[ Pobierz całość w formacie PDF ]

byotworzyła oczy. Kiedywkońcuspotkałysię ichspojrzenia,
oboje wiedzieli, że nie mają szans. Z ust Rocky wyrwał się
cichyjęk. Chwyciła go za klapy marynarki i przyciągnęła do
siebie. Worthprzywarł wargami dojej ust.
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
124
Gdzieś w podświadomości wiedział, iż zle robi, że wyko-
rzystuje chwilę słabości. Ale czyjej?
- Takdawno już nie byliśmy razem- szepnął. - Chcę na
ciebie patrzeć, dotykać cię.
- Worth, tojest...
- Tak, wiem. - Miała rację, to było szaleństwo. - Ale
musimy. Tutaj. Teraz.
Zsunął suknię z jej ramion, a potemgorącymi pocałunka-
mi chronił ją przedwilgotnymchłodem wieczoru.
Rocky odchyliła głowę i poddała się wszystkiemu, comógł
jej dać i wziąć.
Wkońcu posadził ją na sobie i wszedł wnią tak głęboko,
jaktylkobyła wstanie goprzyjąć.
Była taka gorąca, wilgotna, ciasna. Jęknął i przyciągnął ją
mocnodo siebie.
Gotówbył przysiąc, że czuje każdą komórkę swojegoi jej
ciała. Przytuliwszytwarz dojej piersi, wprowadził ichoboje
wjedenrytm.
Krótkie paznokcie Rocky wpijały się wjegoszyję i plecy,
bicie jej serca, które czuł podwargami, mówiłomu więcej niż
słowa. Jemujednaksłowa byłypotrzebne- szeptał jej doucha
tajemnicze, cudowne, dziwne rzeczy, których nigdy nie mówił
nikomu.
Ale też i ona nie była poprostukimkolwiek. Była kobietą,
która zburzyła wszystkiejegoobronnebarieryi zanurzyła się
wniego głębiej, niż on był teraz zanurzony wniej. Choćby
nie wiemjak się starał o Rocky nie myśleć, jej imię słychać
byłowkażdymuderzeniu jegoserca.
Siedzieli pózniej wkokonie ciemności, przytuleni, ale po-
grążeni każde wswoichmyślach.
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
125
Rocky wiedziała, że głupio zrobiła, poddając się nastrojowi
chwili. Była pewna, że jej pózniejsze cierpienie stanie się
jeszcze większe.
- Niebędęcię przepraszał - rzekł wkońcucichoWorth.
- Nie musisz. Najbardziej wtobie cenię to, że nigdymnie
nie oszukujesz.
- Niemówtak- szepnął. -I takjest mi ciężko.
Dlaczego? Ciekawe.
- Czemu tak się zachowujesz? Dlaczego takbardzowal-
czysz z tym, cojest międzynami?
- Bosama sobieniewierzę.
Próbowała wysunąć się z jego objęć, ale jej nie po-
zwolił.
- Zaczekaj. Posłuchaj mnieprzezchwilę.
Rocky zamknęła oczy, żałując, że wogóle poruszyła ten
temat. Czegosię spodziewała?
- Boję się uwierzyć wto, cojest międzynami, Rocky. To,
codzieje się z nami, kiedysię kochamy, jest czymś więcej niż
chwilowymzauroczeniem.
- Boiszsię, żebędzieszcierpiał.
- Nie będę cierpiał - odparł z przekonaniem. Potemprzez
jegotwarz przemknął spazmbólu. - Niemogę jednakpozwo-
lić ci odejść. Jesteś moja. Rozumiesz? Moja.
Kiedyprzyciągnął ją mocnodosiebie, zadrżała. Dlaczego?
Ze strachu czy namiętności? Czy po tym, co jej powiedział,
nie ma już nadziei? Akto nie boi się cierpienia? Z czasem,
dzięki cierpliwości i... miłości, nawet strachmożna przezwy-
ciężyć.
Czysię na toodważy? Czybędziewstaniezostać i udo-
wodnić Worthowi swą miłość, aż i on zdecyduje się zdjąć
z siebie ochronnypancerz?
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
126
- Wracajmy do domu - szepnął Worth, muskając jej szyję
-Znowucię pragnę. Wracajmydodomu, byznówsię kochać.
- Tak- odparładrżącymgłosemRocky.
Gdzieś wgłębi duszysłyszałacichutkieostrzeżenie. Była
zbyt oszołomiona miłością, by chcieć słuchać.
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
127
ROZDZIAA DZIEWITY
Rocky oczywiście spodziewała się, że czas egzaminównie
będzie dla niej łatwy, a niepokoje związane z jej stosunkami
z Worthemutrudniły jeszcze sytuację. Jakoś jednak sobie ze
wszystkimporadziła.
Teraz trzeba było tylko czekać na oceny. Każdego dnia,
kiedyogłaszanokolejne wyniki, wstawała wyjątkowowcześ-
nie, by jako jedna z pierwszych znalezć się przed tablicą.
Gdyby wiadomości były złe, wolała mieć jak najmniej świad-
kówswegoupokorzenia.
Piątkę, którą dostała zangielskiego, przyjęłabardziej zul-
gą niż ze zdziwieniem. Cieszyła się, że nie zawiodła Wortha,
któryprzecież włożył tyle pracywjej edukację.
Pózniej jednakwszystkosię pogmatwało.
Wdniu kiedy miałybyć wywieszone ostatnie oceny, mu-
siała najpierwnapić się kawywstudenckiej stołówce. Nerwy
sprawiły, żebardzo zlespała i terazledwo żyła.
Z papierowymkubkiemwręce ruszyła ku czerwone-
mu ceglanemu budynkowi, gdzie miał zdecydować się jej
los. Z każdymkrokiemjej myśli stawały się coraz bardziej
smutne.
Niezależnie od tego, co dostanie z matematyki, z której
akurat była najsłabsza, mogła być z siebiedumna. Badger na
pewno by tak uważał. Od miesięcy tak bardzo za nimnie
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
128
tęskniła, jak tego dnia. Może dlatego, że zbliżały się jego
urodziny; była tochwila, którą powinnosię dzielić z rodziną.
Worth ostatnio był bardzo miły. Co wieczór masował jej
dla odprężenia karki plecy, a potem, włóżku, trzymał ją po
prostuwramionach, nieusiłując nawet kochać się znią.
O, Boże, Worth... Copowinna zrobić? Oddnia pamiętne-
gobankietu była strasznie zagubiona.
Widziała, żeWorthstara się być inny, ale miała wrażenie,
że zachowuje się tak dlatego, ponieważ myśli, że ona tego
chce, a nie z własnej potrzeby. Różnica była bardzoistotna.
Człowiek wykształcony powinien być mądrzejszy, pomy-
ślała, wchodząc do budynku wydziału matematyki. Dlaczego
ona się taka nie czuje?
Ogłoszeniewynikówopózniałosię. Rockydołączyła dogru-
pyczekającychstudentów, zabijającychczas grą wpokera.
Wkońcu, tuż przed dwunastą, wykładowca matematyki
wyszedł ze swego gabinetu i chwilę pózniej Rocky patrzyła
na swój ostatni stopień.
Udałosię! Zredniajej ocenwynosiłacztery.
Chciała natychmiast podzielić się swą radością z Worthem.
Gdybynie on... Tak, jaktylkogozobaczy, powie muwszy-
stko, coleży jej na sercu.
Miała dość pieniędzy, by pojechać taksówką, a Worth na
pewno nie będzie zły, jeśli zjawi się wjego biurze. Miała na
sobie granatowy, zapinany sweter, dobrze skrojone dżinsy
-jedyne, na których kupno udało jej się go namówić - i ele-
gancką bluzkę. Wygląda porządnie i wpadnie przecież tylko
na chwilę.
Siedziba firmy Drurych mieściła się w samymcentrum
miasta, wwysokim, nowoczesnymbudynku. Strażnik wska-
zał jej odpowiednią windę, a kiedy wjechała na piętro, rece-
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
129
pcjonistka skierowała ją do właściwych drzwi. Tam dopiero
Rockynatknęła się na przeszkodę wpostaci osobistej sekre-
tarki Wortha. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl