[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Poza ramionami Jonaha nie miała jej gdzie szukać.
ROZDZIAA DZIEWITY
Eloisa starała się zapomnieć o bracie i skupiła się na Jonahu.
Objęła go za szyję i przywarła do niego. Jonah cofnął się i
omal nie wpadł na kuchenny blat.
Chwycił ją w pasie, by nie zrzucili zakupów albo nie
przewrócili się na podłogę z kafli.
Zwolnijmy trochę i przemyślmy sprawy. Wiem, że jesteś
zdenerwowana.
Tak, do cholery, jestem. Zdenerwowana, zła, zraniona i
skonfundowana, i chcę się tego wszystkiego pozbyć. Możesz mi
w tym pomóc, więc bierzmy się do dzieła.
Pocałowała go, rozchylając wargi. Pożądanie, które stale
tliło się pod powierzchnią, obudziło się do życia. Eloisa z
radością czuła, że bierze ją we władanie, odpychając to, co złe,
w odległe kąty.
Więcej niż z chęcią posłucham twojej prośby odparł.
Aż nie będziesz w stanie mówić ani myśleć, ale muszę wiedzieć,
że zaraz potem nie wybiegniesz stąd, zanim włożę bieliznę.
Eloisa całowała jego ucho, tuląc policzek do jego włosów.
Jesteśmy w moim domu. Nigdzie nie ucieknę.
To nie jest niemożliwe upierał się, chwytając ją za
pośladek i unosząc, aż czuła jego podniecenie. Mamy coś
załatwić rzekł a nie bardziej komplikować. Złapał ją za
rękę, którą sięgnęła do rozporka. Zrób sobie krótką przerwę.
Eloisa popatrzyła mu w oczy.
Co przyniosłam, kiedy wróciłam z pracy? Wino.
Planowałam romantyczną kolację, bo po tym, co zrobiliśmy...
urwała, zabrakło jej tchu na to wspomnienie.
Do czego mnie doprowadziłeś, myślałam tylko o tym,
żeby to dokończyć.
Planowałam, jak ci się odwdzięczę.
Eloiso. Puścił jej dłonie, a ona zaraz potem jedną z nich
położyła na rozporku. Już mnie doprowadziłaś do szaleństwa.
Więc pora coś z tym zrobić.
Zdjęła mu przez głowę czarną koszulkę polo. Czy to było
ledwie wczoraj, gdy pojawił się na zaręczynowym przyjęciu
Audrey? Wydawało się, że minęły wieki. Jonah miał rację.
Powinni spędzić razem trochę czasu, by określić swoje uczucia,
bo inaczej ona może i on? do końca życia będą się nad tym
zastanawiać.
Jonah wsunął dłonie pod jej suknię, uniósł ją i jednym
ruchem zdjął. Została w jasnoniebieskim koronkowym staniku i
figach.
Masz pojęcie, jak cudownie wyglądasz? Zciągnął
jedwabny szalik, którym związała koński ogon, uwalniając jej
włosy. Przez ostatni rok spędziłem wiele bezsennych nocy,
wyobrażając sobie, jak się kochamy.
Mam nadzieję, że stracisz jeszcze więcej nocy. Włosy
głaskały jej skórę.
Miała chęć krzyknąć, domagając się silniejszego dotyku.
Na szczęście Jonah nie potrzebował zachęty. Znów ją
pocałował. Ich nogi plątały się w desperackim tańcu w stronę
schodów, gdzie się zatrzymali. Lecz nie na długo.
Jonah porwał ją na ręce. Eloisa nie protestowała, gdy pędem
ruszył do sypialni.
Zgrabnym ruchem rzucił ją na stare drewniane łóżko,
wygrzebane w komisie meblowym, które starannie odmalowała.
Nad zagłówkiem wisiała grafika przedstawiająca różowe
tulipany.
To był jej azyl, gdzie nikt prócz niej nie miał dostępu.
Aż do tej chwili.
Jonah sunął palcem wzdłuż jej obojczyka.
Kiedy wówczas patrzyłem na ciebie śpiącą, wyobrażałem
sobie, jakie klejnoty najlepiej by tu wyglądały. Zastąpił palec
wargami. I tu. Szczypnął wargami jej ucho.
Chyba nie spałam wtedy ani minuty powiedziała, gdy
zsunął wargi niżej.
Wystarczyła mi minuta, żeby wyobrazić sobie ciebie w
moim świecie.
Gdy jego słowa do niej dotarły, Eloisa wstrzymała oddech.
Spojrzała w oczy Jonaha, który, patrzył z powagą. Ale ponieważ
zaraz potem się uśmiechnął, straciła szansę na rozszyfrowanie
tego, co widziała.
Jonah dotknął językiem jej pępka.
Idealne miejsce na brylant rzekł, zsuwając rękę i gubiąc
myśli tak szybko, jak resztę swoich ubrań.
Powiew z sufitowego wentylatora poruszał przezroczystymi
zasłonkami, które zwisały z bambusowych karniszy. Eloisa
poczuła go na nagiej skórze.
Drżała z każdym najlżejszym dotykiem, z każdym
muśnięciem oddechu Jonaha.
Jakim cudem znów tak go pragnęła, skoro ledwie parę
godzin wcześniej doprowadził ją do orgazmu? To powinno ją
trochę wyciszyć, zamiast tego wzmogło tęsknotę. Nagle Jonah
uniósł się nad nią i opadł, przyciskając ją do materaca.
Eloisa przesunęła podbiciem stopy po jego nodze,
otwierając się przed nim, pragnąc go i zapraszając.
Cii szepnął jej do ucha, choć za nic nie pamiętał, co
powiedziała czy o co prosiła. Cierpliwości, wszystko w swoim
czasie.
Niezdolna czekać, chwyciła jego członek i pieściła go tak,
że ręce mu drżały.
Sięgnął na podłogę, do leżących tam spodni, i wyjął
prezerwatywę. Eloisa była wdzięczna, że choć jedno z nich
zachowało dość przytomności umysłu, by o tym pomyśleć.
W końcu w nią wszedł, to doznanie było jednocześnie
znajome i jakby nowe, ale Jonah był nieprzewidywalną zbitką
sprzeczności, która wprowadzała chaos w jej idealnie
uporządkowanym świecie.
Wsparty na łokciach przyglądał jej się intensywnie.
Wyczytała z jego twarzy, że pragnie jej tak mocno jak ona jego.
Była pijana, gdy przed rokiem się kochali, ale teraz
nieprzyzwoicie trzezwa, świadoma każdej sekundy. I było
jeszcze lepiej.
Jonah był delikatny, całkowicie na niej skupiony. Chciała
już tak pozostać i pławić się w tej rozkoszy, ale wiedziała, że to
nie może trwać. Chyba że następnym razem... Musi być
następny raz.
Eloiso. Jonah zamknął oczy i raz za razem powtarzał jej
imię, mówił jej, jak często o niej myślał, jak w snach stroił ją w
klejnoty, jakie miał erotyczne fantazje.
Próbowała coś odpowiedzieć, ale słowa... Nie znajdowała
słów. Jonah zacisnął palce na poduszce, oparł czoło o jej czoło.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]