[ Pobierz całość w formacie PDF ]

poniżej twojej godności  powiedział zaczepnie.
 Wręcz przeciwnie. Ja też mam własnego konia,
którym sama się zajmuję. To klacz, ma na imię
Jezebel.
 Po coś jej dała takie paskudne imię?
 A kto ci powiedział, że ja ją tak nazwałam?
 To mówiąc, Frankie energicznie wyszarpnęła
widły z twardej ściółki.
 Założę się, że to klacz czystej rasy. Tak samo
jak jej wydelikacona właścicielka.
 Ja wydelikacona? Zaraz się przekonasz!  za-
wołała, atakując ściółkę widłami jeszcze zacieklej
niż poprzednio.  Otóż dowiedz się, podły pogania-
czu niewolników, że sama codziennie czyszczę boks
Jezebel. Zawsze jest tego pełna taczka.
Frankie 59
 Niemożliwe!
Frankie nie ustawała w pracy, chociaż była już
mocno zdyszana.
 Z którą jadę do ogrodu ciotki Susie, a to spory
kawał. Umiem też przyjmować cielęta. I podawać
krowom paszę.
Temat paszy był dla Matta bolesny. Jeżeli susza
się przedłuży, a Vince zażąda natychmiastowej
spłaty zaległych rat, będzie zmuszony wyprzedać
bydło nawet za najniższą cenę. A to oznacza koniec
rancza.
 A mnie brakuje pieniędzy na zakup paszy
 wyrwało mu się, nim zdążył pomyśleć.
Frankie podniosła na niego oczy. Matt odwrócił
głowę.
 To ranczo należy do Dixonów od trzech poko-
leń. Może jest niewielkie, w każdym razie na waszą
miarę, ale było nasze.
 To okropne!  powiedziała. Głęboko poruszo-
na, odstawiła widły pod ścianę i cicho do niego
podeszła.  Bardzo ci współczuję  wyszeptała.
Matt nawet na nią nie spojrzał, tylko obronnym
gestem założył ręce na piersi, jakby chciał się od niej
odciąć.
A gdy Frankie położyła mu nieśmiało rękę na
ramieniu, odsunął się i zrobił parę kroków w kierun-
ku drzwi. Niemniej przez może sekundę albo dwie
czuł przez batystową koszulę ciepły dotyk jej pal-
ców.
60 Ann Major
Usłyszał za sobą jej kroki. Dłoń Frankie ponownie
spoczęła na jego ramieniu.
 Nie lubisz się poddawać  mruknął.
 Tak samo jak ty  odparła miękko.  Kiedy
pomyślę, ile pracy włożyłeś i nadal wkładasz w swo-
ją ziemię i w rozwój stada... Choćby w ostatni
czwartek, kiedy kolejne pole oczyszczałeś traktorem
z korzeni.
 I co z tego? Nic. W każdym razie, jeżeli twój
przyjaciel Randal postawi na swoim.
Słowa Frankie przyniosły mu jednak ulgę, co było
dziwne, bo normalnie nie znosił, kiedy okazywano
mu współczucie.
 Wuj Wayne nie może się ciebie nachwalić.
Zawsze powtarza, jakim jesteś utalentowanym ho-
dowcą. Jak ciężko pracujesz i jak wiele osiągnąłeś.
Ciepły dotyk jej ręki i pełen wzruszenia ton głosu,
jakim wypowiadała zaskakujące i budzące dumę
pochwały, podniosły go na duchu. Serce Matta
podskoczyło na myśl, że tacy ludzie jak Frankie i jej
wuj darzą go uznaniem. Zarazem jednak przestra-
szył się swojej słabości.
 Ale i tak tonę w długach. Co ty możesz
z tego zrozumieć? Masz dosyć pieniędzy, żeby
fundować sobie balowe suknie i urządzać przyję-
cia.
Frankie nie dała się sprowokować.
 Wiem, w jakim stanie przejąłeś ranczo po
śmierci ojca. Musiałeś nie tylko podnieść je z ruiny,
Frankie 61
ale i spłacać jego długi. Na dodatek nie zrezyg-
nowałeś ze szkoły.
 Co z tego, kiedy w końcu poniosłem klęskę?
 Jesteś dla siebie zbyt surowy. Ciotka powie-
działa mi kiedyś...
 Twoja ciotka? A co ona wie o prowadzeniu
rancza?
 W końcu wyszła za ranczera i wychowała jego
następczynię.
 Ty uważasz się za ranczera?  rzucił lekcewa-
żącym tonem.  Wolne żarty.
 Powiedziała mi kiedyś, że życie ma swoje
sposoby na rozwiązywanie naszych problemów.
Oczywiście trzeba mu pomóc. Choć nie zawsze
rozwiązuje je po naszej myśli.
 Powiedz, o co ci właściwie chodzi? Po co tutaj
wciąż przyjeżdżasz? Dawno zaliczyłaś te swoje
dwadzieścia godzin pracy społecznej. Czego jeszcze
chcesz?
Widząc jej spłoszoną twarz, na której pojawiły się
lekkie rumieńce, Matt natychmiast pożałował swo-
ich słów. Nie zamierzał jej jednak przepraszać.
 Sama nie bardzo wiem  odparła po krótkim
zastanowieniu.  Na pewno nie jesteś szczególnie
atrakcyjnym towarzyszem. Od świtu do nocy nic
tylkopracujesz, stroniszodludzi, żyjeszjakpustelnik. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl