[ Pobierz całość w formacie PDF ]

to, teraz. Tak bardzo ciÄ™ potrzebujÄ™.
Głęboko zaczerpnęła powietrza, gdy w nią wszedł,
a potem oplotła go bardzo mocno rękami i nogami.
ZamkniÄ™ty w uÅ›cisku, Adrian wiedziaÅ‚ tylko, że chciaÅ‚­
by tak pozostać na zawsze. Nic nie istniało oprócz tej
dojmujÄ…cej chwili i Adrian chÅ‚onÄ…Å‚ jÄ… wszystkimi zmysÅ‚a­
mi. Jutro siÄ™ zastanowi nad intensywnoÅ›ciÄ… jej przeżywa­
nia, jutro będzie się martwił tym, czy reakcje Sary są
autentyczne, jutro przemyÅ›li, czy warto aż tak siÄ™ zaanga­
żować. Jutro będzie dość czasu, żeby żałować przeszłości.
Teraz liczy siÄ™ moment, teraz pozwoli sobie na luksus
przyjmowania wszystkiego za prawdÄ™.
JednoczeÅ›nie osiÄ…gnÄ™li speÅ‚nienie. Adrian uniósÅ‚ na se­
kundę głowę, aby spojrzeć na twarz Sary. Ta minuta już
staje się przeszłością, pomyślał. Wkrótce nadejdzie ranek,
a z nim kolejna porcja przeszłości, od której tak trudno się
uwolnić. Może w naturze istnieje jednak jakaÅ› równowa­
ga. Może jeden fragment przeszłości wynagradza inny.
Poniesie ze sobą wspomnienie ciepła Sary jak talizman
w jutrzejszy zimny dzień.
Sara poruszyła się w jego ramionach.
- Adrianie?
- Jestem tutaj.
- To dobrze - mruknęła zaspanym głosem. - Jutro
wieczorem też masz tu być.
OCZEKIWANIE 139
Ciekaw jestem, czy jutro wieczorem nadal będziesz
mnie tu chciała, najdroższa, pomyślał.
Wyszedł z domu o świcie, a Sara pożegnała go
w drzwiach. WczeÅ›niej obudziÅ‚a siÄ™ razem z nim, wyczu­
wając każdy jego ruch wyostrzonymi zmysłami. Leżał
przez dłuższą chwilę, przyglądając się jej twarzy, a potem
lekko musnął wargami jej usta. Natłok myśli przyprawiał
go niemal o ból głowy, ale nie potrafił wypowiedzieć ich
na głos. Teraz nie miał czasu, żeby wyznać to, co powinno
zostać powiedziane. Może to i lepiej.
Bez słowa wstał i poszedł do łazienki. Kiedy się ubierał,
Sara przygotowała kawę, a potem stanęła na palcach, żeby
go pocałować na pożegnanie.
- Proszę cię, uważaj na siebie.
- Wybieram siÄ™ tylko na rozmowÄ™ z przyjacielem twe­
go wuja.
Adrianowi nie podobał się niepokój w jej oczach.
Wolał, gdy Sara się śmiała lub spoglądała na niego
z czułością i namiętnością. Bardzo sobie cenił ciepło
emanujące z każdego jej gestu. %7łycie bez niej byłoby
puste.
- Wrócę przed zachodem słońca.
- Dobrze.
- Pod żadnym pozorem nie wychodz z domu - nakazał
po raz kolejny.
Sara potrząsnęła głową.
- Chyba że wezwie mnie wuj Lowell - odparła.
- Saro... - Zatrzymał się na progu, odwracając do niej
po raz ostatni.
140 OCZEKIWANIE
- Pospiesz się, Adrianie. Będę tu, kiedy wrócisz.
Spojrzał na nią, kiwnął głową i wyszedł, nie oglądając
się więcej.
ROZDZIAA 8
Po wyjściu Adriana dom jakby posmutniał. Sara chodziła
z pokoju do pokoju, zastanawiając się, czy pozbyłaby się
niepokoju, gdyby wzięła siÄ™ za porzÄ…dki. Nie miaÅ‚a pojÄ™­
cia, kto utrzymywał dom w czystości. Prawdopodobnie
Adrian sam to robił. W ciągu tych paru dni, odkąd go
poznała, nikt obcy nie pojawił się, żeby posprzątać.
Ciekawe, czy Adrian kiedykolwiek stracił kontrolę nad
tym, co go otacza? Może już siÄ™ taki urodziÅ‚. Albo wpÅ‚ynÄ™­
ło na to coś, co miało miejsce w przeszłości. Zazwyczaj
nie instaluje się tak wyszukanych alarmów, broniących
domu przed intruzami, chyba że jest siÄ™ do tego zmuszo­
nym. Z drugiej strony, Adrian z całą pewnością nie cierpiał
na manię prześladowczą. Musiał mieć jakieś powody, żeby
kontrolować zarówno siebie, jak i swoje otoczenie. Zapo­
minał o tym tylko wtedy, kiedy byli razem w łóżku.
Wspomnienia upojnej nocy przyprawiły ją o przyjemny
zawrót głowy. Adrian zachowywał się namiętnie i czule,
a ona nie pozostała mu dłużna.
Przeszła do gabinetu i przeciągnęła palcem po górnej
142 OCZEKIWANIE
półce. Na palcu została lekka smużka kurzu. Nie mniej
i nie wiÄ™cej niż w domu u każdego innego czÅ‚owieka, któ­
ry żyje samotnie. Ciekawe, od jak dawna Adrian jest takim
samotnikiem? Przypuszczalnie od zawsze.
Sara podeszła do biurka. Już raz je przeszukała i teraz
nie miała ochoty niczego oglądać. Usiadła na obrotowym
krześle i przypomniała sobie, jak kilka dni temu zastał ją
tu Adrian. Nie słyszała, gdy wszedł. W ogóle rzadko kiedy
byÅ‚o sÅ‚ychać jego kroki. Ten czÅ‚owiek poruszaÅ‚ siÄ™ bezsze­
lestnie w swych zniszczonych tenisówkach.
PromieÅ„ sÅ‚oÅ„ca oÅ›wietliÅ‚ krysztaÅ‚owe jabÅ‚ko, wydoby­
wając zeń tysiące błysków. Sara pochyliła się, obserwując
świetlne załamania kolorów. Adrian zapewne pracował
przy biurku całymi godzinami, od czasu do czasu rzucając
okiem na jabłko. Dokładnie tak samo jak ona.
Choć ona nie miała wcześniej pojęcia, że istnieją dwa
takie same jabłka, Adrian natomiast, jak się okazało, nie
miał wątpliwości, iż pewnego dnia spotka właścicielkę
identycznego przedmiotu. Ciekawe, czego się spodziewał?
Jak opisaÅ‚ jÄ… wuj Lowell? Sara nagle chciaÅ‚a mieć pew­
ność, że Adrianowi spodobał się podarunek od wuja i że na
pewno do niej wróci.
- PamiÄ™taj, Adrianie, co mówiÅ‚am - szepnęła. - Uwa­
żaj na siebie. Nie powinnam puszczać cię samego.
WstaÅ‚a powoli zza biurka i wyszÅ‚a z gabinetu. Postano­
wiła, że zrobi sobie kawę i poszuka czegoś do czytania.
Czekał ją długi dzień.
Kiedy nalewała kawę do filiżanki, zdała sobie sprawę,
że chce jeszcze raz przeczytać  Fantoma". CzytajÄ…c książ­
kę po raz drugi i wiedząc, iż wuj Lowell celowo przekazał
OCZEKIWANIE 143
pewne informacje Adrianowi, może znajdzie jakÄ…Å› dodat­
kową wskazówkę, na którą wcześniej nie zwróciła uwagi.
Wyciągnęła wydruk z walizki, zaniosła go do gabinetu
i zasiadła do czytania, z filiżanką kawy pod ręką.
Zmarszczyła brwi na widok rysunku wilka na pierwszej
stronie, a potem zaczęła uważnie przeglądać powieść. Coś
musi w niej być. Wuj uważał, że należy chować rzeczy
w najbardziej widocznych, Å‚atwych do odnalezienia miej­
scach. Kolejne strony pokrywały jego rysunki, ale zwykle
bazgrał na każdym wolnym skrawku papieru, który miał
przy sobie. Aż dziwne, że został tajnym agentem, a nie
artystÄ….
Tak samo jak za pierwszym razem Sarę zaintrygowały
nie tyle skomplikowane wydarzenia, co przede wszystkim
uczucia i przemożna potrzeba przetrwania, charakteryzu­
jąca głównego bohatera. Na nowo wróciła chęć ukojenia
jego bólu, choć wiedziała, że tylko on sam może sobie
poradzić z fizycznymi i psychicznymi wyzwaniami. I tak
samo jak za pierwszym razem mÄ™czyÅ‚o jÄ… poczucie niedo­
sytu - chciałaby wiedzieć, że wszystko się szczęśliwie
zakończyło. Poza tym nękało ją pytanie, na ile główny
bohater odzwierciedlał postać autora. Słyszała kiedyś, że
pierwsze książki zawierajÄ… najwiÄ™cej wÄ…tków autobio­
graficznych.
Czytała właśnie trzeci rozdział, gdy zaskoczył ją głośny
dzwonek telefonu na biurku. Przez cały czas jej pobytu
w domu Adriana telefon nigdy nie dzwonił. Po chwili
wahania podniosła słuchawkę.
- Halo?
- Sara?
14 4 OCZEKIWANIE
- Wuj Lowell! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl