[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jacena. - Przyszliśmy pomóc ci zapolować na to urządzenie, które obiecałeś
załatwić Peckhumowi. Umówiliśmy się na dzisiaj rano, pamiętasz? Wrócimy tu
jutro wczesnym rankiem. Daj nam znać, jeżeli zmieniłeś plany.
Druga wiadomość ukazała mu wizerunek stojącej przed drzwiami Jainy Solo.
Dziewczyna była trochę zaniepokojona.
- Zekku, to znów my - powiedziała. - Czy nic ci się nie stało? Szukamy cię
wszędzie, gdzie możemy! Przepraszam, jeżeli czujesz do nas żal z powodu tego, co
wydarzyło się tamtego wieczora. Nie ma czym się przejmować. Czy mógłbyś
porozumieć się z nami, kiedy wrócisz do domu?
Ostatnie nagranie przedstawiało także Jainę, tym razem zmęczoną i
przerażoną. Dziewczyna powoli wymawiała słowa, jakby z trudem przechodziły
przez jej gardło.
- Zekku, czy się na nas pogniewałeś? Wszyscy... przepraszamy cię, jeżeli
powiedzieliśmy coś, co sprawiło, że podczas tamtego bankietu poczułeś się
nieswojo... Jeżeli odnalazłeś już tę centralną jednostkę wielozadaniową i ha razie
nie chcesz, żebyśmy pomogli ci przynieść ją do mieszkania... Potrafimy to
zrozumieć. Proszę, skontaktuj się z nami, gdy otrzymasz tę wiadomość.
66
Stary Peckhum słuchał czując, jak jego żołądek kurczy się z przerażenia.
Musiało wydarzyć się coś złego. Rozejrzał się po mieszkaniu, ale nie dostrzegł
żadnych śladów świadczących o tym, że chłopiec planował wyjść na dłużej.
%7ładnych nagrań. %7ładnych notatek. To było niepodobne do Zekka. Chłopiec był
uczciwy i słowny. Inni mogli uważać go za młodego łajdaka, ulicznika czy łobuza,
ale Zekk znał swoje obowiązki i zawsze się z nich wywiązywał. Dobrze wiedział,
jakie znaczenie dla pracy w orbitalnej stacji kontrolnej ma działająca centralna
jednostka wielozadaniowa i dlatego obiecał Peckhumowi, że dostarczy mu to
urządzenie. Jeżeli zaś Zekk obiecywał, że coś zrobi, dotrzymywał danego słowa.
Zawsze.
To prawda, chłopak był sierotą, żartownisiem i poszukiwaczem przygód.
Często opowiadał nieprawdopodobne historie, ale był wiernym przyjacielem.
Można było na niego liczyć w potrzebie.
Peckhum zdecydował się w jednej chwili, niemal podświadomie. Poświęcił
chwilę, żeby nagrać wideofoniczną wiadomość dla Zekka, na wypadek gdyby
chłopak powrócił, a potem wyszedł z mieszkania i skierował się do pałacu.
- Hej, cieszę się, że cię widzę! - odezwał się Jacen, kiedy otworzył drzwi i
zobaczył stojącego na progu przemoczonego i zmęczonego Peckhuma.
Natychmiast zasypał go pytaniami: - Czy nie widziałeś ostatnio Zekka? Nie wiesz,
dokąd mógł pójść? Nie miałeś od niego jakiejś wiadomości?
Wyraz twarzy mężczyzny wystarczył mu za odpowiedz.
- Miałem nadzieję, że może wy powiecie mi, co się z nim stało - odparł stary
pilot.
Przypomniawszy sobie nagle o dobrych obyczajach, Jacen cofnął się o krok i
gestem zaprosił Peckhuma do mieszkania.
- Och, przepraszam - powiedział. - Wejdz, proszę. Zaraz zawołam Jainę i
pozostałych.
Jego siostra i Lowie pracowali, zajęci nanoszeniem na holograficzną mapę
trajektorii szczątków wraków różnych statków krążących po orbicie wokół
Coruscant. Tenel Ka polerowała jakąś broń, którą odczepiła od pasa.
- Hej - zwrócił się Jacen do innych młodych Jedi. - Przyszedł Peckhum. On
także nie ma pojęcia, co mogło się stać z Zekkiem.
Malująca się na twarzy Jainy powaga zamieniła się w niepokój. Lowie zerwał
się na równe nogi, po czym wyciągnął rękę, żeby pomóc wstać dziewczynie.
Wszyscy pięcioro pochylili się nad wyświetlaną w kącie wielkiego salonu
holograficzną mapą miasta. Tenel Ka zaczęła pokazywać mężczyznie niektóre
jaskrawo oświetlone grupy wieżowców.
- Przeszukaliśmy teren w pobliżu twojego domu - oznajmiła, zwracając się do
Peckhuma.
Jacen wskazał na inne punkty holograficznej mapy.
- Odwiedziliśmy również miejsca, gdzie byliśmy z Zekkiem, kiedy zabrał nas
na wyprawę na niższe poziomy - dodał. - To znaczy te, do których umieliśmy sami
wrócić.
Peckhum kiwnął głową. Potarł szczecinę na policzku, a na jego twarzy
odmalował się niepokój.
67
- Anakin i Threepio wyprawili się nawet do kilku innych kryjówek, o których
wspominał Zekk - odezwała się Jaina. - Liczyliśmy na to, że powiesz nam, gdzie
jeszcze można byłoby go poszukać.
Lowie zawył przeciągle, wtrącając jakąś uwagę. Po sekundzie rozległ się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]