[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Amy odetchnęła z ulgą, po czym wyszła zapytać je, czyby się czegoś nie na-
piły, oczywiście nie dając po sobie poznać, że słyszała ich rozmowę.
Wieczorem, kiedy Perdy poszła spać, opowiedziała Tomowi, o czym rozma-
wiało jego dziecko. Uważała przy tym bardzo, by nie przekroczyć ustalonych
granic ani by mu nie współczuć z powodu Eloise, a już na pewno nie wspomnieć
o jej stosunku do rodziny. Przeczuwała, że Tom dość się nasłuchał wyrazów
współczucia, podobnie jak ona...
- Oj, chyba miałaś rację, ostrzegając mnie przed plotkami.
- Nie, nie. Jestem pewna, że Alexis chciała tylko się dowiedzieć, kim jestem i
co tu robię - odparła. - Ale też powinieneś się dowiedzieć, że twoja córka jest z
ciebie bardzo dumna. Więc nawet jeśli sam nie jesteś z siebie zadowolony, to ona
uważa, że spisujesz się na medal.
- Dzięki.
W ciągu następnych dni wieczorami spotykali się na werandzie przy lampce
wina, by porozmawiać, podziwiając ciemniejące niebo i rozbłyskające na nim
gwiazdy.
Tom pilnował się, by nie poruszać tematów związanych z jej pracą, ograni-
czył się tylko do poinformowania jej, że pacjentka z neuralgią po wysłuchaniu
informacji o terapii takich schorzeń bardzo się uspokoiła. Skupili się za to na
dyskusji o metodach leczenia w czasach Josepha Riversa.
R
L
T
- Wyobrażasz sobie? %7ładnych leków znieczulających ani środków antysep-
tycznych. Jak ci pacjenci musieli cierpieć! Jedynym sposobem znieczulenia do
operacji było upicie ich do nieprzytomności.
- A potem budzili się z koszmarnym kacem i bólem pooperacyjnym - zauwa-
żył. - Aaska boska, że w dzisiejszych czasach już nie trzeba tego stosować. Jose-
ph był lekarzem rodzinnym czy chirurgiem?
- Chirurgiem. W jednym z pierwszych dzienników wspomina, że uczył się od
chirurga, który korzystał z usług złodziei zwłok jeszcze przed ogłoszeniem Usta-
wy o Anatomii w 1832.
- Wykradali zwłoki z grobów?
- Nas to szokuje, ale do 1832 studenci mogli dokonywać sekcji wyłącznie na
zwłokach skazańców, ale, jak można się domyślać, medycyna robiła postępy i w
krótkim czasie popyt przerósł podaż. Joseph był uczniem sir Astleya Coopera.
Myślę, że w ten sposób poznał moją pra-pra-pra-pra-babkę, bo Cooper mieszkał
w tej okolicy i pewnego razu zaprosił ją na bal w Londynie.
- Jaki ten świat mały. - Tom się uśmiechnął. - Interesująca historia. Co za-
mierzasz zrobić z jego zapiskami? Chcesz je opublikować?
- Na początek je przepiszę, a potem porozmawiam z ojcem i wujem. Chodzi
mi też po głowie, żeby napisać jego biografię. Zainspirowało mnie to, jak opo-
wiada, w jaki sposób starał się poszerzać swoje horyzonty, szukać nowych spo-
sobów pomagania chorym...
Kiedyś ona też bardzo chciała być lekarzem. Do tej nieudanej operacji, po
której opuściła ją wszelka pewność siebie.
R
L
T
- Powiadasz, że od czasów Josepha w twojej rodzinie zawsze był jakiś le-
karz?
- W każdym pokoleniu. I prawie zawsze był to chirurg. Tylko Joe się wyła-
mał. - Nie wspomniała, że i ona miała zamiar przeciwstawić się tradycji rodzin-
nej. -Tata jest kardiochirurgiem, dziadek był chirurgiem podobnie jak pradzia-
dek. Nie znałam go, ale wiem, że był chirurgiem podczas pierwszej wojny świa-
towej, z kolei któryś z moich pra - stryjów brał udział w wojnie krymskiej.
- Takie zapiski muszą być fascynujące. Okrutne, ale fascynujące.
Odniosła wrażenie, że Tom zaraz ją zapyta, dlaczego wybrała neurochirurgię,
więc zmieniła temat.
- Miałeś już okazję zwiedzić okolice?
- Nie.
- Tutejsze plaże ciągną się kilometrami. Nakręcono na nich wiele filmów, a w
Hunstanton jest jedyny w swoim rodzaju trójkolorowy klif. Te wapienne war-
stwy to prawdziwy raj dla zbieraczy skamieniałości
- Perdy na pewno by się tam podobało. Jak miała pięć lat, kompletnie oszalała
na punkcie dinozaurów. Co niedziela chodziliśmy do muzeum.
Millie też kochała dinozaury, pomyślała ze smutkiem Amy.
- Kiedy Beth i ja byłyśmy małe, w pobliskich skałach odkryto mamuta. Ca-
łymi godzinami grzebałyśmy w piasku, żeby znalezć swojego mamuta.
- Domyślam się, że go jednak nie znalazłyście.
- No nie. - Roześmiała się. - Ale się nie zrażałyśmy. Następnego ranka Tom
zaproponował taką wyprawę.
R
L
T
- Suuuper! - zawołała Perdy, nie posiadając się z radości.
- Amy, pojedziesz z nami? - zapytał Tom.
Brzmiało to niewinnie, ale ona czuła, że niebezpiecznie się do nich przywią-
zuje.
- Dzięki, ale mam zaległości w przepisywaniu notatek Josepha, a obiecałam
to zrobić.
Słaba wymówka, co nie uszło uwadze Toma. Chyba poczuł się urażony, bo
wieczorem nie przyszedł na werandę, tłumacząc się nawałem papierkowej robo-
ty, pretekst równie mało wiarygodny. Amy była zła, że też poczuła się dotknięta,
jednocześnie wiedząc, że utrzymywanie dystansu jest wielce wskazane.
Tak było do środy rano, kiedy Amy zauważyła, że Tom jest w T-shircie i
spodniach od dresu, a nie w garniturze.
- Nie jedziesz do pracy? - zdziwiła się.
- Dopiero po południu. Dobrze się składa, że po szkole Perdy idzie do
Alexis, bo nie będę zmuszony się rozdwoić, żeby być w paru miejscach naraz -
dodał półgłosem, bo Perdy myła się na górze.
Amy natychmiast przypomniała sobie ten poranek, kiedy Tom, odprowa-
dziwszy Perdy do szkoły, wrócił do domu. Kiedy ją pocałował. Przestań! Zmą-
drzej. Przecież ustaliliście, że to tylko przyjazń.
- Jak zaprowadzę małą do szkoły, pójdę pobiegać z Busterem - rzucił od nie-
chcenia.
- Powodzenia - powiedziała, po czym udała się do gabinetu Joego przepisy-
wać dzienniki Josepha.
R
L
T
W połowie pracy trafiła na fragment tak nabazgrany, że nie mogła go rozszy-
frować. Nic dziwnego, pomyślała, bo akurat małżonka Josepha powiła bliznięta,
a i pacjentów mu przybywało. Poszła więc do swojego pokoju po aparat fotogra-
ficzny, bo uznała, że jeśli w komputerze powiększy zdjęcie tej strony, to w końcu
upora się z tym wpisem.
Ale w tej samej chwili, gdy dotarła do szczytu schodów, Tom wyszedł z ła-
zienki. Zapewne brał prysznic po joggingu z Busterem. Powiało od niego cytru-
sowym zapachem mydła. Bez okularów wyglądał inaczej. Bardziej przystępnie.
Nie miała pojęcia, co ją opętało, że jej ramię samo wyciągnęło się w jego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]