[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ze mną łatwo zabawić...
Nigdy nie uganiałem się za kobietami dla
zabawy, Katy zaprzeczył. Czy rzeczywiście?
A w przeszłości? Czy było tak, że kiedy osiągnął
swój cel, wycofywał się?
Oczywiście, że tak odpowiedziała. Nie
masz co zaprzeczać, Bruno. Twoje małe eskapady
zawsze znajdowały oddzwięk w kolumnie towa-
rzyskiej w gazecie! Nigdy nie chciałeś mieć zobo-
wiązań. Chciałeś tylko rozrywki, ale to nie dla
mnie. Wszystko co mówiła, dyktował jej rozum,
ale musiała to powiedzieć, bo inaczej mógłby
przypuszczać, że będzie do jego dyspozycji, kiedy
tylko będzie miał na nią ochotę. Mieszkali w jed-
PAMITNY KONCERT 107
nym domu. Nie miał już Isobel, z którą mógł
wyzwalać swą energię seksualną. Teraz mógł łat-
wo zwrócić się do niej, naiwnej dziewczyny z pro-
wincji, która miała do niego słabość.
Bruno wstał z łóżka, nałożył spodenki i stanął
przy drzwiach.
To jest śmieszne uciekać ze strachu. Kochali-
śmy się i dlaczego nie możemy kochać się nadal?
Pragniemy się wzajemnie i niczego złego w tym
nie widzę. Co jest w tym złego, Katy?
Próbujesz wszystko skomplikować.
Próbuję cię przekonać, że to, co mówisz, jest
bezsensowne.
Chcesz, żebym przyjęła twój punkt widzenia!
Twoje argumenty byłyby sensowne, gdybyś-
my nie spędzili razem trzech cudownych godzin!
Nie chcę być twoją zabawką, Bruno. Mała
rozrywka w międzyczasie, coś co można odrzucić,
kiedy przyjdzie pora powrotu do Londynu, gdzie
czekają większe, piękniejsze i bardziej godne po-
dziwu zabawki!
Czy ktoś ci kiedyś powiedział, że tak po-
stępuję?
Nikt nie musiał mi tego mówić! Katy krzy-
czała z emocji. Twoja historia mówi sama za
siebie! Spojrzała na swe stopy próbując się
uspokoić. Kiedy uniosła głowę, jej głos był już
spokojny. Nie możesz blokować tych drzwi
w nieskończoność. Czas, żebym poszła do swojego
pokoju. Nie mamy sobie nic więcej do powiedzenia.
108 CATHY WILLIAMS
%7łyjesz w niewłaściwej epoce, Katy powiedział
szorstko. Miłość, małżeństwo... oczekiwanie na
królewicza z bajki... to już dawno się skończyło.
To nie moja sprawa, jaki styl życia wybrałeś
sobie, Bruno. Ja nie chcę rozmieniać się na drobne.
Bruno wolno odstąpił od drzwi. Oparł się o ścia-
nę i splótł ramiona na piersiach, jak ciemny Lu-
cyfer czekajÄ…cy na odpowiedniÄ… chwilÄ™, by jÄ…
zwabić.
%7Å‚yjemy i umieramy zgodnie z naszymi wy-
borami, których dokonujemy w ciągu całego życia.
Pamiętaj o tym Katy powiedział Bruno, kiedy
przechodziła obok niego. Możesz być cnotliwa
jak święta i czekać, aż znajdziesz mężczyznę,
który założy ci obrączkę na palec. Bądz jednak
ostrożna i nie marnotraw zbyt długo swojego życia
na daremne poszukiwania.
Czy będziesz potrzebował mojej pomocy jut-
ro? przerwała mu.
Może, ale dopiero po południu. Rano mnie
nie będzie.
Nie będzie? A gdzie będziesz? Jeśli powiesz
mi kiedy...
Nie wiem jeszcze sam! wybuchnÄ…Å‚ Bruno.
Ma jakieÅ› sprawy w Londynie poinformo-
wał ją Joseph cztery godziny pózniej, kiedy wspo-
mniała coś o nieobecności Brunona. Dlaczego
pytasz?
Tak bez powodu!
Spodziewał się wrócić na lunch, ale dzwonił
PAMITNY KONCERT 109
wcześniej, żeby powiedzieć, że nie zdąży. Prawdo-
podobnie ma jakieś spotkanie. Myślę, że będziesz
za nim tęskniła, kiedy wyjedzie stąd na stałe.
Och nie! Wtedy ty i ja wrócimy do normal-
nego życia. Od wieków nie byliśmy w bibliotece.
Może pojedziemy tam pod koniec tygodnia. I teraz
jakość mojego pisania poprawiła się znacznie!
Możemy pracować znacznie szybciej!
Była piękna słoneczna pogoda. Spacerowali po
ogrodzie i Joseph sprawdzał, jak rosną pomidory,
a pózniej poszli obejrzeć jego ukochane orchidee.
Katy pogrążona była w myślach. Zastanawiała się,
co Bruno robi w Londynie.
Bruno pewnie tęskni za Londynem wróciła
do interesującego ją tematu. Takie życie na
prowincji pewnie go dusi. Brak mu gorÄ…czkowej
pracy, podniecenia z niÄ… zwiÄ…zanego, brak telefo-
nów od ważnych ludzi, proszących go... o poradę
w sprawie finansów i w innych sprawach... %7ład-
nych klubów, ekskluzywnych restauracji, w któ-
rych można spotkać sławnych i pięknych ludzi.
A mnie się wydaje, że on lubi tu przebywać
powiedział Joseph. Prowincja ma swój urok
i daje możliwość obcowania z naturą.
To dlatego tak bardzo lubiła Josepha. Był taki
wrażliwy. Jak mogłaby pozbawić go złudzeń, mó-
wiÄ…c mu prawdÄ™?
ROZDZIAA ÓSMY
Przyjaciel Josepha Dave Harrington miał przy-
jechać po niego o wpół do dziewiątej rano. Mieli
dokładnie zaplanowany cały dzień. Pierwszym
punktem programu była wizyta w szpitalu, gdzie
Joseph miał w tym dniu rutynowe badania kontrol-
ne. Następnie byli umówieni na bridża w eks-
kluzywnym klubie na peryferiach miasta, tam też
mieli zjeść obiad.
Jutro możesz pospać sobie dłużej, moja droga.
Takie były ostatnie słowa Josepha przed położe-
niem się do łóżka. Zasługujesz na wypoczynek.
Cały tydzień ciężko pracowałaś. Bruno nałożył na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]