[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żyła odpowiedzieć, wskazał budynek restauracji, częścio-
wo ukryty wśród bujnej roślinności. - Oto ratunek dla
mnie. Jesteśmy na miejscu.
Wjechali na parking. Beth wybrała miejsce, wyłączyła
silnik i położyła kluczyki na wyciągniętej dłoni Reese'a.
Ścisnęła delikatnie jego palce.
- Ange polissonl Co to właściwie znaczy?
- Szalony aniołek.
- Rozumiem. W takim razie szalony aniołek dziękuje
ci, że pomogłeś mu spełnić marzenie całego życia. Jestem
twoją dłużniczką - powiedziała z uśmiechem Beth. Poło
żyła dłoń na sąsiednim fotelu i powiedziała tak cicho, że
Reese musiał odczytywać jej słowa z ruchu warg w świetle
parkingowych lamp. - Chyba cię nie przestraszyłam.
Reese miał wielką ochotę scałować z jej twarzy chełpli
wy uśmieszek, ale oparł się pokusie. Układał właśnie plan
podboju i nie zamierzał działać pochopnie. Wolno pokręcił
głową, dotknął powierzchni błyszczącego klipsa w uchu
Beth, przesunął opuszkami palców po jej policzku aż do
kącika ust.
- Nie mam pojęcia, kim jesteś, dlaczego mnie śledziłaś,
skąd pochodzisz, czym się zajmujesz...
- Czy to ma dla ciebie jakieś znaczenie?
Milczał przez chwilę, spoglądając jej prosto w oczy.
- Jeśli chodzi o tę grę, którą wczoraj wieczorem pro
wadziłaś ze mną w kasynie...
- Masz na myśli ruletkę i moją wygraną? - przerwała
z niewinną miną.
- Nie o tym mówię - odparł kręcąc głową.
-
Czyżby?
- Tak, mon ange polisson - powiedział, dotykając pal-
cem jej warg. - W ruletkę ograłaś kasyno. Chciałbym wie
dzieć, jaką rozgrywkę prowadzisz ze mną. - Objął Beth
w talii i przyciągnął do siebie. - Nadal się w to bawisz.
- Czemu pytasz? - mruknęła, wsuwając palce w jego
kędzierzawe włosy i głaszcząc Reese'a po głowie. - Nie
masz ochoty grać według moich zasad?
- Wręcz przeciwnie. Chciałbym tylko je poznać.
- Nie ma żadnych szczególnych reguł. - Dłoń Beth
znieruchomiała. - Skoro tak ci na tym zależy, możemy je
razem stworzyć.
Reese skinął głową.
- I co dalej?
Beth nie odpowiedziała.
Przesunął dłoń nieco wyżej i poczuł szybkie kołatanie
jej serca.
- Gdy nasze reguły już powstaną - szepnął - złamiemy
je bez wahania, jedną po drugiej. - Beth otworzyła usta,
jakby chciała zaprotestować, ale Reese dodał pospiesznie:
- Zaczniemy od razu. - Przyciągnął ją bliżej i pocałował,
aż jęknęła. Ten gardłowy dźwięk obiecywał niebiańskie
rozkosze. Beth wsunęła palce we włosy Marchanda i od
dała mu pocałunek.
ROZDZIAŁ TRZECI
Mniejsza o narodowe bezpieczeństwo i kampanię wy
borczą! Beth dokonała odkrycia, którym nie zamierzała się
z nikim dzielić. Reese Marchand wspaniale całował.
Gdy poczuła na ustach dotknięcie ciepłego języka, wes
tchnęła i mocniej przywarła do przystojnego mężczyzny.
Ponownie jęknęła, oszołomiona jego pocałunkiem, który
sprawił, że cudowny dreszcz przeszedł całe jej ciało.
Beth, rzecz jasna, była w stanie zapanować nad zmysła
mi, ale przyszłoby jej to z niemałym trudem. Ciepło i siła
dłoni Reese'a trzymających ją w uścisku sprawiły, że w jej
głowie zapanował kompletny zamęt. Obejmował ją czule
i delikatnie, jakby zachęcał, by sama mocniej się do niego
przytuliła. Beth nie mogła sobie jednak na to pozwolić.
Przez wzgląd na misję, którą miała do wypełnienia, powin
na w porę ochłonąć i zapanować nad pożądaniem. Reese
oderwał na chwilę wargi od jej ust, a potem wycisnął na
nich kolejny pocałunek. Litości! Jak tak dalej pójdzie, go
rąca zwolenniczka prezydenta Piersona całkiem straci gło
wę i zapomni o swoich zobowiązaniach.
Beth nie miała pojęcia, jak znalazła się na kolanach
Marchanda, który zerknął na puste siedzenie kierowcy,
a potem na dziewczynę trzymaną w objęciach. Uśmiechnął
się, a i ona również obdarzyła go uśmiechem. Głaskała
Reese'a po włosach i przesuwała dłońmi po jego szerokim
torsie. Wyczuwała silne mięśnie ukryte pod nienagannie
wyprasowaną koszulą. Serce Reese'a biło mocno i rytmi
cznie, a skóra pod cienkim płótnem rozgrzała się szybko
pod wpływem pieszczot Beth, która nie miała wątpliwości,
że nie spotkała dotąd mężczyzny równie przystojnego
i zniewalającego jak ten, który trzymał ją teraz w obję
ciach.
Nadal patrzyli sobie w oczy. Beth nie była w stanie
oprzeć się pokusie; dotknęła palcem wilgotnych męskich
ust. Reese niespodziewanie chwycił go leciutko zębami
i czubkiem języka dotknął wrażliwej opuszki. Potem c o f -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]