[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie mógł zawieść jego oczekiwań, okazać się niegodnym.
- Co mam zrobić?
- Będziesz musiał pojechać daleko, daleko stąd. I musisz działać sam. Nie, bądz spokojny,
poinformujemy rodzinÄ™ o wszystkim.
Nagle chłopiec przypomniał sobie o zasadach grzeczności.
- Nie zechciałbyś usiąść?
Powinien był zauważyć, że postać uśmiechnęła się.
- Usiąść? Ileż to czasu minęło, odkąd proszono mnie o to po raz ostatni! Ale nie, dziękuję.
- Ty przywykłeś do wędrówek, prawda? Ty jesteś Wędrowcem w Mroku? Tak, tak mnie
nazywajÄ…. Jak widzÄ™, znasz historiÄ™ rodziny!
- Ale ja myślałem...
- %7łe trzymam się raczej południowych krajów? To też jest prawda. Teraz jednak, jak
powiedziałem, potrzebujemy twojej pomocy, Vetle, a to sprawa z obszaru mojej
odpowiedzialności.
Gość był wyszukanie grzeczny. Jakby rozmawiał z dzieckiem, pomyślał chłopiec lekko
zirytowany. Ale w głuchym głosie przybysza pobrzmiewała ironia, jakiś lekko żartobliwy ton.
Vetle nabrał więcej pewności siebie, chciał się okazać odważny, pojmował też, że nie ma się
czego obawiać ze stron tego ducha . Zresztą wcale nie miał wrażenia, że stoi oto
naprzeciwko kogoś, kogo można by określić mianem ducha. Widział po prostu troszkę
dziwnego przyjaciela.
- Ja zawsze myślałem, że Wędrowiec to zarazem Szczurołap z Hameln.
- No, popatrz, popatrz - mruknął przybysz. - Niezle to wymyśliłeś. Powiem ci, że ja go
naprawdę spotkałem. Rozmawiałem z nim. I dostałem od niego flet. Dziwny człowiek!
- Ale Tengel Zły się z nim nie kontaktował?
- Szczurołap nie życzył sobie spotkania z nim.
37
- Więc w tamtej podróży uczestniczyło dwóch potomków Ludzi Lodu? Ty i Tengel Zły?
- Ja wędrowałem pierwszy. Szukałem odpowiednich miejsc, dlatego nikt nie słyszał o mnie w
związku z wyprawą Tengela. Mieliśmy już wtedy jeden flet, flet Ludzi Lodu czy też flet
Tengela Złego. Ten, który miał go obudzić. Dowiedzieliśmy się o Szczurołapie i chcieliśmy,
żeby to on swoją grą uśpił Tengela. Szczurołap się na to nie zgodził, ale dał mi flet. Zaufał
mi.
- Wtedy nie mieliście już fletu Tengela?
- Nie. Tengel myślał, że mamy, ale ja wiedziałem, że został skradziony.
- Przez pierwszego Jolina? Ukradziony został razem ze starym totemem Ludzi Lodu i ukryty
w Eldafjord?
- Jak ty dużo wiesz! - uśmiechnął się Wędrowiec. - Masz rację, tak właśnie było. Jeśli mam
być szczery, to wiedziałem, że Jolin zamierza ukraść nasz potężny totem, rogi jaka, w
których ukryty był flet. Nie powstrzymałem go jednak, bo wiedziałem, jak bardzo
niebezpieczny jest ów flet dla rodziny.
- Jolin chyba nie był jednym z nas?
- Nie, to nędzny szubrawiec, który ukrył się w Dolinie Ludzi Lodu.
- Dziękuję! W takim razie zagadka została nareszcie rozwiązana. Nigdy nie chciałem być
jego krewnym.
- O, miałeś chyba gorszych krewnych - mruknął mistyczny gość.
- Tak, to prawda. Jolin jednak był taki... mały drań. Zwyczajny łobuz!
- Masz racjÄ™.
- Ale Jolin chyba nie wiedział, że w totemie ukryty jest flet?
- Nie, on szukał wyłącznie jakichś wartościowych rzeczy, które można by sprzedać. Nie
zdążył tego zrobić, bo umarł.
Vetle milczał przez chwilę, po czym powiedział:
- A co siÄ™ teraz dzieje? Dlaczego moi przodkowie siÄ™ niepokojÄ…?
- Ktoś odegrał na flecie kilka tonów pobudki Tengela.
- Oj! - jęknął Vetle i poczuł, że ze strachu zimny pot spływa mu po plecach. - Jak to się
skończyło? Obudził go?
38
- Nie do końca. Ale i tak nasz straszny pradziad zdołał ściągnąć na świat okropne
nieszczęście w ciągu tego krótkiego czasu, który spędził poza swoją kryjówką.
- Jakie nieszczęście?
Wędrowiec zatoczył łuk ręką, okrytą peleryną.
- Spójrz, co się dzieje dookoła na świecie!
- Masz na myśli... wielką wojnę? To dzieło Tengela?
- No... nie tylko jego. Ludzka głupota przygotowała mu pole do działania. Ale impuls do
wybuchu pochodził od niego.
- I co teraz? ZasnÄ…Å‚ znowu?
- Tak; udało mi się go dopaść, ale troszkę za pózno. Mimo wszystko zdołałem go ponownie
ulokować w kryjówce pod ziemią i uśpić. Nigdy bym tego nie dokonał, gdyby sygnał został
odegrany do końca.
- To na czym teraz polega niebezpieczeństwo?
- Dwa lata minęły od chwili, kiedy Tengel ponownie pogrążył się we śnie. Zdążył tymczasem
zebrać siły i chce odnalezć człowieka, który wtedy grał na flecie. Problem polega na tym, że
musimy Tengela ubiec.
- Jakim sposobem? - Serce Vetlego biło jak młotem. Prawdę mówiąc, słowa Wędrowca
brzmiały nieprzyjemnie.
- Ów nieszczęśnik, który skomponowaÅ‚ melodiÄ™ identycznÄ… z pobudkÄ… Tengela ZÅ‚ego,
odegrał jedynie dwa takty sygnału, ale stworzył całą melodię i zapisał ją na papierze
nutowym. Wrzucił to potem do szkatuły z innymi swoimi kompozycjami. Musimy zniszczyć
ten arkusz.
- Shira nie mogłaby sobie z tym poradzić?
- Sama nie, wiesz o tym dobrze, Vetle! Przodkowie mogą przecież działać jedynie przy
pomocy obecnie żyjących Ludzi Lodu. I właśnie ty zostałeś wyznaczony.
Oddech znowu uwiązł chłopcu w gardle, o mało się nie zakrztusił, bo chciał zbyt szybko
przełknąć ślinę.
- Ale czarne anioły chyba mi pomogą?
Postać w kapturze pokręciła głową.
39
- Ty nie pochodzisz z ich rodu.
- Henning też nie, a pomagały mu, kiedy był dzieckiem. I Malin też pomagały.
- Czarne anioły pomagały Henningowi ze względu na Sagę i jej bliznięta. A Malin pomagały,
by mogła poradzić sobie z Ulvarem, który był z ich rodu. Z tobą nic ich nie łączy.
Vetle głęboko wciągnął powietrze.
- Ja, oczywiście, zrobię wszystko, czego ode mnie oczekujecie. Skoro jednak Tengel Zły nie
jest w stanie się poruszać, to przecież nie może się dostać ani do nut, ani do tego człowieka.
- To prawda, lecz nie możesz zapominać o niezwykłej, ogromnej sile jego myśli. Przez
ostatnie dwa lata była ona osłabiona, ale teraz znowu udało mu się ją odtworzyć.
- I co?
- Przy najbliższej okazji posłuży się pierwszym lepszym przypadkowym człowiekiem jako
narzędziem, które zrobi dla niego wszystko.
- W tej chwili nie ma przecież do dyspozycji nikogo dotkniętego. Bo Benedikte...
Postać znowu podniosła rękę pod peleryną.
- Benedikte nie będzie u niego na posyłki. Ale on ma innych...
- Kogo na przykład?
- Jeszcze nie wiem, kogo tym razem wybierze.
Vetle czekał, lecz przybysz nie powiedział nic więcej.
- Co wobec tego ja mam zrobić?
- Musisz pojechać na południe.
Chłopiec mimo woli drgnął gwałtownie.
- Do... jego kryjówki?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]