[ Pobierz całość w formacie PDF ]
większej uwagi na opinie z drugiej ręki zwłaszcza
gdy te opinie sÄ…... z przyczyn osobistych nieobiek-
tywne dodał, rzucając litościwe spojrzenie w jej
stronÄ™.
Tym razem Ellie na pewno dałaby mu w twarz,
gdyby Patrick nie chwycił jej za rękę.
Mam taką zasadę, że samodzielnie wyrabiam
sobie opinie na temat innych ludzi powiedział
gładko Patrick. Dlatego jestem tu dzisiaj z Ellie.
Rozumiem. Gareth pokiwał głową. Wiem,
jak bardzo Ellie nie chciała przyjść tu dziś sama.
Zapewniam cię, że nie było takiej opcji. Pat-
rick odwróciÅ‚ siÄ™ z úsmiechem do Ellie, jedynie
błyskiem w oczach zdradzając własny gniew. Jest
mnóstwo innych mężczyzn, którzy chętnie zajęliby
dzisiaj moje miejsce.
Oczywiście... Miło się z wami rozmawia, ale
naprawdę powinienem wracać. Nie wypada, żeby
jedna połowa zaręczonej pary była nieobecna pod-
czas ogłaszania zaręczyn, prawda? Skrzywił
wúsmiechu usta i pewnym krokiem wróciÅ‚ do sali
restauracyjnej.
Ellie wypuściła z płuc powietrze, nieświadoma aż
do tego momentu, jak długo wstrzymywała oddech.
Kilka ostatnich minut przekonało ją, że Gareth jest
jeszcze grozniejszy, niż myślała. Jego mściwe zamia-
ry wobec niej były oczywiste do tego stopnia, że
umyślnie próbował ją upokorzyć w oczach Patricka.
Nie przejmuj siÄ™ nim, Ellie. Tylko dlatego tak
46 CAROLE MORTIMER
się zachowywał, że ciągle nie jest pewien, ile mi
o nim powiedziałaś.
Czuła przede wszystkim zażenowanie. Dlatego, że
dała się kiedyś zwieść Garethowi. I dlatego, że Pat-
rick o tym wiedział!
Bo opinia Patricka była dla niej ważna. I nie miało
to nic wspólnego z dumą, której tak rozpaczliwie
próbowała bronić od półtora miesiąca, a tylko z fak-
tem, że nie chciała, by Patrick myślał o niej jak
o żałosnej, zranionej kobiecie, która nie przebolała
rozstania z Garethem Daviesem.
Co, z kolei, zmuszałoją do zastanowienia, dlacze-
go opinia Patricka na jej temat była tak ważna...
Zamknęła na chwilę oczy i potrząsnęła głową; nie
mogła o tym myśleć w tej chwili teraz nie chodziło
o nią, lecz o sytuację, w jakiej znalazła się Sara.
Myślę, że Gareth może być bardzo niebezpiecz-
ny powiedziała wolno.
Nie niebezpieczny. Irytujący, owszem. Zwłasz-
cza dla George a. Ale obserwowałem Garetha Davie-
sa podczas kolacji, i gdy tylko mu się wydawało, że
nikt nie zwraca na niego uwagi, przyglądał się tobie.
Fakt, że wyszedł za tobą przy pierwszej okazji,
świadczy o tym, że wcale nie czuje się tak pewnie.
Tak myślisz...?
To oczywiste, że twoja obecność bardzo go
niepokoi.
Jakoś nie chce mi się w to wierzyć...
Och, tak, denerwujesz go, Ellie. A przynajmniej
denerwuje go to, że jesteś ze mną, kuzynem Sary.
GWIAZDKOWE PRZYJCIE 47
Więc może nie będziemy musieli robić nic innego,
niż umożliwić mu regularne kontakty z tobą.
Co masz na myśli? Ellie zrobiła wielkie oczy.
Wyprowadziłaś go z równowagi, Ellie! po-
wiedział z satysfakcją. Wystarczy, że utrzymamy
presjÄ™...
Możesz mówić jaśniej?
Pamiętasz, George wspominał o rodzinnym
przyjęciu...
Tak, jutro.
Właśnie. To ma być oficjalne przyjęcie zarę-
czynowe. Myślę, że dobrze by było, żebyś...
O nie! Patrick, moja odpowiedz brzmi ,,nie
powtórzyła dobitniej, kiedy zaczął się przymilnie
uśmiechać. Z tego, co udałomi się ustalić, przyszed-
łeś tu ze mną pod fałszywym pretekstem powiedziała
z pretensją. Co prawda, wyświadczyłeś mi przysłu-
gę, ale przyznasz, żetaprzysługa okazałasię wzajem-
na. George jest twoim wujem. Wiedziałeś, żeogłosze-
nie zaręczyn, o których ci powiedziałam, dotyczy
Garetha i twojej kuzynki to dlatego wcale nie byłeś
zdziwiony, kiedy zjawiłam się w twoim biurze!
Ellie...
Nie, Patrick. Ten wieczór był okropny. Nie
mam ochoty na powtórkę.
Okropny? powtórzył miękko, przysuwając
się do niej niebezpiecznie blisko. Wszystko było
okropne?
Nie, nie wszystko. Ich pocałunek był tak przyjem-
ny, że bała się o tym myśleć!
48 CAROLE MORTIMER
Wszystko. Za nic, za żadne skarby nie pójdę
z tobą na to przyjęcie!
Nawet dla dobra Sary?
Nawet... Patrick, to jest emocjonalny szantaż!
warknęła z bezradną złością.
Ona i córka George a były kiedyś dobrymi przy-
jaciółkami. Ellie znała Sarę jako żywą, serdeczną,
beztroską dziewczynę. Małżeństwo z bezwzględnym
Garethem który szybko odsłoniłby swoją praw-
dziwą naturę groziło katastrofą.
Patrick, nie chcę iść z tobą na to przyjęcie.
Zabrzmiało to słabo, nawet w jej uszach.
Nie mam w co się ubrać! dodała niekonsek-
wentnie, nie doczekawszy siÄ™ odpowiedzi.
Co zabrzmiało jeszcze słabiej!
Patrick wybuchnął śmiechem.
Dlaczego nie mogła oderwać wzroku od jego
białych zębów, od ust, które zaledwie dwie godziny
temu, w tym samym miejscu, namiętnie ją całowały...
Popełniła błąd, wspominając tamten pocałunek...
Bo teraz rozpaczliwie pragnęła, żeby Patrick zrobił to
jeszcze raz.
Coś z tego pragnienia musiało pojawić się w jej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]