[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czuję. Nie zawsze musi być namiętność. Czasem, kiedy cię widzę, kiedy cię dotykam, chcę
pobyć przy tobie, porozmawiać lub po prostu pomilczeć trochę razem. Czy mamy
negocjować, w jaki sposób i ile razy dziennie będzie mi wolno to robić?
-Nie rób ze mnie idiotki - ostrzegła z irytacją. Zacisnął palce na jej dłoni.
-Uważasz, że to, co do ciebie czuję, jest głupie? Naprawdę?
-Ja... - Nie, nie może o tym mówić, Nie ośmieli się. - Carlo, nie komplikujmy spraw
jeszcze bardziej - poprosiła z rezygnacją.
-To niemożliwe.
-Możliwe!
-Co w takim razie powiesz na to? - Muskając czubkami palców ramię Juliet, pochylił
się, aby ją pocałować, leciutko, niemal niedostrzegalnie. Mimo to ugięły się pod nią
nogi i miała wrażenie, że zaraz zemdleje.
-Carlo. odbiegamy od tematu - wykrztusiła.
-Ale ja wolę ten temat od wszystkich innych. - Otoczył ją ramionami. - W Chicago... -
Jego palce przesuwały się w dół i w górę po jej kręgosłupie, budząc dreszcze, podczas
gdy usta błądziły po twarzy. - W Chicago chcę spędzić z tobą cały wieczór sam na
108
sam.
-O dziesiątej mamy spotkanie z...
-Odwołaj.
-Przecież wiesz, że nic mogę.
-W takim razie powiem, że jestem bardzo zmęczony i wcześnie udam się na
spoczynek. - Pieszczotliwie skubnął zębami koniuszek jej ucha. - I spędzę cały
wieczór na takich przyjemnych zajęciach jak to. - Jego język wślizgnął się na moment
do wnętrza, a potem powędrował do czułego punktu poniżej. Przeszył ją dreszcz.
-Carlo, chyba nie rozumiesz...
-Rozumiem tylko jedno... - kierowany nagłym porywem, ujął ją za ramiona. - Pewnie
mi nie uwierzysz, Juliet, jeśli powiem, że pragnę cię tak, jak nigdy dotąd nie
pragnąłem żadnej kobiety.
Chciała się cofnąć, ale jej nie puszczał.
-Oczywiście, że nie uwierzę - powiedziała buntowniczo.
-Boisz się uwierzyć, obawiasz się nawet to usłyszeć. Może nie będzie ci ze mną łatwo,
kochana, ale tego romansu nie zapomnisz.
Juliet cudem odzyskała równowagę i popatrzyła mu prosto w oczy.
- Już się z tym pogodziłam, Carlo. Nie próbuję się sama przed sobą usprawiedliwiać
ani udawać, że mam wyrzuty sumienia, bo przyszłam do ciebie wczoraj.
- Wobec tego pogódz się i z tym. - W jego oczach zatańczył ciepły, swawolny ognik. -
Nie obchodzi mnie, co piszą w gazetach ani o czym plotkują po biurach Manhattanu. W tej
chwili obchodzisz mnie tylko ty.
Coś łagodnie rozpadało się w jej wnętrzu - budowany przez lata system obronny.
Wiedziała, że nie powinna być zbył łatwowierna. Nawet jeśli mu na niej zależało, rozumiał to
po swojemu. Nagle poczuła się bezsilna i bezbronna.
-Carlo, nie umiem radzić sobie z tobą. Brak mi doświadczenia - powiedziała po
prostu.
-Nie musisz sobie radzić. - Znów wziął ją w ramiona. Wystarczy, że mi zaufasz.
Chwyciła go za ręce, przytrzymała chwilę, a potem odsunęła od siebie.
- Za wcześnie, za szybko, za dużo naraz.
Zdarzyły się w jego pracy momenty, kiedy musiał wykazać maksymalną cierpliwość.
W życiu prywatnym, jako mężczyzna, wykazywał jej zbyt mało. Teraz jednak miał
świadomość, że jeśli będzie naciskał dalej, powiększy tylko dzielący ich dystans.
- Dobrze, będziemy po prostu cieszyć się sobą - uległ. Tego właśnie pragnęła.
109
Dokładnie, ani mniej, ani więcej, jak usilnie zapewniała się w myślach. Mimo to miała ochotę
płakać.
- Będziemy cieszyć się sobą - powtórzyła i z westchnieniem ujęła twarz Carla w
dłonie. - Bezgranicznie.
Przyciągnął ją do siebie, zastanawiając się, czemu nie odczuwa satysfakcji takiej,
jakiej by pragnął.
110
ROZDZIAA 9
Julia dosłownie dowlokła się do recepcji hotelu w Chicago. Wykończona podróżą,
marzyła już tylko o drinku i porządnej kąpieli. Szybkim spojrzeniem ogarnęła hol. Spodobały
się jej lśniące marmurowe podłogi, rzezby i dorodne palmy w donicach. Takie miejsca
przywodziły jej na myśl eleganckie, stylowe łazienki. I bardzo dobrze, bo pierwsze chwile w
Chicago zamierzała spędzić rozkosznie zanurzona w pianie.
-Rezerwacja na nazwiska Franconi i Trem - rzuciła. Palce recepcjonisty zabębniły na
klawiaturze komputera.
-Zostaną państwo na dwie doby?
-Tak.
- W porządku, wszystko się zgadza. Gdy tylko państwo Franconi wypełnią formularze,
zadzwonię po boya.
Carlo obserwował Julię, wypełniającą rubryki. Miała śliczny profil, choć widać było,
że jest zmęczona. Włosy, niedbale upięte na karku, wymykały się niesfornymi kędziorkami.
Wyglądała tak, jakby właśnie skończyła morderczą parogodzinną naradę zarządu. Kiedy
przymykając oczy. zmęczonym gestem wyprostowała obolałe plecy, zapragnął nagle
roztoczyć nad nią opiekę.
- Juliet. nie ma sensu brać dwóch pokoi - odezwał się cicho. Zamaszyście złożyła
podpis i zarzuciła torbę na ramię.
- Proszę cię, Carlo, tylko nie zaczynaj znowu. Przecież wszystko zostało ustalone.
- Ależ to absurd! Po co brać dodatkowy pokój, skoro z po wodzeniem zmieścimy się
w moim apartamencie?
Zamiast odpowiedzieć Juliet energicznie wyciągnęła kartę kredytową z portfela i
położyła ją przed recepcjonistą, który, chcąc nie chcąc, słyszał każde ich słowo. Carlo
zauważył z rozbawieniem, że Juliet, najwyrazniej pod wpływem krótkiej sprzeczki, znów
nabrała wigoru. Fascynująca kobieta! Mógłby kochać się z nią godzinami.
- Pomyśl, jak będziesz, się czuła przebiegając chyłkiem po korytarzu z jednego pokoju
do drugiego. Zresztą nie ma sensu płacić za łóżko, w którym i tak nic będziesz spała - droczył
się.
Zaciskając pięści, rzuciła jednym tchem:
-A czy to, że sterczysz tu rozmyślnie, robiąc zamieszanie wokół mojej osoby, ma
sens?
111
-Mają państwo pokoje 1102 i 1108. - Recepcjonista pchnął ku nim klucze.
Juliet skinęła na boya, a gdy załadował bagaże na wózek, bez słowa ruszyła za nim w
stronę windy. Młody człowiek, widząc wyraz jej twarzy, zaczął się martwić o swój napiwek.
Skwapliwie przywołał na twarz zawodowy uśmiech.
-Państwo na długo w Chicago? - zagadnął.
-Dwa dni - odparł uprzejmie Carlo.
-Niewiele państwo zdążą zobaczyć, ale chociaż jezioro...
-Przyjechaliśmy tu w interesach - przerwała mu chłodno Juliet. - Wyłącznie w
interesach - dodała z naciskiem.
- Rozumiem, proszę pani. - Winda zatrzymała się i boy wytoczy! wózek na korytarz. -
Tu jest 1108 - oznajmił. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl