[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Co robić? Gorączkowo zbierała myśli. Wiedziała, że nie odejdzie z
tego miejsca, dopóki nie zobaczy się z Conorem. Nawet gdyby miała się
włamać. Włamać, powtórzyła, nie przejmując się w tym momencie, jakie
skutki mógłby mieć taki fakt dla jej kariery adwokackiej. Conor jest dla
niej ważniejszy. Jest ojcem dziecka, które nosi pod sercem.
Na szczęście znała ten dom jak własną kieszeń. Znała przejścia, o
jakich nie wiedział nikt postronny. Przypomniała sobie piwnicę i małe
drzwiczki od strony ogrodu. Keith wielokrotnie zabierał się do ich
zabezpieczenia, gdyż jak twierdził, zamykane na małą kłódeczkę stanowiły
wręcz zachętę dla złodzieja. Olivia nie była złodziejem, ale w desperacji
postanowiła spróbować tej drogi.
Kłódka rzeczywiście była malutka i dość zardzewiała. Wystarczyło
podważyć ją przyniesionym z samochodu lewarkiem, by ustąpiła,
otwierając dostęp do wnętrza. Pospiesznie wśliznęła się do środka. Było
ciemno, szybko jednak przedostała się do holu i na schody.
- Conor! - krzyknęła, ale odpowiedziało jej tylko echo pustego domu.
Sypialnia, przemknęło jej przez myśl i już była na schodach.
Gwałtownie otworzyła drzwi i wbiegła do pokoju. Nadepnęła na coś w
pośpiechu.
Zamarła. To, co zobaczyła, przeszło jej najgorsze oczekiwania.
Sypialnia wyglądała tak, jakby przeszło przez nią tornado. Bezwiednie
spojrzała pod stopy. Na dywanie leżała zdeptana fiolka i rozsypane kapsu-
łki jakiegoś leku. Tuż obok, na łóżku, na zakrwawionym prześcieradle,
leżał Conor.
135
R S
Boże, szepnęła. Conor wyglądał, jakby nie żył. Był nagi, częściowo
tylko okryty kocem. Oczy miał zamknięte. Oddycha, zauważyła z ulgą.
Ale co tu się stało?! Spojrzała na plamy krwi i poczuła mdłości.
W ostatniej chwili zdążyła dobiec do łazienki. Nachyliła się nad
sedesem i zwymiotowała.
ROZDZIAA JEDENASTY
Nagłe pojawienie się Conora sprawiło, że Olivia przez dobrą chwilę
nie była w stanie nic powiedzieć. Szok wywołany jego przebudzeniem i
wejściem za nią do łazienki przerastał jej siły. Mogła tylko mocniej
zacisnąć palce na desce i modlić się, by to wszystko było tylko snem.
Conor jednak w niczym nie przypominał zjawy. Może był tylko
bledszy, niż go pamiętała, nie ogolony i nie uczesany. Włożył tymczasem
granatowy szlafrok i gdyby Olivia nie widziała krwi na łóżku, mogłaby
pomyśleć, że sen i prysznic wyleczą go ze wszystkich dolegliwości.
- Liv - powtórzył zmęczonym głosem - jak, do diabła, tu weszłaś?
Olivia potrząsnęła głową i świat znowu zawirował jej przed oczami.
Odczekała chwilę i zdecydowanym krokiem ruszyła w kierunku umywalki.
- Mogę opłukać twarz i ręce? - zapytała. Nie mogła się pogodzić z
myślą, że zobaczył ją w tym stanie. Umyła się i wytarła. - Czy... no
wiesz... spałeś? - rzuciła nerwowo, kiedy odwieszała ręcznik.
Conor przyglądał się jej wąskimi szparkami oczu nie wyrażającymi
żadnego uczucia.
136
R S
- Najwyrazniej - odezwał się wreszcie i wyszedł za nią na korytarz. -
Długo jeszcze będziemy się bawili w kotka i myszkę? Może mi wreszcie
powiesz, co tu się dzieje?
Olivia nie wróciła do sypialni, gdyż obawiała się, że może być tam
niemile widziana. Ruszyła zatem na dół, a Conor za nią. Przez cały czas
miała przed oczami krew, którą zobaczyła w sypialni, nie potrafiła jednak
zapytać, co się stało. Zrozumiała bowiem, że jest tu tak samo
niepożądanym gościem, jak ktokolwiek inny. Czy jednak zostanie
wyrzucona za drzwi bez dania szansy wyjaśnienia, w jakim celu tu
przyjechała?
- Chodz do kuchni - powiedział już na parterze. Szedł za nią i
wiedziała, że obserwuje każdy jej ruch. - Usiądz.
Nie skorzystała z propozycji, co Conor przyjął wzruszeniem ramion.
Sam ciężko usiadł na krześle. Na jego twarzy pojawił się wyraz bólu,
spowodowanego zapewne istnieniem niewidocznej rany, jednak jego mina
powstrzymała Olivię przed okazaniem mu współczucia.
- No więc? - ponaglał. - Mów. Czekam.
- No więc dzwoniłam, a potem... pukałam. Ale mnie nie słyszałeś.
- Skąd wiesz?
To pytanie zbiło ją z tropu.
- Co skąd wiem?
- Skąd wiesz, że cię nie słyszałem.
- Aha. - Widząc jego chłodne, zagadkowe spojrzenie, dopuszczała do
siebie możliwość, że jednak słyszał, jak się dobija. Ale nie przejęła się
tym. - Oczywiście, nie mogę mieć pewności...
- Właśnie.
- Ale przecież spałeś, kiedy weszłam do pokoju.
137
R S
- Naprawdę?
- Conor! - wykrzyknęła bezradnie i chyba jej wołanie nie trafiło w
próżnię, bo jego twarz drgnęła lekko, ale wyraznie nie miał zamiaru
ułatwiać jej zadania. Mówiła więc dalej: - W każdym razie... martwiłam się
o ciebie. - A w odpowiedzi na jego drwiące spojrzenie dodała: - Naprawdę!
Po tym, co... - Starała się nie wymieniać nazwiska pani Drake. - Chciałam
cię zobaczyć.
- Po co?
- Po co? - Nie umiała przekonywająco odpowiedzieć na to pytanie. -
A jak myślisz?
Conor oparł się i chociaż zapewne wolałby, żeby ona tego nie
widziała, nie zdołał ukryć ataku bólu, od którego jego pobladła twarz na
chwilę zamarła w bezruchu. Bezwiednie chwycił się za brzuch. Olivię
przerażała myśl, że ran może być więcej niż jedna. Jednak jego zimny
wyraz twarzy nie pozwalał na żadną uwagę na ten temat i musiała w
milczeniu patrzeć, jak on stara się ukryć swoje cierpienie.
- Myślę... że ktoś się z tobą skontaktował - odezwał się wreszcie.
Olivia, widząc z jakim trudem przychodzi mu mówienie, nie mogła
zrozumieć, skąd wzięła w sobie tyle odwagi, by go wówczas zostawić. Tak
bardzo chciała go teraz objąć i przytulić do siebie, że niemal siłą musiała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl