[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i potrafi docenić to, co dla was zrobiłam. Komu więc dacie wiarę?
Siedziała, jakby przyrośnięta do fotela, z rękoma kurczowo zaciśniętymi na
drewnianych poręczach.
 Ile musieliście zapłacić za przywilej rozmowy ze zmarłymi?  zapytał.
 Dobrze się nad tym zastanówcie.
Teraz już obaj pomocnicy byli przy nim i ciągnęli go za ręce w kierunku wyjścia.
Opierał się jak potrafił i jeden z mężczyzn szepnął mu do ucha:
 Radzę ci po dobroci, wynoś się stąd, bo inaczej połamię ci nogi i nie będą to
pierwsze, które osobiście połamałem.
Szorstka dłoń zasłoniła Ashowi usta, kiedy usiłował odpowiedzieć. Z
wściekłością zadał potężny cios łokciem w brzuch jednego z napastników i w
odpowiedzi usłyszał stłumiony jęk, który upewnił go co do skuteczności obrony.
Ręka usunęła się z jego ust.
 Proszę zapalić światło  domagał się jakiś głos.  Nie widzę, co tu się
dzieje. Ale światła pozostały przytłumione. Jedynym dobrze oświetlonym
miejscem był
fotel i siedząca na nim kobieta w czerni. Niektórzy spośród
zgromadzonych
zauważyli, że medium wpatruje się zimnym wzrokiem w kogoś z pogrążonej w
mroku grupy widzów.
Jej usta powoli otworzyły się. W oczach pojawił się wyraz
przestrachu i niepewności.
Coraz więcej osób zaczęło zdawać sobie sprawę z nagłej ciszy. Zabrzmiało to jak
płaczliwy lament:
 Nieeeeee&  wyrwało się z ust kobiety w czerni. Wszyscy usłyszeli ten
niski, jękliwy głos i zapadła kompletna cisza.
Ręce zaciśnięte na ramionach Asha nagle osłabły.
Ash rozpoznał drugi głos, mimo że nie widział w ciemnościach sylwetki Edith.
 Zostaw nas w spokoju  odezwała się Edith ochrypłym szeptem, który
w dziwny sposób niósł się echem w pomieszczeniu, tak jakby słowa
zostały wykrzyczane.
Ash otrząsnął się z uścisku napastnika, nie napotykając żadnego oporu. Wszyscy
trwali w bezruchu. Głos z ciemności miał dziwną, niespotykaną
właściwość: był dudniący i szorstki. Pochodził od kogoś, kto siedział w
jednej z ławek; od osoby, której oddech był krótki i urywany.
Głos odezwał się znowu:
 Nie należymy do waszego świata, zostaw nas w spokoju  był to głos
kobiecy,
a jednak brzmiał inaczej.
Jedna z kobiet siedzących na ławce krzyknęła przerazliwie, czując lodowaty
podmuch.
 Nie chcemy tu być, nie z tobą  głos zmienił swoją barwę, choć w zasadzie
pozostał ten sam i należał do niewidocznej w ciemnościach kobiety.  Nie
możesz nas w ten sposób wykorzystywać. Nie katuj nas.
 Edith?  powiedział Ash, zdumiony tym, co się dzieje.
Dostrzegał zarys jej sylwetki, widział, jak jej pulchne ramiona unoszą się i
opadają, lecz nie mógł dojrzeć rysów jej twarzy.
Znów przemówiła, lecz tym razem zupełnie nie swoim głosem, lecz
gniewnym, męskim basem:
 Pozwól im, żeby pamiętali nas takimi, jakimi byliśmy. To co robisz jest złe,
czy
nie&
 & czy nie rozumiesz tego? To niegodziwe!
Wszystkie głowy odwróciły się w stronę medium, siedzącej w świetle reflektora,
ponieważ ostanie słowa wydobyły się z jej ust, choć był to ten sam głos, który
przed chwilą mówił ustami Edith Phipps. Oczy kobiety medium
poruszały się w nieskoordynowany sposób jak u ślepca, a jej język
był wysunięty i zwilżał uszminkowane usta.
 Mieszasz się do rzeczy, których nie rozumiesz  ciągnął dalej głos.
Usta kobiety składały się do artykulacji, lecz ich ruchy nie
miały związku z wypowiadanymi słowami.
Ash spojrzał w stronę Edith i zobaczył, że osunęła się na ławce i przewróciłaby
się do tyłu, gdyby nie podtrzymali jej sąsiedzi.
 Musisz z tym skończyć, mu& Nie widzę cię, mamusiu  głos zmienił się w
środku zdania i teraz należał do dziecka.  Brotski kołysała się w fotelu. 
Zabierz mnie stąd, mamusiu, nie zostawiaj mnie tutaj&
Jakaś kobieta zaczęła szlochać:
 To moje dziecko&
 Ona chce was ogłupić  odezwał się głośno Ash, oskarżycielskim
gestem wskazując kobietę w czerni. Odezwał się następny głos:
 Jesteśmy szczęśliwi, jesteśmy szczęśliwi& Potem znowu głos dziecka&
 Chcę do domu, do mojego pokoiku& Teraz włączył się głos starej kobiety:
 Widzę cię, widzę was wszystkich&
Bezcielesne głosy zaczęły mieszać się ze sobą, przekrzykiwać się, jakby
nagle otworzyły się jakieś zatrzaśnięte dotąd wrota. Niektóre z głosów były
podniesione i zdenerwowane, inne spokojne i opanowane, jednak wszystkie
wypowiedzi zlały się w jedną, niezrozumiałą kakofonię dzwięków, co
zabrzmiało jak efekt eksperymentu inżyniera dzwięku, powstały przy użyciu
wielośladowego magnetofonu.
 & bez ciebie twój brat przesyła świąteczne nie ranić więcej nie widzę
cię co powiedzieć Marcie nie dlaczego proszę zostaw nas wreszcie pod
dywanem na schodach kiedy to było mamusiu zabierz mnie nie słuchajcie jej
nigdy nic zapomnimy ciebie tu w zaświatach cieszę się nie wolno się
smucić kiedy ja Dawid tak wiele rzeczy widzę was wszystkich ta osoba [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl