[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Przyjrzał się dokładnie magnetofonowi. - Wy
gląda, że został ustawiony na automatyczne
włączanie kasety o konkretnej godzinie.
Wcisnął przycisk przewijania i włączył mag
netofon. W ciągu paru sekund rozległ się słysza
ny z oddali płacz. Wyłączył sprzęt.
- Zostawmy go na miejscu. W ten sposób nie
zniszczymy żadnych śladów, które mogą się tu
znajdować.
Livvy skinęła głową.
- Co teraz zrobimy ? - Przeszedł ją dreszcz.
Wciąż miała na sobie wilgotny szlafrok i czuła
przenikliwe zimno.
Chase zszedł ze stołka.
- Najpierw musisz się rozgrzać.
Ubrania, które miał na sobie, też były mokre.
- Ty również jesteś przemoczony.
scandalous
- Nic mi nie będzie. - Jego zazwyczaj cza
rujący uśmiech teraz był pełen ciepła i troski.
Poszła przodem w kierunku sypialni na pięt
rze. Za żadne skarby nie chciała zostać sama.
Ulżyło jej, gdy zobaczyła, że idzie za nią. Nie
musiała prosić, by jej towarzyszył.
Przyniosła Chase'owi ręcznik i wróciła do
łazienki. Zdmuchnęła świeczki, o których kom
pletnie zapomniała. Teraz dziękowała w duchu
Bogu, że nie spowodowały pożaru. Szybko zdję
ła z siebie szlafrok i wilgotną bieliznę, wytarła
ciało suchym ręcznikiem i włożyła ciepłą, flane
lową podomkę. Nazywała ją babciną podomką,
bo była na nią zbyt obszerna, sięgała jej do
kostek i wyglądała w niej jak w worku, ale za to
zawsze świetnie ogrzewała ciało. Pomyślała, że
o suchą bieliznę zatroszczy się pózniej.
Rozczesała grzebieniem wilgotne włosy i po
szła szybko do pokoju, w którym czekał Chase.
Właśnie zdjął koszulę i był w trakcie osusza
nia ręcznikiem swojego muskularnego torsu.
Livvy zatrzymała się w drzwiach, oczarowana
jego widokiem. Tak jak przypuszczała, miał
piękne ciało. Poczuła uderzenie gorąca. W ślad za
nim pojawiło się pożądanie, którego nie zaznała
od tak dawna...
Spojrzał na nią. Najwyrazniej zauważył jej
szeroko otwarte oczy.
- Przepraszam. - Sięgnął po koszulkę wi
szącą na oparciu krzesła. - Pomyślałem, że
scandalous
mógłbym ją zdjąć i włożyć do suszarki na parę
minut, jeśli nie masz nic przeciwko.
Skwapliwie przytaknęła.
Spojrzał na jej babciną podomkę.
- Z pewnością jest ci w niej ciepło i wygodnie.
Nie zabrzmiało to jak komplement, ale miał
rację. Objęła się rękoma i uśmiechnęła lekko.
- Tak... wreszcie jest mi ciepło i wygodnie
- przyznała. I co najdziwniejsze, tak było rze
czywiście. Nie czuła się skrępowana z powodu
swojej podomki, a przebywanie z nim w jednej
sypialni wydawało jej się takie naturalne...
Dobry Boże, o czym ona myśli1?- Czuła, że się
czerwieni.
- Czy masz ochotÄ™ na kawÄ™?
- Bardzo chętnie.
Ruszyła przez pokój, gdy nagle ostry i nie
oczekiwany ból zmusił ją do zatrzymania się.
Skrzywiła się. Zaczęła rozcierać nogę.
- Nic ci nie jest? - Natychmiast zjawił się
przy niej.
- Wszystko w porządku. - Przypomniała
sobie dzisiejszy upadek. Zapewne strach i pod
niecenie zagłuszały do tej pory dokuczliwy ból.
Pocierała coraz mocniej udo, myśląc jednocześ
nie, że jej umęczone ciało idealnie pasuje do tej
babcinej podomki. Cóż za romantyczny widok!
Otrząsnęła się. Który mężczyzna zdecydowałby
się na wybrakowany towar? A ona była wybra
kowana, na zewnątrz i w środku.
scandalous
- Olivio - powiedział miękko.
Spojrzenie mu w oczy okazało się trudnym
zadaniem. Nie chciała, aby czuł do niej litość,
a właśnie to uczucie spodziewała się ujrzeć na
jego twarzy.
- Wiem, przez co przeszłaś - kontynuował,
gdy wreszcie odważyła się spojrzeć mu w oczy.
Serce Livvy zabiło gwałtowniej, gdy zobaczy
ła, co kryło się w jego spojrzeniu. Nie było w nim
współczucia ani litości. Jego oczy wyrażały
pożądanie... pragnienie, równie silne, jak jej
własne.
Splotła palce, nie bardzo wiedząc, jak zarea
gować.
- To nie jest specjalnie przyjemna historia...
- Uciekła w bok spojrzeniem, nie mogąc znieść
narastającego napięcia. Tyle się wydarzyło. Wy
mknęło spod kontroli...
- Nigdy bym cię nie skrzywdził, Olivio - po
wiedział cicho. - Chcę, żebyś o tym wiedziała.
ZrobiÄ™ wszystko, co w mojej mocy, by ciÄ™
ochronić.
Podniosła wzrok i spojrzała na jego twarz,
pragnąc ponad wszystko uwierzyć w te jego
piękne słowa.
- Nie wiem, co się dzieje - przyznała. - Ja...
- Potrząsnęła głową. - Zabójstwo... taśma mag
netofonowa... - zadrżała. -I ta herbata... Kto za
tym wszystkim stoi?
Pogłaskał ją po policzku tak delikatnie, że z jej
scandalous
gardła wydostał się niekontrolowany, cichutki
jęk. Nikt, od bardzo dawna, nie dotykał jej w ten
sposób.
- Przysięgam, że dowiem się prawdy. Nie
pozwolę już nikomu cię skrzywdzić.
Dotyk jego ciepłej dłoni, siła z niej emanująca
sprawiły, że miała ochotę mocno się w niego
wtulić.
- Dziękuję - zdobyła się wreszcie na odwagę
wypowiedzenia tych słów. - Dziękuję, że mi
uwierzyłeś.
Zobaczyła, jak pochyla się nad nią. Momen
talnie zesztywniało jej zatrwożone ciało.
- Muszę to zrobić - wyszeptał, a jego usta
musnęły policzek, którego wcześniej dotykał.
Livvy zamknęła oczy. Jej serce biło coraz
szybciej.
- Nie chcę ryzykować... Zostanę dziś z tobą
- szeptał, muskając jej policzek. Pełne usta
poruszały się ze zmysłową delikatnością, za
chowując jednocześnie powściągliwość.
Po raz pierwszy od ponad pięciu lat po
słuchała głosu serca i wyszła naprzeciw drugie
mu człowiekowi. Objęła ramionami jego szczup
łą talię i przywarła do potężnego torsu.
- Przytul mnie. -W tej rozpaczliwej prośbie
ledwie rozpoznała swój głos, tak bardzo był
nabrzmiały bólem tęsknoty.
- Będę cię tulił, Livvy. Całą noc - obiecał.
scandalous
ROZDZIAA SIÓDMY
Livvy przebudziła się o drugiej nad ranem.
Widziała przed sobą, zawieszone w smolistej
ciemności, mocne barwy cyfr elektronicznego
zegara.
Przez parę sekund leżała bez ruchu, próbując
ustalić, gdzie się znajduje. Męskie ciało koło niej
początkowo wywołało u niej paniczny lęk. Do
piero po chwili wszystko sobie przypomniała.
Chase. Ta świadomość przesłoniła wszystkie
przerażające sceny z poprzedniej nocy, które,
jedna po drugiej, stawały teraz przed jej oczami.
Była bezpieczna. On będzie jej bronił.
Westchnęła ciężko. On się dowie, kto próbuje
ją skrzywdzić... i kto zamordował Beverly...
Zastanawiała się, czy obudził ją jakiś sen.
Chase przez długi czas trzymał ją w swoich
ramionach. Po osuszeniu ubrania zaprowadził
Livvy do łóżka, sam kładąc się obok niej. Przez
scandalous
całą noc delikatnie ją do siebie przytulał. Była to
jedyna pieszczota, na którą sobie pozwolił. Livvy
nie mogła się powstrzymać, by nie musnąć dłonią
jego torsu. Cieszyła się, że przed położeniem się
do łóżka nie włożył z powrotem koszuli.
Fala przyjemności rozlała się po jej ciele
i przyspieszyła bicie serca. Jego skóra była jed
wabista i delikatna, mięśnie pod nią twarde
i silne. Ten kontrast bardzo ją zaintrygował.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]