[ Pobierz całość w formacie PDF ]
otwartÄ… wojnÄ™ meczetom?
Ale była też inna przyczyna, dla której meczety cieszą się względną swobo-
dą. Amerykanie, którzy sterowali szachem (z czego dla monarchy wynikły same
74
nieszczęścia, gdyż nie znali oni Iranu i nie rozumieli do końca, co się w nim dzie-
je), uważają, że jedynym przeciwnikiem Mohammeda Rezy są komuniści, partia
Tudeh. Przeciw więc komunistom kieruje się cały ogień Savaku. Ale komunistów
w tym czasie jest niewielu, zostali zdziesiątkowani, wyginęli albo żyją na emigra-
cji. Reżim jest tak zajęty ściganiem rzeczywistych i wymyślonych komunistów,
iż nie dostrzega, że w zupełnie innym miejscu i pod innymi hasłami wyrosła siła,
która obali dyktaturę.
Szyita odwiedza meczet również dlatego, że jest on zawsze w pobliżu, w są-
siedztwie, po drodze. W samym Teheranie jest tysiąc meczetów. Niewprawne oko
turysty zauważy tylko kilka najbardziej okazałych. Tymczasem większość mecze-
tów, zwłaszcza w biednych dzielnicach, to pomieszczenia ubogie, które trudno
odróżnić od lichej zabudowy domków, w jakich gniezdzi się świat plebejski. Są
zbudowane z tej samej gliny i tak wtopione w monotonny obraz uliczek i zaułków,
że chodząc tamtędy mijamy wiele tych świątyń w ogóle ich nie zauważając. Stwa-
rza to roboczy, intymny klimat między szyitą a jego meczetem. Nie trzeba robić
kilometrowych wypraw, nie trzeba odświętnie się ubierać, meczet to codzienność,
samo życie.
Pierwsi szyici, którzy docierali do Iranu, byli to ludzie miejscy, drobni kupcy
i rzemieślnicy. Zamykali się w swoich gettach, gdzie budowali meczet, a obok
stragany i sklepiki. W tym samym miejscu rzemieślnicy otwierali swoje warszta-
ty. Ponieważ muzułmanin powinien umyć się przed modlitwą, zaczęły tu działać
również łaznie. A ponieważ po modlitwie muzułmanin chce napić się herbaty al-
bo kawy czy też zjeść ma pod ręką także restauracje i kawiarnie. Tak powstaje
fenomen irańskiego pejzażu miejskiego bazar (bo tym słowem określa się to
barwne, stłoczone, hałaśliwe, mistyczno-handlowo-konsumpcyjne miejsce). Jeśli
ktoś mówi idę na bazar, nie oznacza to, że musi brać ze sobą siatkę na za-
kupy. Na bazar można iść, żeby się pomodlić, żeby spotkać przyjaciół, załatwić
jakiś interes, posiedzieć w kawiarni. Można pójść, żeby posłuchać plotek i wziąć
udział w zebraniu opozycji. W jednym miejscu na bazarze nie potrzebując
biegać po mieście, nie potrzebując nigdzie ruszać się, szyita zaspokaja wszystkie
potrzeby ciała i ducha. Tu znajdzie to, co jest niezbędne do ziemskiej egzystencji,
i tu również, przez modły i ofiary, zapewnia sobie żywot wieczny.
Najstarsi kupcy, najbardziej utalentowani rzemieślnicy oraz mułłowie bazaro-
wego meczetu tworzą elitę bazaru. Ich wskazań i opinii słucha cała społeczność
szyicka, gdyż oni decydują o życiu na ziemi i w niebie. Jeżeli bazar ogłosi strajk
i zamknie swoje bramy ludzie umrą z głodu i nie będą też mieli dostępu do
miejsca, w którym mogą pokrzepić ducha. Dlatego sojusz meczetu z bazarem
jest największą siłą, która zdolna jest rozprawić się z każdą władzą. Tak też było
w wypadku ostatniego szacha. Kiedy bazar wydał na niego wyrok, los monarchy
był przesądzony.
75
W miarę jak walka przybierała na sile, szyici czuli się coraz bardziej w swoim
żywiole. Talent szyity przejawia się w walce, a nie w pracy. Urodzeni malkontenci
i kontestatorzy, ludzie wielkiej godności i honoru, niezmordowani opozycjoniści,
stajÄ…c do boju znalezli siÄ™ znowu na znanym sobie gruncie.
Dla Irańczyków szyityzm był zawsze tym, czym dla naszych konspiratorów
w dobie powstańczej szabla przechowywana za belką na strychu. Jeżeli życie było
w miarę znośne, a siły jeszcze nie zorganizowane, szabla leżała w ukryciu owinię-
ta w naoliwione szmaty Ale kiedy rozległ się sygnał bojowy, kiedy przychodziła
pora, żeby stawać w potrzebie, słyszało się skrzypienie schodów prowadzących
na strych, a potem tętent koni i świst ostrza przecinającego powietrze.
Z notatek (7)
Mahmud Azari wrócił do Teheranu z początkiem roku 1977. Osiem lat miesz-
kał w Londynie utrzymując się z przekładów książek dla różnych wydawnictw
i tłumaczeń doraznych tekstów dla agencji reklamowych. Był starszym, samot-
nym mężczyzną, który poza pracą lubił spędzać czas na spacerach i rozmowach
ze swoimi rodakami. W czasie tych spotkań dyskutowano głównie o trudnościach,
jakie przeżywają Anglicy, gdyż nawet w Londynie Savak był instytucją wszech-
obecną, należało więc unikać rozmów na tematy krajowe.
Pod koniec pobytu otrzymał z Teheranu kilka listów od brata, przekazanych
drogą prywatną. Nadawca zachęcał go do powrotu pisząc, że zbliżają się ciekawe
czasy. Mahmud bał się ciekawych czasów, ale w ich rodzinie brat miał zawsze
nad nim władzę, dlatego spakował walizki i wrócił do Teheranu.
Nie mógł poznać miasta.
Spokojna niegdyś, pustynna oaza przemieniła się w ogłuszające rojowisko.
Pięć milionów tłoczących się ludzi usiłowało coś robić, coś mówić, gdzieś je-
chać, coś jeść. Milion samochodów gniotło się w wąskich uliczkach, a ich ruch
redukował się do zera, gdyż kolumna jadąca w jednym kierunku zderzała się z ko-
lumną jadącą w kierunku przeciwnym, na domiar jedna i druga były atakowane,
przecinane, dziesiÄ…tkowane przez kolumny nacierajÄ…ce z boku, z prawa i z lewa,
z północnego wschodu i południowego zachodu tworząc gigantyczne, dymiące
i huczące rozgwiazdy uwięzione w ciasnych zaułkach jak w klatkach. Tysiące
syren samochodowych wyło od świtu do nocy bez żadnego sensu i pożytku.
Zauważył, że ludzie tak kiedyś spokojni i uprzejmi teraz kłócą się przy la-
da okazji, wybuchają złością z byle powodu, skaczą sobie do gardeł, wrzeszczą
i złorzeczą. Ci ludzie przypominali mu jakieś dziwne, surrealistyczne, rozdwojo-
ne monstra, których jedne człony gięły się usłużnie przed kimś ważnym i wład-
nym, a drugie w tym samym czasie deptały i młóciły kogoś słabego. Widocznie
zyskiwało się dzięki temu jakąś wewnętrzną równowagę, co prawda żałosną i nik-
czemnÄ…, ale potrzebnÄ… dla utrzymania siÄ™ na powierzchni i przetrwania.
Opadły go obawy, czy stykając się po raz pierwszy z takim monstrum będzie
w stanie przewidzieć, które człony zareagują pierwsze gnące się czy depczące.
Ale wkrótce stwierdził, że depczące są bardziej aktywne, jakby stale wyrywające
się do przodu, i że cofają się tylko pod naciskiem ważnych okoliczności.
77
W czasie pierwszego spaceru poszedł do parku. Usiadł na ławce, którą zajmo-
wał jakiś mężczyzna, i usiłował nawiązać z nim rozmowę. Ale ten wstał bez słowa
i odszedł pospiesznie. Ponowił próbę zagadując po chwili innego przechodnia.
Ów spojrzaÅ‚ na niego tak wystraszonym wzrokiem, jakby zobaczyÅ‚ pomyleÅ„ca.
Dał mu więc spokój i postanowił wrócić do hotelu, w którym zatrzymał się tuż po
przyjezdzie.
W recepcji zaspany, opryskliwy typ powiedział mu, że ma zgłosić się na po-
licję. Po raz pierwszy od ośmiu lat odczuł strach i w tym momencie zdał sobie
sprawę, że jest to uczucie, które nigdy się nie starzeje; to samo nagłe przyłoże-
nie bryły lodu do nagich pleców, tak dobrze pamiętane z dawnych lat, ta sama
ociężałość w nogach.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]