[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ty wredny, arogancki gogusiu - dodałam w duchu. Parker
stwierdził, że mu odpowiada i wyłączył się.
Spojrzałam na zegarek. Parker z pewnością przyjdzie przed
umówioną godziną, miałam więc najwyżej dwadzieścia minut, aby się
przygotować.
Przede wszystkim postanowiłam, że powiem wszystkim, co się
dzieje. Kazałam Kevinowi się uczesać, a Danny'mu usiąść za moim
biurkiem, gdzie był bardziej widoczny. Pózniej wysłałam Kevina po
kawę i lepsze ciasteczka. Kevin zaproponował, że zadzwoni po
znajomego, który za głupie dwadzieścia pięć funtów przyjdzie w
garniturze i usiądzie za biurkiem, udając, że pracuje. Poszłam do
gabinetu szefowej, aby go uporządkować. Dla lepszego efektu
wzięłam jakiś folder i położyłam otwarty na biurku. Miałam zamiar
oderwać się od czytania, kiedy przyjdzie Parker, spojrzeć na niego,
zamknąć folder i odłożyć go na bok.
Barbara miała genialny pomysł. Powiedziała, że zadzwoni do
swoich znajomych i poprosi, aby telefonowali do niej co parę minut.
Będzie wyglądało na to, że nasze biuro ma mnóstwo klientów.
Wymyśliła też, żeby na stoliku koło fotokopiarki położyć ryzę papieru
i zrobić kilkaset kopii jakiegoś starego sprawozdania. Zaproponowała
nawet, że będzie mnie obserwować przez szybę w drzwiach gabinetu i
gdy podrapię się w prawe ucho wtedy ona przerwie mi spotkanie
bardzo ważnym telefonem, na który czekam od rana.
Kiedy Parker zjawił się za pięć dziesiąta, zdążył się trochę
uspokoić i robił wrażenie kogoś względnie ludzkiego. Po biurze
tymczasem kręcili się dwaj zaaferowani koledzy Kevina w
garniturach, z kuchni dolatywał aromat drogiej kawy, a telefon
dzwonił bez przerwy.
Barbara poprosiła Parkera do  mojego" biura, zrobiłam sztuczkę z
folderem i podałam mu rękę na przywitanie.
- Witam. Czym mogę panu służyć?
Usiadł naprzeciwko mnie. Bernard Parker był jednym z tych dość
zamożnych pięćdziesięcioparoletnich Anglików, którzy nadal uważali
Irlandię za kolonię. I starali się zachowywać jak najmilej. To znaczy
co roku pokazywać się na wyścigach, jezdzić na wakacje do Wets
Cork, grać w golfa w Portmarnock, pić jedynie guinessa oraz whisky
jamesona oraz opowiadać dowcipy.
Kiedy się odezwał, widać było, że nie spodziewa się oporu.
- Jak już mówiłem pani przez telefon, chcę, żeby państwo
znalezli kogoś na miejsce Neila Forsythe'a.
- Czy mogę spytać dlaczego?
- Pan Forsythe nie pasuje do naszej firmy. Poza tym nie
chciałbym nic więcej mówić.
- Rozumiem - powiedziałam, choć niczego nie rozumiałam. -
Jeśli jednak spojrzy pan na to z naszej strony... Kiedy
zarekomendowaliśmy pańskiej firmie pana Forsythe'a, był pan bardzo
zadowolony i o ile mi wiadomo, pod kierownictwem pana Forsythem
Parker Technology odniosła duży sukces finansowy.
Skinął, głową.
- To prawda, ale mamy z panem Forsythe'em problemy, które
znacznie przewyższają jego zalety. Nasz kontrakt przewiduje trzy
miesiące na ocenę pracownika, którego zatrudniamy z waszego
polecenia.
- Ten kontrakt wymaga także, aby pańska firma na piśmie
przedstawiła powody niezadowolenia. - Wiedziałam, bo to był nasz
standardowy kontrakt i sama go pisałam. - Poza tym musi pan
zrozumieć, że mamy zobowiązania wobec pana Forsythe'a. Każda
inna firma, której go polecimy, zażąda referencji. - To akurat nie
było do końca prawdziwe, ale nie musiał o tym wiedzieć. - Dlatego
domagam się, aby podał mi pan powody swojej decyzji.
- Wolałbym tego nie robić. Może spotkam się z Victorią, kiedy
wróci, ale na pewno nie będę tego omawiał z panią.
Nie podobał mi się sposób, w jaki gnojek podkreślił słowo
 panią", ale wiedziałam, że nie powinnam rozwijać tego wątku. Nie
miałam pojęcia, co powinnam teraz zrobić, i zaryzykowałam.
Pomogła mi moja rozległa znajomość kiepskich filmów.
- Jeśli pan Forsythe dopuścił się czegoś nielegalnego, musimy,
oczywiście, zawiadomić władze.
Parker milczał.
~ Czy ma pan coś przeciwko temu, abym uzgodniła termin
spotkania z panem i panem Forsythe'em? Może dojdziemy do
porozumienia.
- Może sobie pani dochodzić, aleja nie chcę tego człowieka w
mojej firmie. Dla mnie on już nie pracuje. I jestem bardzo zły na
państwa za polecenie mi kogoś takiego. Nie jestem pewien, czy
będziemy nadal ze sobą współpracować.
Zaczynał się gorączkować, jednak uratowała mnie Barbara,
wnosząc kawę i ciasteczka. Rzuciła mi spojrzenie, które znaczyło, że
wsypała mu do kawy truciznę, a przynajmniej miałam taką nadzieję,
uśmiechnęła się promiennie i wyszła.
Wykorzystałam okazję, aby zastanowić się nad jego grozbą
zerwania stosunków z naszym biurem. Na pewno nie
potrzebowaliśmy pieniędzy Parker Technology; nie byli zbyt ważnym
klientem i na ogół płacili z opóznieniem, choć sam Parker liczył się w
środowisku i znał wielu wpływowych ludzi. Robienie sobie z niego
wroga nie było dobrym pomysłem.
Przez chwilę piłam kawę, a potem odstawiłam filiżankę i
wydęłam usta, jakbym chciała powiedzieć:  Dobrze. To, co teraz
zaproponuję, może się panu wydać trochę dziwne, ale proszę mnie
wysłuchać...".
Tymczasem powiedziałam zupełnie co innego.
- Proszę dać nam tydzień na rozwiązanie problemu z panem
Forsythe'em...
- To niemożliwe - przerwał.
- Proszę mnie wysłuchać. Musi pan zrozumieć, że stawia mnie
pan w bardzo niezręcznej sytuacji. Proszę dać nam tydzień na
rozwiązanie problemu albo znalezienie panu kogoś innego. Na ogół
domagałabym się, żeby dotrzymał pan reguł kontraktu, jednak jeśli
zostawi nam pan trochę czasu, zrezygnuję z tego, aby wykazać naszą
dobrą wolę.
To było absolutnie mistrzowskie pociągnięcie. Po pierwsze, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl