[ Pobierz całość w formacie PDF ]
będę Ci potrzebna.
Z miłością
Nina
Treść listu odebrała Conradowi mowę. Po prostu nie
mógł pojąć, że jego brat postępował tak bez skrupułów, by
64
RS
uzyskać swoją część spadku. Udział Janet w tym podstęp-
nym planie poruszyła go do głębi. To, że była wspólniczką
Christophera, nie ulegało dla niego wątpliwości.
Nie myśląc długo, postanowił udzielić im obojgu po-
rządnej lekcji. Wesele musi się odbyć na Caronille! Zadbam
o to, pomyślał ze złością.
W tym momencie na plażę wjechał żółtym jeepem
Raoul.
Halo! zawołała wesoło Janet i wyskoczyła z sa-
mochodu. Podeszła do niego i przywitała go słowami:
Jestem gotowa, kapitanie.
To widać wymamrotał cicho Conrad. Następnie
posłał jej promienny uśmiech i pokazał na pocztowy worek:
Nie przyszły żadne rachunki ani wezwania. Może jednak
nie jesteście tacy zli jak przypuszczałem!
Janet spojrzała na niego lekko poirytowana. Miała
wrażenie, że pod otoczką wesołości ukrywał swe prawdziwe
uczucia. Jednak nie miała pojęcia, jakie mogły być te jego
skrywane, prawdziwe uczucia.
Patrzyła na pocztowy worek. Może to, co zepsuło mu
nastrój, nie dotyczyło Chrisa ani jej.
Przecież to był tylko żart przerwał jej rozmyślania
Conrad. Objął Janet ramieniem i na krótko przycisnął do
siebie, potem wziął ją za rękę i zaprowadził do
drugiego jeepa. Zanim obrzucimy się złośliwościami,
jedzmy lepiej do wsi. Gumową łódką dopłyniemy do
jachtu.
W wiosce parę minut rozmawiali z Anglikiem, prowa-
dzącym tam małą farmę, która zaopatrywała Les Roches w
świeże warzywa i mięso. Pózniej ściągnęli łódz na wodę i
popłynęli do jachtu.
Gdy wspinali się na pokład, Janet zapomniała o nagłej
zmianie nastroju Conrada i jego dziwnej uwadze. Było tyle
do oglądania.
65
RS
Najpierw Conrad pokazał jej pokład, a potem za-
prowadził na dół, do kabin. Komfort pomieszczeń miesz-
kalnych zaskoczył ją.
Tutaj wewnątrz jest więcej miejsca, niż się to wydaje
na zewnątrz dziwiła się, gdy Conrad pokazywał jej małą
łazienkę i kambuz.
Zależało mi właśnie na osiągnięciu tego efektu
powiedział. Często tu bywam, a nie znoszę wrażenia
zamknięcia w ciasnym pomieszczeniu... szczególnie po
przebywaniu w przewiewnym, rozległym Les Roches.
Czy wszystko sam urządziłeś? chciała się dowie-
dzieć Janet.
Nie wszystko odpowiedział Conrad uśmiechając
się. Pomógł mi Tom Saunders, Anglik, z którym przed
chwilą rozmawialiśmy.
Masz dobry gust pochwaliła go Janet i przejechała
ręką po bordowej, grubej lnianej tkaninie tapicerskiej.
No, to żeglujmy zdecydował i poszedł z powrotem
na pokład. Janet zostawiła na dole torebkę i poszła za nim.
Czy ja też mogę coś robić? zapytała, podczas gdy
Conrad zajęty był właśnie stawianiem głównego żagla.
Idz na dziób i odwiąż linę z boi. Z ostatnią pętlą
poczekaj, aż dam ci znać.
Janet wykonała polecenie. Nagle usłyszała głośne łopo-
tanie. Jacht naraz obrócił się i Conrad krzyknął, by zwolniła
linę. Gdy tylko to zrobiła, uchwyciła się relingu, by nie
upaść, gdyż jacht ustawił się do wiatru i coraz szybciej
oddalał się od brzegu.
Wciągnij linę i zwiń ją zawołał Conrad.
Janet udało się wykonać to kolejne polecenie w kuckach,
by nie wypaść za pokład. Następnie podeszła do kokpitu.
Fantastycznie! zawołała zachwycona. Czuła się
już na tyle pewnie, że odważyła się spojrzeć na wydęty
żagiel. %7łaglówka pędziła na otwarte morze.
66
RS
Przejmij ster polecił Conrad. Trzymaj kurs.
Obserwuj żagiel. Musi być stale pod wiatrem!
A co będzie, jak się coś nie uda? wyjąkała Janet.
Bała się wziąć ster w swoje ręce.
Wszystko się uda odrzekł Conrad uśmiechając się
i pobiegł na przód, by nastawić kliwer.
Pół godziny pózniej znalezli się w pobliżu małej wyspy.
Janet przyzwyczaiła się do kołysania łodzi. Dzięki Con-
radowi, doświadczonemu nauczycielowi, poznała już naj-
ważniejsze pojęcia z żeglarstwa. Wyjaśnił jej, do czego służą
liny, jak funkcjonuje kompas i jak utrzymuje się kurs.
Gdy obrali nowy kurs i pokład zaczął tańczyć pod
stopami, Janet wpadła w panikę. Jednak przykucnęła w porę
i nawet zajęła się fokżaglem.
Podoba ci się? zapytał Conrad.
Mam wrażenie, że jestem bezużyteczna wes-
tchnęła. Ale to jest wspaniałe. Rozumiem, że dużo czasu
spędzasz na jachcie.
Zejdę na dół po piwo i kanapki. Dasz sobie radę z
utrzymaniem kursu na St. Francoise?
To może ja pójdę po piwo zaproponowała prędko.
Pomysł zostania samej nie podobał się jej.
Musisz nauczyć się radzić sobie sama powiedział.
To znaczy, jeżeli chcesz ze mną jeszcze w przyszłości
żeglować. Gdy ja robię sobie przerwę, to każdy musi umieć
mnie zastąpić.
No to pokaż mi, jaki kierunek ma wskazywać
kompas prosiła.
Dokładnie tak wyjaśnił jej. Możesz orientować
się też według wysp. Odwróć się i zapamiętaj, gdzie jest
Caronille. Teraz spójrz do przodu i zauważ położenie St.
Francoise. Nie musisz się obawiać. Nie ma tu skał, na które
moglibyśmy wpaść.
I tak Janet została sama na pokładzie. Słyszała Con-
67
RS
rada urzędującego w kambuzie. W napięciu obserwowała
kompas i wypróbowywała, w jakim stopniu obroty steru w
prawo lub w lewo zmieniają kurs. Po kilku minutach
odprężyła się i zaczęło jej to sprawiać przyjemność.
Trzymając ster mocno w rękach, przebiegła wzrokiem po
morzu. Odwróciła twarz w kierunku wiatru, który rozwiewał
jej jasne loki we wszystkie strony.
Jasne piwo, czy ciemne? usłyszała głos Conrada,
który wyrwał ją z zamyślenia.
Jak uważasz odparła.
W takim razie napijmy się piwa" meksykańskiego.
Nie jest ani jasne, ani ciemne.
W chwilę potem zjawił się przed nią, trzymając dwie
otwarte puszki piwa, tackę z kromkami i dwie szklaneczki.
Chris mówił mi, że wolałabyś cichy ślub w San
Francisco powiedział Conrad nalewając jej.
O mały włos Janet rozlałaby piwo. Nie liczyła się z tym,
że poruszy sprawę wesela. Wychodziła z założenia, że
istniało między nimi ciche porozumienie, by nie wspominać
tego tematu, chociaż się co do tego nie umawiali.
Tak, tak sądzę rzekła.
Dlaczego nie tutaj?
Bo... to nie byłoby to samo odpowiedziała cicho.
Aączy cię coś szczególnego z San Francisco?
Właściwie nie... Janet w tym momencie ugryzła
się w język. Popełniła błąd. Wyrzucała sobie, że nie była na
tyle przygotowana, by wymyślić jakieś kłamstwo. Zmusiła
się do uśmiechu. Już dawno myślałam o tym, że jeżeli
wezmę ślub, to tam. Trudno mi rezygnować z marzeń.
Przypuszczałem, że masz romantyczną duszę po-
wiedział Conrad i też się uśmiechnął. A co może być
bardziej romantycznego od ślubu na jednej z wysp Pacyfi-
ku? Zawsze o tym marzyłem... spojrzał na Janet
68
RS
przenikliwym wzrokiem. Prawdopodobnie nasze marze-
nia i oczekiwania są całkiem różne.
Janet sprawdziła kurs, żeby mieć więcej czasu na od-
powiedz. Nie mogła znowu popełnić jakiegoś błędu, a nie
wiedziała, czy jego słowa ma brać za dobrą monetę, czy nie.
Miała niedobre odczucie, że Conrad mówi to z jakąś
ukrytą myślą, tak samo, jak tego ranka, gdy podejrzewał, iż
zależy jej tylko na pieniądzach Christophera.
Miałam takie senne marzenie, które rozgrywało się
właśnie w San Francisco. No i zasugerowałam się nim,
chociaż nie wzięłam tego za uchwytną rzeczywistość.
Ależ prawdziwy romantyk nigdy nie jest szczęśliwy!
A wierzę, że jesteś romantyczką. Conrad pochylił się i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]