[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Usiadł na kanapie, wyciągając nogi na stoliku do kawy.
 Może wezmiesz gorący prysznic? Popilnuję Dylana.
 Nie krępuj się, czuj się jak u siebie  rzuciła drwiąco.
 Przestań, Victorio.  W jego głosie zabrzmiało znużenie. Miał już
dość tych gierek.
Spoglądała na niego dłuższą chwilę, a potem skinęła głową.
 Przepraszam.
Connor przymknął oczy. Gdy cisza się przedłużała, zaniepokojony,
55
R
L
T
raptownie je otworzył. Victoria nawet się nie poruszyła. Wyglądała na
kompletnie wyczerpaną, tak samo jak on.
 Poczujesz się lepiej, gdy wezmiesz prysznic.
 Może.  Nie spuszczała z niego wzroku.  Ale teraz nie chcę być
sama.
 Och, Victorio!  Wiedział więc, ile dla niej znaczyło przyznanie się do
słabości. Opuścił nogi i wyciągnął do niej rękę.
 Jestem mokra!  jęknęła, lądując na jego kolanach.
 Przemoczę cię.
 Cii...  Oparł podbródek na czubku jej głowy.  Rozluznij się.
Po chwili się poddała. Przez długie minuty tulił ją w milczeniu, o
niczym nie myśląc, jedynie wdychając jej zapach i napawając się miękkością
ciała.
 Musi ci być ciężko.
Connor jęknął, gdy poruszyła się na jego udach. %7łar ogarnął jego ciało.
A niech to...
Victoria podniosła głowę; spojrzenie jej złotobrązowych oczu czuł
niczym fizyczny dotyk. A więc wiedziała, jak bardzo go podnieca. Czekał, aż
się odsunie, ale nie zrobiła tego.
 Victorio...
Przyciągnął jej twarz do siebie. Napotkał rozchylone usta, poczuł jej
ciepły oddech. Był to zachłanny pocałunek, pełen długo tajonej namiętności.
Connor smakował miękką słodycz z jej warg, potem dotarł głębiej, a ona
lgnęła do niego coraz mocniej.
Na chwilę przerwał, natrafiając palcami na suwak sukienki. Zsunął
mokry materiał z jej ramion i obserwował, jak blade policzki Victorii
nabierają kolorów.
56
R
L
T
Gdy całkiem pozbyła się sukienki, pociągnął ją ku sobie, tak że usiadła
okrakiem na jego biodrach. Z zapartym tchem podziwiał jej nagą skórę,
jaśniejącą w dogasającym świetle dnia jak perła na tle kuszącej czerni
bielizny.
 Masz wilgotną koszulę.
 Tylko trochę...
 A więc ją też trzeba zdjąć  szepnęła, pomagając mu rozpinać guziki.
 Skoro tak uważasz...
Wesoły płomyk zaigrał w jej oczach, usta wygięły się w uśmiechu.
 Obyś zawsze był taki uległy.
 Jestem na twojej łasce.
Roześmiała się, a gdy pod wpływem nieodpartego impulsu powiódł
drżącym palcem po jej pełnych, rozradowanych wargach, musnęła go
koniuszkiem języka.
 Zabijasz mnie, kobieto  rzucił ochryple  jednym dotknięciem
języka.
 A co powiesz na to?  Przeciągnęła palcem przez jego tors, przez
płaski twardy brzuch, aż do krawędzi spodni.
 Kokietka!
 Masz taką gładką skórę...
 Ty też  mruknął, oszołomiony siłą swojego podniecenia. Obsypywał
szalonymi pocałunkami jej szyję, potem otworzył usta i smakował językiem
jedwabistą skórę. Podążył w dół do wąskiego paska czarnej satyny łączącej
miseczki stanika, i jeszcze niżej, rozkoszując się słodyczą jej ciała.
Wreszcie chwycił jej biodra w dłonie, uniósł trochę i pieścił skórę
brzucha.
 Connor!  krzyknęła.
57
R
L
T
Nie był pewien, czy zdoła zapanować nad erekcją, gdy osunęła się na
jego podbrzusze.
 Mój Boże, kobieto...
Klamra paska, a potem guzik spodni ustąpiły pod jej zręcznymi palcami.
Na moment jego serce zwolniło, pod zaciśniętymi powiekami zatańczyło
światło, i tylko słychać było ich chrapliwe, urywane oddechy.
Gdy przeciągnął dłońmi po jej gładkich plecach, szukając zapięcia
stanika, nagły płacz rozdarł powietrze.
 Dylan!
Victoria odskoczyła od niego w okamgnieniu i, osłaniając się czarną
sukienkę, pobiegła na drugi koniec pokoju. Wzięła Dylana na ręce i na chwilę
odwróciła głowę. Connora ścisnęło w gardle, gdy zauważył uczucia malujące
się na jej twarzy.
Dezorientację. Winę. Zawstydzenie. Ale też żar pożądania.
Powoli dzwignął się z kanapy.
 Włóż koszulę  poprosiła schrypniętym głosem.
 Jest wilgotna.
 Proszę...
Ubierał się, patrząc, jak kołysze dziecko, jednocześnie usiłując wsunąć
ręce w mokre rękawy sukienki.
 Podaj mi Dylana. Zabawię go, gdy pójdziesz się przebrać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl