[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sami.
 Dzięki za konsultację. Przyślij mi rachunek.
 Nie wygłupiaj się. To były tylko przyjacielskie rady  dodała, słysząc
protesty Susan.  Zawsze możesz na mnie liczyć. Dzwoń, kiedy zechcesz. Nie
zapominaj, że też mam za sobą rozwód. Wiem, że jest ci teraz ciężko, ale po
jakimś czasie dojdziesz do siebie. Ty też jakoś to przeżyjesz. A przyjaciele, po
prostu, troszkę pomagają.
Susan powtórzyła sobie w myśli słowa Laury, zbierając się do wyjścia.
 Jakoś to przeżyjesz . Właśnie do tego sprowadzała się ostatnio jej egzystencja.
Przeżyć.  Gazette balansowała na granicy opłacalności. Dzieci ledwie się
nawzajem tolerowały. Cały jej świat trząsł się w posadach, a ona była tuż nad
przepaścią i czuła, że traci równowagę.
Wracała do domu w żółwim tempie, z rozmysłem przedłużając chwile
samotności. Zaparkowała na końcu podjazdu, ale jakoś nie mogła się zmusić,
żeby otworzyć drzwi i wysiąść. Przez chwilę patrzyła na nieduży, jednopiętrowy
dom. Myśl, że będzie musiała wejść do środka, była jeszcze bardziej nieznośna
niż wtedy, gdy się tu sprowadzili.
Dziesięć lat temu fasada budynku nie wyglądała zachęcająco. Hank pękał
jednak z dumy, że mają własny dach nad głową i z zapałem zabrał się do
odnawiania. Optymistycznie twierdził, że trochę farby i garść gwozdzi odmieni tę
chałupę nie do poznania. Susan nie chciała odzierać go ze złudzeń, więc
powstrzymała się od komentarzy. Dom potrzebował znacznie więcej niż paru
desek i nowego dachu. Był po prostu ruderą.
Uśmiechnęła się mimo woli. Rezultaty gruntownego remontu przeszły jej
najśmielsze oczekiwania. Dach, co prawda, nadal przeciekał, a ogrzewanie
płatało figle, lecz mimo to oboje z Hankiem byli dumni ze swojej siedziby. Nie
wyobrażali sobie, że mogliby mieszkać gdzie indziej.
Teraz oczywiście będą musieli sprzedać dom. Zmuszą ich do tego względy
finansowe. Susan wiedziała, że nie ma innego wyjścia. Stwierdziła jednak, że
perspektywa przeprowadzki wcale jej nie martwi. Wręcz przeciwnie. Ostatnie
wydarzenia sprawiły, że straciła serce do tego miejsca. Pragnęła zamieszkać na
jakimś neutralnym gruncie.
Niechętnie wysiadła z samochodu, którego wnętrze dawało złudne
poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Chyba powinnam sobie kupić hełm i
żołnierski mundur, pomyślała. Tam, za drzwiami, domowa atmosfera
przypominała od pewnego czasu pole walki.
 Cześć, mamo!  Twarz Jake a rozjaśniła się na widok Susan. Zerwał się z
krzesła, podbiegł do matki i mocno ją uściskał. Do niedawna taka wylewność z
jego strony była nie do pomyślenia. Okazywanie uczuć wprawiało chłopca w
wielkie zakłopotanie.
Susan wkroczyła dzielnie do obozu nieprzyjaciela, mając sprzymierzeńca u
boku. Córka okopała się w salonie na kanapie. Udawała, że jest całkowicie
pochłonięta lekturą.
 Co słychać, Kim? Jak rozwija się historia Ameryki?
 Odpowiedziało jej milczenie.  A co z wypracowaniem? Odrobiłaś już
lekcje?
Kim spojrzała na matkę ponuro i znów wlepiła wzrok w książkę.
 Cieszę się, że nauka tak dobrze ci idzie.  Susan ciągnęła nie zrażona
udając, że nie dostrzega jawnej wrogości.
 Bądz jeszcze taka miła i zdejmij nogi z kanapy.
Córka ostentacyjnie podciągnęła kolana jeszcze wyżej, rozmyślnie
szorując butami po miękkiej tapicerce. Matka nie miała jednak zamiaru tolerować
nieposłuszeństwa.
 Nogi na podłogę, Kim. Natychmiast  rozkazała stanowczym tonem.
Tym razem poskutkowało.  Dziękuję. Czy któreś z was pamiętało, żeby
rozmrozić wołowinę?
 Zrobiłem to, mamo. Obrałem ziemniaki i posiekałem marchewkę. Mięso
się piecze, a reszta jest na gazie.
 Jake  zwróciła się do syna  pewnego dnia jakaś kobieta będzie mi za
ciebie wdzięczna.  Zajrzała do piekarnika. Obłożone jarzynami mięso pachniało
nad wyraz apetycznie.
 Wiem, co mówię, synku. Kim, mogłabyś nakryć do stołu?
 Niech Jake to zrobi. Pewnego dnia jakaś kobieta będzie ci za niego
wdzięczna.
 Poprosiłam ciebie, Kim. Twój brat ugotował obiad. Ty też możesz trochę
pomóc. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl