie z kie-
liszkiem whisky w ręku. Krawat i koszula leżały na podłodze, a on sam wyglądał tak,
jakby nie był to pierwszy kieliszek, który wypił.
- Nie wiedziałam, że wróciłeś - powiedziała drżącym głosem, kiedy podniósł na nią
przekrwione oczy.
- A gdzie indziej miałbym być, moja ukochana żono? - uśmiechnął się ironicznie. -
Jestem pewien, że twoja wyobraznia podsuwa ci tysiące obrazów przedstawiających
mnie w objęciach pięknych kobiet.
- Naprawdę jest mi bardzo przykro, że zwątpiłam w ciebie - zapewniła go Lauren. -
Nie miałam do tego żadnych podstaw. Tylko że... kiedy nie znalazłam cię w winnicy,
pomyślałam o tych wszystkich razach, kiedy ojciec okłamywał moją matkę. O kobietach,
z którymi się spotykał, łamiąc jej serce. Przez krótką chwilę pomyślałam, że jesteś taki
jak on, choć teraz wiem, że to nieprawda.
Ramon dopił whisky i wstał. Podszedł do okna i wyjrzał w ciemność.
- Nie powinienem był zmuszać cię do małżeństwa ze mną. Teraz widzę, że popeł-
niłem błąd.
Lauren krew odpłynęła z twarzy. W jednej chwili poczuła się tak, jakby ktoś wy-
rwał jej z piersi serce, pozostawiając ziejącą pustkę.
- Do niczego mnie nie zmuszałeś - zaczęła, ale Ramon przerwał jej gestem ręki.
- Dios mio, zagroziłem ci, że będę w sądzie dochodził swoich praw do Matty'ego.
Nie pozostawiłem ci wyboru. A teraz ty czujesz się jak w pułapce. Kiedyś spytałaś mnie,
czy jesteś moim więzniem. Odpowiedz brzmi  nie". Nie będę cię przetrzymywał tu
wbrew twojej woli.
R
L
T
Chciała, żeby odwrócił się w jej stronę i żeby mogła zobaczyć wyraz jego twarzy.
Ton jego głosu śmiertelnie ją przeraził.
- Nie rozumiem - szepnęła.
Wzruszył ramionami.
- Zwracam ci wolność. Nie będziemy mogli być szczęśliwi, jeśli nieustannie bę-
dziesz żyć wspomnieniami tego, jak twój ojciec potraktował matkę. Cały czas spodzie-
wasz się, że cię zawiodę, a brak zaufania na pewno zniszczy nasz związek.
Zrobił krótką przerwę, po czym podjął równie beznamiętnym głosem:
- Dam ci rozwód i pozwolę zabrać Mateo do Anglii. Chciałbym tylko, żebyś po-
zwoliła mi kupić wam dom i odwiedzać tak często, jak będę mógł.
Lauren była zbyt zszokowana, żeby cokolwiek powiedzieć. Odczuwała tak wielki
ból, jakby ktoś miażdżył jej serce.
- Nie chcę rozwodu. Nigdy nie zabrałabym stąd Matty'ego. Nie zabrałabym go od
twojej rodziny i od ciebie. Wiem, jak bardzo go kochasz.
Ramon spojrzał na nią z dziwnym wyrazem twarzy.
Wiedziała, ile musiała kosztować go deklaracja, którą złożył. Sądził, że Lauren
pragnie odzyskać wolność, ona jednak chciała tylko jednego: powiedzieć mu, co na-
prawdę do niego czuje. Zbyt długo z tym zwlekała i niepotrzebnie pozwoliła na to, by
postępowanie jej ojca wpłynęło na osąd Ramona. To, co ich łączyło, było zbyt cenne, by
to stracić.
Zrobiła głęboki wdech.
- Nie czuję się tu jak w pułapce. Chcę nadal być twoją żoną, ponieważ... ponieważ
cię kocham.
Cisza, jaka zapadła po jej słowach, była przejmująca.
Wyraz jego twarzy nie zmienił się ani na jotę.
- Mówisz tak, Lauren, ale nie okazałaś mi tej miłości dziś po południu, kiedy sądzi-
łaś, że mam romans z Pilar.
Lauren miała wrażenie, że coś w niej umarło. Wbiła wzrok w podłogę, ze wszyst-
kich sił starając się powstrzymać łzy. Nie spostrzegła, że do niej podszedł i uniósł jej
podbródek.
R
L
T
- Prawdziwa miłość, taka na całe życie, jest głęboka, czuła i pełna pasji. Składa się
na nią zaufanie i zdolność przebaczania. Przyjazń i wsparcie. To uczucie, które pozwala
znieść wszystkie życiowe problemy i rozczarowania. Uczucie, które przynosi radość. -
Przerwał i spojrzał w jej szare oczy, które wypełniły się łzami. - Przynajmniej taka jest
moja miłość do ciebie, mi corazon.
To było dla niej zbyt wiele. Musiała zle go zrozumieć. Nie mógł przecież czuć tego
wszystkiego do niej? Jednak jego oczy patrzyły na nią przenikliwie i dostrzegła w nich
to, o czym mówił.
- Ty mnie kochasz? - Była prawnikiem i dla niej liczyły się tylko fakty.
- Całym sercem.
W jej głowie pojawiło się tysiąc pytań.
- Dlaczego nigdy mi tego nie powiedziałeś? - szepnęła, wciąż nie mogąc uwierzyć
w to, co usłyszała.
Uśmiechnął się do niej smutno i odgarnął z jej czoła kosmyk włosów.
- Początkowo sam tego nie wiedziałem - przyznał. - Byłem pewien jedynie tego, że
uwielbiam się z tobą kochać. Jednak szybko okazało się, że kiedy dłużej nie ma cię przy
mnie, zaczynam tęsknić. Zawsze jednak wiedziałem, że jesteś kimś wyjątkowym. Kiedyś
myślałem jeszcze o Catalinie. I wiedziałem też, że sprawiłem zawód ojcu. Byłem zde-
cydowany poślubić kobietę z mojej sfery, żeby go zadowolić. Doświadczenie z Cataliną
nauczyło mnie ostrożności. Dlatego też kiedy poznałem ciebie i zrozumiałem, że czuję
do ciebie coś więcej niż tylko pociąg seksualny, zrobiłem wszystko, co mogłem, aby ten
związek nie przerodził się w nic poważniejszego. Kiedy dowiedziałem się, że ukryłaś
przede mną fakt, że mamy syna, wpadłem we wściekłość. W duchu jednak byłem szczę-
śliwy, że dało mi to możliwość poślubienia cię. Wmawiałem sobie, że robię to jedynie ze
względu na Mateo. Jednak kiedy szłaś w moją stronę w kościele, zrozumiałem, że moje
serce jest bezpowrotnie stracone. Nie płacz, mi corazon - powiedział miękko, scałowując
łzy z jej policzków. - Nie chcesz mojej miłości? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl