[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mieć niewiarygodne szczęście, żeby go znów złapać.
W wyobrazni widziałem, jak wszyscy w typowo japoński sposób ze wstydem pochylają głowy.
- Może schwytamy go z dziewczyną- powiedział ktoś po pewnym czasie.
- To możliwe. Na pewno ją osłania. Już raz obronił ją przed ludzmi Ishikury. Kiedy go zapytałem o nią, wykręcał się
od odpowiedzi. Chyba coś do niej czuje. - Parsknął śmiechem. - Dziwny początek romansu.
Ishikura? - pomyślałem.
- Tak czy owak, nie musimy się zbyt przejmować ucieczkąRaina ciągnął Yamaoto. - Znacznie bardziej zagraża nam
dziewczyna. To jej szuka Ishikura Tatsuhiko. Na razie ma równe szanse... a może nawet lepsze. Jego ludzie o wiele
szybciej od nas zjawili się w jej mieszkaniu.
Jeżeli znajdzie płytę, na pewno wykorzysta zawarte tam informacje.
Tatsu? Tatsu też szuka tej cholernej płyty? To jego ludzie byli u Midori?
- Dosyć zabawy - uciął Yamaoto. - Kończymy z podchodami.
Kiedy dziewczyna się pokaże, macie ją zaraz zlikwidować.
- Hai - rozległ się chór głosów.
- Tyle że jej śmierć też nie załatwia sprawy, jeśli nie odzyskamy płyty lub nie dowiemy się, że została na pewno
zniszczona. Musimy skreślić Ishikurę z naszego równania.
- Hm... toshu - odezwał się jakiś głos. - Ishikura pracuje w Keisatsucho. Jest tam szefem wydziału. Niełatwo będzie go
usunąć bez żadnego szumu. Poza tym...
- Tak. W pewnych kręgach śmierć Ishikury uczyni go prawdziwym męczennikiem. To będzie elegancki dowód na
potwierdzenie jego teorii spisku. Ale nie mamy wyboru. Już lepsze takie rozwiązanie niż ujawnienie zawartości płyty.
Zróbcie wszystko, żeby Ishikura zginął najbardziej naturalną śmiercią. Jak na ironię, wymknął nam się najlepszy ekspert
w tej dziedzinie. Spróbujcie go naśladować. Rozejść się.
I tyle. Zdjąłem słuchawki i popatrzyłem na Harry'ego.
- Wciąż działa?
- Dopóki starczy baterii, czyli jeszcze przez jakieś trzy tygodnie.
Będę czuwał.
Skinąłem głową, zdając sobie sprawę, że Harry niemal na pewno usłyszy coś, co doprowadzi go do mnie. Przecież, do
diabła, ze słów Yamaoto każdy mógł wywnioskować, kim naprawdę jestem: najpierw wspomniał o  dziwnym początku"
mojego romansu z Midori, a potem narzekał, że niechcący stracił  najlepszego eksperta" od zabójstw pozorujących
śmierć z przyczyn naturalnych.
- Midori nie powinna usłyszeć tego nagrania - powiedziałem. Wie już wystarczająco dużo. Nie chcę jej przysparzać...
dalszych zmartwień.
Harry pochylił głowę.
- Dobrze to rozumiem - odparł.
Od razu wiedziałem, że wie.
- Cieszę się, że można ci ufać - mruknąłem. - Dziękuję.
- Kochira koso - odpowiedział. Z wzajemnością.
Rozległ się brzęczyk domofonu. Harry nacisnął klawisz.
- To ja - powiedziała Midori.
Wpuścił ją do środka i zajęliśmy pozycje - tym razem ja przy drzwiach, a Harry przy oknie. Minutę pózniej w
korytarzu zjawiła się Midori z tekturowym pudłem w dłoniach. Uśmiechnęła się na mój widok, przyspieszyła, weszła do
genkan i uściskała mnie na powitanie.
- Za każdym razem, gdy się spotykamy, wyglądasz coraz gorzej zauważyła, cofając się o krok, i postawiła pudło na
podłodze. To prawda: twarz miałem brudną po fikołkach w tunelu metra i ogólnie byłem wykończony.
- I tak samo się czuję - westchnąłem, ale zaraz uśmiechnąłem się do niej, żeby wiedziała, że przy niej jest mi dużo
lepiej.
- Co się stało?
- Potem o wszystkim ci opowiem. Harry mi mówił, ze zamierzasz uraczyć nas grą na fortepianie.
- To prawda - przytaknęła, schyliła się i zerwała taśmę z pudła.
Otworzyła je z jednej strony i wyciągnęła keyboard.
- Dobry? - spytała, pokazując go Harry'emu.
Sprawdził wejścia i wtyczkę.
- Gdzieś tu miałem adapter. Poczekajcie.
Podszedł do biurka, wyciągnął szufladę pełną elektroniki i wypróbował kilka złączek, zanim trafił na tę właściwą.
Postawił keyboard na biurku, podłączył go do komputera i wrzucił nuty na monitor.
- Problem w tym, że ja nie czytam nut, a Midori nie zna się na komputerach. Może teraz komputer zdoła dopasować
ścieżkę dzwiękową do nut zapisanych na stronie. Jeśli dostanie więcej danych, przetworzy nuty na współrzędne siatki i
korzystając z analizy fraktalnęj, odszuka podstawowy motyw całej układanki. Potem, dzięki napisanemu przeze mnie
algorytmowi, przerzuci to na japoński i załatwione.
- Jasne - odparłem. - Właśnie tak myślałem.
Harry spojrzał na mnie przeciągle:  Patrzcie go, jaki twardziel", i zwrócił się do Midori:
- Zagraj to, co w tej chwili widzisz na monitorze. Zobaczymy, co z tego wyjdzie w komputerze.
Midori usiadła przy biurku i dotknęła palcami klawiatury. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl