[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dotarcie do koszulki pod stanikiem. Jedno delikatne szarpnięcie i ju jej nie
było. Pierwsze dotknięcie opuszków palców na nagiej skórze... Patience drała.
Kady cal jej ciała stał się nagle niezwykle wraliwy pod pieszczotą jego dłoni.
Vane obserwował spod powiek jej reakcje. Kiedy prześlizgiwał się palcami po
jej aksamitnej skórze, w oczach kobiety jaśniały iskierki czystego złota.
Wiedział, e powinien ją całować, odwracać jej uwagę od tego, co stanie się
pózniej, ale chęć patrzenia na nią była znacznie większa.
Pochylił głowę i pocałował jej usta.
Patience oddała pocałunek, trzymając się go jak kotwicy w nagle wirującym
świecie. Przepływały przez nią czyste strumienie ciepła, fale gorącej przy-
jemności. Uczepiona ramion Vane'a całowała go, by wiedzieć, by czuć, by
złagodzić poądanie pulsujące w yłach.
Nagle Vane przerwał ich pocałunek. Poruszył się i jego usta dotknęły jej szyi.
Ju nie były chłodne, paliły jak pochodnia. Patience przycisnęła głowę do po-
duszek, starając się odetchnąć. Tylko po to, by znów stracić oddech. Jego wargi
zamknęły się na stoku jej piersi; Patience pomyślała, e teraz mogłaby umrzeć.
Zacisnęła dłonie na ramionach Vane'a. Gorąco jego ust zaszokowało ją,
poruszenia jego języka parzyły. Wydała zdławiony okrzyk.
Ten dzwięk obudził w męczyznie instynkt łowcy.
I nagle przypomniał sobie wszystko, o czym niemal zapomniał. To było
uwiedzenie, które musiał przeprowadzić perfekcyjnie. Uwiedzenie panny
Debbington było zbyt wane, by się spieszyć - zdobycie jej zmysłów, jej ciała,
było jedynie pierwszym krokiem. Nie chciał jej tylko raz, chciał ją na całe ycie.
Oddychając głęboko, starał się opanować. Coś w nim zawyło z frustracji.
Zajął się łagodzeniem jej emocji.
Wiedział jak. Znał obszary gorącego poądania, na których kada kobieta
mogła się unosić jak na fali. Rękoma i wargami, ustami i językiem uspokoił jej
rozgorączkowane ciało, zabrał ją znad przepaści namiętności.
Przypomniała sobie, gdzie się znajdowali.
Starała się otworzyć oczy, ale powieki były zbyt ciękie. Znalazła tyle siły, by
wyszeptać:
A co, jeśli ktoś tu wejdzie? Vane podniósł głowę.
-
Drzwi są zamknięte - wyszeptał. - Pamiętasz?
-
Pamiętać? Gdy jego usta ocierają się o jej skórę, jego palce pieszczą jej
piersi? Patience z trudem pamiętała swoje imię. Czuła się ukołysana. Zpiąca.
Vane delikatnie odsunął się od niej i uśmiechnął, widząc blask, który
rozpromienił jej twarz. Zostawił ją pogrąoną we śnie.
Rozchyliła powieki i zobaczyło okno. Ciepły spokój, który ją przeniknął, był
zbyt głęboki; uśmiechnęła się i znowu zamknęła oczy.
Kiedy wreszcie się obudziła, poranek ju minął. Mrugając, podniosła się
wyej na poduszkach. I zmarszczyła brwi.
Ktoś zostawił jej robótkę na stole obok szezlonga; przebijając się przez
mgliste wspomnienia, niewyraznie przypomniała sobie Timms, pamiętała dłoń
delikatnie gładzącą jej włosy.
I dłoń delikatnie gładzącą jej piersi.
Inne wspomnienia, inne wraenia tłoczyły się w jej pamięci. Otworzyła
szeroko oczy. Nie, to musiał być sen. Potrząsnęła głową, ale nie mogła stępić
ostrości zmysłowych wyobraeń pojawiających się jedno po drugim w jej
umyśle. Aby pozbyć się niepewności, spojrzała w dół.
Jej stanik był rozpięty.
Przeraona, wyszeptała przekleństwo i szybko go zapięła.
Uwodziciel!
-
Rozejrzała się po pokoju. Jej spojrzenie skrzyowało się ze spojrzeniem Myst.
Mała szara kotka siedziała wygodnie na stole.
Byłaś tu przez cały czas? Patience poczuła, e się czerwieni.
-
Zanim zdąyła zebrać myśli, otworzyły się drzwi i wszedł Vane. Uśmiech na
jego twarzy zmusił Patience do obiecania sobie, e za nic nie sprawi mu tej
przyjemności, okazując, jak wspaniale się czuła.
Która godzina? - zapytała nonszalancko.
-
Pora lunchu - odpowiedział.
-
Patience ostentacyjnie ziewnęła, potem podniosła ramię i skinęła na niego.
Więc moe mnie pan znieść na dół.
-
Vane uśmiechnął się serdecznie. Z łatwością i gracją wziął ją na ramiona.
Ich pojawienie się w jadalni zostało zauwaone przez wszystkich.
Domownicy byli ju zebrani przy stole; brakowało jedynie Gerrarda.
Minnie i Timms uśmiechnęły się, kiedy Vane pomagał Patience usiąść na
krześle. Pani Chadwick zapytała o jej samopoczucie. Patience odpowiedziała
paniom uśmiechami i kilkoma słowami, zupełnie ignorując męczyzn.
Kiedy Henry - zachęcony pozornym spokojem, pod pretekstem podania jej
szynki - starał się z nią porozmawiać, uśmiechając się i grzecznie pytając o jej
nogę, a Patience zmroziła go lodowatą odpowiedzią, poczuła pod stołem, jak
Vane potrącił jej kolano. Odwróciła się i spojrzała na niego niewinnie. Przyjrzał
się jej, potem zaś okrutnie włączył do rozmowy.
Kiedy wziął ją na ramiona pod koniec posiłku, Patience nie była w
najlepszym nastroju. Nie tylko sytuacja przy stole ją zdenerwowała; przede
wszystkim martwiła się nieobecnością Gerrarda.
Vane zaniósł ją do jej pokoju i ponownie ułoył na szezlongu.
Dziękuję.
-
Patience poprawiła poduszki, potem połoyła się i sięgnęła po robótkę.
Spojrzała niechętnie na Vane'a, potem potrząsnęła lnianą tkaniną.
Cofając się, Vane patrzył przez chwilę na kolorowe nici, potem odwrócił się i
podszedł do okna. Dzień zaczął się ładnie, ale teraz nadciągnęły chmury,
zaciemniając niebo.
Spoglądając za siebie, przyglądał się Patience. Siedziała na poduszkach z
robótką w rękach. Ale jej dłonie były nieruchome; na twarzy zaś widoczne było
rozkojarzenie.
Vane zawahał się, potem zacisnął usta.
Jeśli chcesz, pójdę go poszukać.
-
Zaproponował to nonszalancko, pozostawiając
jej moliwość odrzucenia
propozycji bez zaenowania.
Spojrzała na niego z trudnym do odczytania wyrazem twarzy. Potem
zaczerwieniła się; Vane wiedział, e przypomniała sobie wszystkie swoje
oskarenia skierowane pod jego adresem przed dwoma dniami. Ale nie
odwróciła wzroku. Po chwili zastanowienia pokiwała głową.
Gdybyś mógł, byłabym... - przerwała, ale nie mogła zatrzymać słowa, które
-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]