[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 A chciałabyś pójść?
Podejrzliwie zamrugała oczami, po czym wyciągnęła nogi z wody i sięgnęła po
ręcznik.
 Chodz.  Rafe podał jej rękę.  Tędy.
Było jeszcze ciepło, ale słońce zniżało się już na niebie. Powietrze przesycone było
zapachem kwiatów i ziół . W milczeniu obeszli dokoła mury zamku i znalezli się na
wąskiej ścieżce wijącej się w stronę wybrzeża. Przed nimi do nieba wznosiła się
ostro zarysowana piramida Iseo. Nad jej wierzchołkiem krążyły stada ptaków. Z
miejsca, w którym byli, skała wyglądała jak płetwa wielkiego czarnego rekina.
 Opowiedz mi tę legendę  poprosiła Sienna.
Popatrzył na jej twarz. Oczy miała podkrążone i wyczuwał w niej dziwny bezwład,
jakby zrezygnowała z walki i postanowiła poddać się losowi. Nie podobało mu się
to; wolał już, gdy się z nim kłóciła.
Spojrzała na niego pytająco. Niechętnie odwrócił wzrok od jej twarzy i zatrzymał
spojrzenie na skale, która tak ją fascynowała.
 To były początki Montvelatte. Wody dokoła piramidy są zdradzieckie, wiele
statków zatonęło próbując przepłynąć między wyspą a lądem. Piramida jak magnes
ściągała je z kursu. Zginęło wielu ludzi.
 A Bestia? Skąd się wzięła ta opowieść?
 Ludzie zawsze opowiadali różne historie, które sugerowały, że Piramida nie jest
tylko zwykłym kawałkiem skały. Pewnej bezksiężycowej nocy podczas silnego
sztormu statek wiozący bogactwa ze wschodu do Genui wpadł na skały i złamał się
na pół. Tylko jeden człowiek cudem ocalał. Był świadkiem katastrofy i śmierci
wszystkich swych towarzyszy i to on pierwszy zobaczył Bestię, gdy błyskawica
rozświetliła niebo. Bestia stała na szczycie piramidy i wyła pośród sztormu,
przeżuwając krwawe szczątki jednego z marynarzy. Ten człowiek miał na imię Iseo.
Sienna zadrżaÅ‚a. MiaÅ‚ ochotÄ™ jÄ… objąć, ale wyczuÅ‚, żÙe lepiej jej nie dotykać.
 I co się z nim stało?
 Przytrzymał się jakichś szczątków statku i dopłynął do wyspy. W końcu oszalał,
ale wcześniej zdążył opowiedzieć wszystkim tę historię. Ludzie w nią uwierzyli.
 Cóż to za okropna opowieść.
 Ale szczęśliwa dla Montvelatte.
Podniosła na niego zdziwione spojrzenie.
 Jak to?
Rafe wzruszył ramionami.
 Jakiś przedsiębiorczy pirat uznał, że prościej będzie pobierać opłatę od
przepływających statków, gwarantując im bezpieczeństwo od bestii, niż zawracać
sobie głowę atakowaniem. Atakował tylko tych, którzy nie chcieli płacić.
Sienna zaśmiała się krótko.
 Rzeczywiście, to bardzo przedsiębiorcze.
Rafe również się roześmiał. Był zadowolony, że zamiast siedzieć przy biurku nad
papierami zdecydował się pójść na spacer. Ta kobieta wciąż go zaskakiwała. Był
pewien, że ich małżeństwo będzie udane, musiał tylko sprawić, by ona również to
zrozumiała.
Usłyszał jakiś dzwięk i w duchu dał sobie kopniaka za to, że nie wyłączył komórki.
To na pewno Sebastiano odkrył, że jego mocodawca nie pracuje.
I rzeczywiście, sekretarz z łagodną przyganą w głosie przypomniał mu o spotkaniu
z ministrem. Rafe udawał, że go słucha, skupiony był jednak na Siennie, która
oglądała wyrzezbione w skale siedzisko, przesuwając dłońmi po zwietrzałych
kamieniach.
Podniosła wzrok i napotkała jego spojrzenie.
 Ta skała jest taka piękna.
 To jest tron Vincenza  wyjaśnił, stając tuż za nią, by czuć jej zapach.  Od
imienia pierwszego księcia Montvelatte. Nikt nie wie, kto wyrzezbił to siedzisko i
kiedy, ale to właśnie w tym miejscu Montvelatte po raz pierwszy stało się
księstwem.
 Zamierzałam dzisiaj o tym poczytać  uśmiechnęła się.  Jak to się stało?
 To było w czternastym wieku. Statek, który wiózł rodzinę królewską z Karpentii,
zmierzał do Genui. W tych czasach Karpentia była silnym państwem leżącym w
północnej Afryce, w miejscu, gdzie szlaki karawan handlowych dochodziły do
morza, a Velatte City było schronieniem dla ladacznic, piratów i rozmaitych
wyrzutków społeczeństwa. Ale córka króla Karpentii zachorowała na gorączkę i
była bliska śmierci, toteż statek przybił do przystani.
Było to bardzo śmiałe posunięcie. Ryzykowali życie całej załogi, ale nie mieli
wyjścia.
 I co się stało?  zapytała Sienna z zainteresowaniem.
 Z tłumu, który zgromadził się na przystani, wyszedł jakiś człowiek. Gdy zobaczył,
kto jest na pokładzie, obiecał uleczyć dziewczynę. Zaniesiono ją do chaty, gdzie
jego babcia, staruszka, o której mówiono, że posiada magiczny dar uzdrawiania,
uwarzyła napar z miejscowych ziół zebranych na tych właśnie skałach i uratowała
życie dziewczyny. Król był tak wdzięczny, że wydał dokument nadający Montvelatte
prawa księstwa. Wnuk uzdrowicielki został jego pierwszym władcą. Nazywał się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl