[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Alicji podbródkiem, podbródek zaś miała okropnie ostry. Alicja jednak znosiła to bez
szemrania, nie chcąc okazać się nieuprzejmą.
Gra robi się coraz bardziej interesująca odezwała się, aby podtrzymać rozmowę.
Niewątpliwie odrzekła Księżna. A stąd płynie morał, że na pochyłe drzewo
każda koza skacze .
Gdyby nie skakała rzekła Alicja, aby coś powiedzieć toby nóżki nie złamała.
To prawda rzekła Księżna masz zupełną rację. Po czym dzgając Alicję jeszcze
mocniej swym podbródkiem dodała: A stąd wynika morał, że przyszła koza do
woza .
Alicja pomyślała sobie, że Księżna musi mieć bzika na punkcie morałów.
Dziwisz się zapewne, że nie obejmuję cię za szyję rzekła po chwili Księżna ale
prawdę mówiąc nie jestem pewna łagodnego usposobienia twego flaminga. Czy
chcesz, żebym spróbowała?
On chyba gryzie odpowiedziała szybko Alicja, której nie zależało na tej
pieszczocie.
Oczywiście, flamingi i musztarda gryzą. A stąd płynie morał, że lepszy wróbel w
ręku niż dzięcioł na sęku .
Tylko że musztarda nie jest ptakiem zauważyła Alicja.
Racja, jak zwykle racja zgodziła się szybko Księżna. Masz wyjątkowo jasny
sposób wyrażania swych myśli.
Zdaje się, że to jest minerał rzekła niepewnie Alicja.
Z całą pewnością. Niedaleko stąd w lesie znajdują się wielkie kopalnie musztardy.
A z tego wynika morał, że im dalej w las, tym więcej drzew .
Wiem, już wiem! wykrzyknęła Alicja, nie zwracając uwagi na ostatnie słowa
Księżny. Musztarda jest jarzyną! Nie wygląda na to, ale jest.
Zgadzam się z tobą w zupełności, a stąd płynie morał, że oszczędnością i pracą
ludzie się bogacą . Mogę wytłumaczyć ci to przystępnie: ludzie, którzy nie są skłonni
oddawać się lenistwu i uważają za stosowne nie hołdować zbytniej rozrzutności,
byliby niewątpliwie ubożsi, względnie nie byliby tak zamożni, gdyby nie przyświecała
im stale i niezmiennie dewiza stosowania się do wyżej wyszczególnionych zasad.
Pojęłabym to lepiej rzekła Alicja gdyby zapisała mi to pani na karteczce. W
przeciwnym razie&
To jeszcze nic przerwała Księżna głosem, w którym przebijała próżność nic
wobec tego, co mogłabym powiedzieć, gdybym zadała sobie trud.
Naprawdę niech pani nie zadaje sobie trudu&
Och, nie może być mowy o trudzie. Robię ci prezent ze wszystkiego, co
dotychczas powiedziałam.
Alicja pomyślała, że jest to raczej tani rodzaj prezentu. Zadowolona jestem, że nie
dają takich prezentów na urodziny . Nie śmiała jednak powiedzieć tego głośno.
Znów rozmyślasz? zapytała Księżna, po czym nastąpiło nowe dzgnięcie
podbródkiem.
Mam chyba prawo coś myśleć odparła ostro Alicja, którą zaczynała już nużyć ta
rozmowa.
Dokładnie takie samo prawo, jakie mają prosiaki do fruwania. Stąd zaś płynie mo&
Nagle, ku wielkiemu zdumieniu Alicji, głos Księżny zamarł w połowie jej ulubionego
słowa morał , ręce zatrzęsły się ze strachu. Alicja podniosła wzrok i ujrzała
Królową, która stała przed nimi w groznej pozie ciskając wzrokiem gromy.
Mamy dziś piękną pogodę rzekła Księżna słabiutkim drżącym głosem.
Ostrzegam cię po raz ostatni wrzasnęła Królowa marszcząc brwi i tupiąc nogami
że albo pobawisz mnie natychmiast swego widoku, albo ja pozbawię cię głowy!
Wybieraj jedno z dwojga!
Księżna nie zastanawiała się długo nad wyborem i umknęła, aż się kurzyło.
Gramy dalej rzekła Królowa do przerażonej Alicji, po czym udały się na plac
krokietowy. Widząc ją z daleka, wszyscy rzucili się do swych flamingów i jeży. Tym
razem przerwa ta uszła im płazem, chociaż usłyszeli od Królowej, że chwilę zwłoki w
rozpoczęciu gry przypłaciliby życiem. Przez cały czas Królowa kłóciła się bez
przerwy ze wszystkimi graczami, wykrzykując: Zciąć go! albo Zciąć ją! .
Skazanych na ścięcie żołnierze odprowadzali do twierdzy. W ten sposób po upływie
pół godziny zabrakło bramek i wszyscy gracze, z wyjątkiem Króla, Królowej i Alicji,
znajdowali się w lochu, gdzie czekali na egzekucję. Wtedy Królowa, straszliwie już
zmęczona, przerwała grę i zapytała:
Czy widziałaś już Niby %7łółwia?
Nie, nie widziałam odparła Alicja i nawet nigdy o nim nie słyszałam.
Z tego stwora robi się pyszną zieloną zupę, która naśladuje zupę żółwiową.
Nazywamy go dlatego Niby %7łółwiem.
Ciekawa jestem, jak takie zwierzę wygląda westchnęła Alicja.
Chodz, przedstawię ci go, a przy okazji usłyszysz jego historię.
Oddalając się z Królową Alicja usłyszała, jak Król mówi półgłosem do całego
towarzystwa:
Jesteście ułaskawieni.
Bardzo mnie to cieszy pomyślała Alicja, przygnębiona potworną liczbą egzekucji
zarządzonych przez Królową.
Idąc natknęły się wnet na Smoka drzemiącego w słońcu (jeśli nie wiecie, jak taki
Smok wygląda, spójrzcie, proszę, na obrazek).
Wstawaj, leniu zawołała Królowa i zaprowadz tę panienkę do Nigdy %7łółwia!
Niech jej opowie swoją historię. Ja muszę już wracać, aby dopilnować egzekucji.
Po tych słowach Królowa oddaliła się, pozostawiając Alicję sam na sam ze Smokiem.
Alicji niezbyt odpowiadał widok straszydła, niemniej jednak czuła się z nim
bezpieczniej niż w towarzystwie Królowej. Czekała więc, co dalej nastąpi.
Tymczasem Smok usiadł i zaczął przecierać sobie łapami oczy. Potem popatrzył na
Królową, póki nie znikła mu z oczu. Zachichotał wtedy i rzekł na wpół do siebie, na
wpół do Alicji:
Zwietny kawał, co?
Jaki kawał? zapytała Alicja.
No, ona i jej pomysły. Bo musisz wiedzieć, że to wszystko bujda. Nikt nie został tu
jeszcze ścięty. Ale chodz prędzej.
Każdy tu mówi chodz tu , idz tam pomyślała Alicja idąc ze Smokiem.
Jeszcze nigdy w życiu nie nasłuchałam się tylu rozkazów, co tutaj .
Wkrótce ujrzeli Niby %7łółwia siedzącego samotnie na małym występie skalnym w
pozie pełnej żałości i bólu. Gdy podeszli bliżej, do uszu Alicji doszły rozpaczliwe
szlochy i narzekania. Trudno było nie współczuć tak wielkiej niedoli. Alicja zapytała
Smoka:
Co mu się właściwie stało?
Na to Smok odpowiedział w znany już sposób:
To wszystko bujda, on nie ma najmniejszego powodu do smutku. Chodz prędzej.
Zbliżyli się więc do Niby %7łółwia, który podniósł na nich w milczeniu swe wielkie oczy
pełne łez.
Ta oto panienka rzekł Smok chciałaby usłyszeć twoją historię.
Opowiem jej rzekł Niby %7łółw ponurym, jakby wydobywającym się z beczki
głosem. Słuchajcie oboje i nie odzywajcie się, dopóki nie skończę.
Zapanowała parominutowa cisza. Alicja pomyślała w duchu: Nie wiem, jak on może
kiedykolwiek skończyć, skoro wcale nie zaczyna . Czekała jednak cierpliwie.
Kiedyś rzekł wreszcie Niby %7łółw z głębokim westchnieniem kiedyś byłem
prawdziwym żółwiem. Po tych słowach nastąpiła znowu cisza przerywana jedynie
wydawanymi przez Smoka odgłosami: hrzkrr i stałym, żałosnym łkaniem Niby
%7łółwia. Alicja miała już niemal zamiar podnieść się i powiedzieć: Dziękuję panu za
niezmiernie interesujące opowiadanie . Czuła jednak, że dalszy ciąg musi nastąpić i
siedziała w milczeniu.
Kiedy byliśmy mali odezwał się na koniec Niby %7łółw spokojnym już głosem,
przerywanym tylko od czasu do czasu cichym łkaniem kiedy byliśmy mali,
chodziłem do morskiej szkoły. Nauczycielem naszym był pewien stary, bezzębny
Rekin, którego nazywaliśmy Piłą.
Dlaczego nazywaliście go Piłą, skoro był Rekinem, a w dodatku nie miał zębów?
zapytała Alicja.
Ponieważ piłował nas wciąż w czasie lekcji odparł ze zniecierpliwieniem Niby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]