[ Pobierz całość w formacie PDF ]
– Dziękuję. – Jego uśmiech był prawie lodowaty.
Kiedy dotarli z lotniska do rezydencji, Kate z za-
chwytu wstrzymała oddech. To był wielki, rozbudowa-
ny parterowy dom z białą elewacją i dachem z wyblakłej
terakoty. Kwitnąca winorośl i pnące krzewy zwisały
78
SARA CRAVEN
girlandami nad drzwiami i oknami, a ogród był już
bajecznie kolorowy.
To miejsce miało aurę niezmienności, jak gdyby
zatrzymał się w nim czas. Kate wiedziała, że w 1953
roku trzęsienie ziemi zniszczyło większość domówna
wyspie, a willa Dionysius jakimś cudem przetrwała.
Wysiadłszy z samochodu, poczuła zapach żywicy
i usłyszała terkotanie cykad w świetlistym, wietrznym
powietrzu. W oddali, poprzez pnie starych sosen, prze-
świecał turkus morza.
Czym ja się martwię? – pomyślała. To jest raj na
ziemi.
Kiedy odwróciła wzrok w stronę domu, otworzyły się
drzwi i, jak w filmowym kadrze, pojawiła się w nich
zjawiskowa kobieta. Wysoka i szczupła, o czarnych
włosach, opadających lśniącą zasłoną na plecy. Miała
kremowobiałą cerę i lekko skośne oczy w kształcie
migdałów. Z ustami w kolorze głębokiego szkarłatu
i białej obcisłej sukience wyglądała jak jakiś egzotycz-
ny, tropikalny kwiat.
Kate, w stanie szokującego olśnienia, próbowała
złapać oddech, świadoma, że Mick stoi sztywno u jej
boku, z twarzą jak maska.
Przez moment piękna zjawa tkwiła nieruchomo
w miejscu, jakby pozwalając imwpełni docenić obraz,
który sama stworzyła.
– Witaj w domu, cher. – Miała niski, gardłowy głos.
– Nie powinieneś był wyjeżdżać na tak długo. – Pode-
szła do Micka, objęła go za szyję i pocałowała w usta.
– Mmm... Jak zwykle pyszny. – Cofnąwszy się o krok,
spojrzała na Kate z szerokim uśmiechem. – A to twoja
świeżo poślubiona żona. Nie przedstawisz mnie?
LUKSUSOWY KAMUFLAŻ
79
– Wiem, kim jesteś – powiedziała spokojnie Kate.
– Victorine, prawda?
Więc nie zapadła się pod ziemię, pomyślała z łomo-
czącym sercem, tylko mieszka tutaj, w domu Micka...
Ale dlaczego?
– Pochlebiasz mi. – Victorine zaśmiała się. – Za to
ty, chere, pojawiasz się jako kompletna niespodzianka
– dla nas wszystkich. – Spojrzała z wyrzutem na Micka.
– Twój ojciec nie był z ciebie zadowolony.
– A kiedykolwiek był? – Mick wzruszył ramionami.
– Gdzie on jest?
– Czeka w salonie. Ale mam nadzieję, że nie bę-
dziesz się z nim więcej kłócił. Teraz, jako żonaty
mężczyzna...
– To był długi lot – przerwała Kate. – Przed dalszymi
prezentacjami chciałabym wziąć prysznic i się przebrać.
– Ależ oczywiście. – Victorine zwróciła się do Mi-
cka: – Ty masz swój apartament w zachodnim skrzydle,
cher. Czy chciałbyś wybrać jakiś konkretny pokój dla
niej?
– Moja żona śpi ze mną – odpowiedział zimno.
– Jakie to urocze. – Uśmiechnęła się do Kate. – Uda-
ło ci się go okiełznać, chere. Moje gratulacje. Kiedyś
Michael nie znosił dzielić z kimkolwiek łóżka przez
całą noc.
– Cóż
–
powiedziała
lekko,
odwzajemniając
uśmiech. – To dowód na to, że ja nie jestem kimkolwiek.
Spokojnie kroczyła u boku Micka szerokimi pasaża-
mi wiodącymi do odległego skrzydła rezydencji, ale pod
maską opanowania kipiała w niej złość.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]