[ Pobierz całość w formacie PDF ]
będzie, jeśli się rozdzielimy. Ile czasu potrzebujecie? - zapytał Silas,
unosząc wysoko rękę, żeby spojrzeć na zegarek. Przez ten gest Cissie-
Rose musiała go puścić.
Myślałam, że możemy zrobić zakupy razem - zaprotestowała.
- Tilly i ja mogłybyśmy zająć się babskimi sprawami, a wy chłopcy
poszlibyście na colę, a potem razem zjedlibyśmy lunch.
Sądząc po zdziwionych minach chłopców, Tilly domyśliła się,
że to dzisiejsze wcielenie Najlepszej Mamy Roku nie było im za
dobrze znane.
- Podoba się wam ten pomysł, chłopcy? - Cissie-Rose zwróciła
się do synów. - Czy wolicie zostać z Tilly?
Jędza! - pomyślała Tilly.
- Chcemy zostać z Tilly! - wykrzyknęli obaj malcy.
Silas natychmiast potrząsnął głową.
- Przykro mi, chłopcy, ale obawiam się, że to niemożliwe.
75
RS
Gwałtowność w jego głosie przyprawiła Tilly o dreszcz.
Najwyrazniej bardzo mu zależało, żeby zostać z nią sam na sam.
- Musimy kupić kilka świątecznych upominków. A poza tym to
moja narzeczona. Musicie zrozumieć.
Silas spojrzał na Tilly tak wymownie, że aż spłonęła rumieńcem.
Tymczasem na twarz Cissie-Rose zawitała wściekłość. Pod wpływem
jej spojrzenia Tilly uznała, że nie chciałaby mieć w niej wroga. Jednak
Silas niczym się nie przejmował. Ignorując wrogość Cissie-Rose,
kontynuował ze spokojem:
- Nie chcę marnować czasu, Cissie-Rose. Prognozy
meteorologiczne nie sÄ… najlepsze.
- Rozumiem. W porzÄ…dku.
Oczywiście dla Cissie-Rose nie było to w porządku. Tilly
poczuła się trochę niepewnie, kiedy dostrzegła rozwścieczone
spojrzenie, które tamta jej posłała.
- Spotkajmy się za dwie godziny - zaproponował Silas. -
Zostawiam wam zapasowy komplet kluczy. A to mój numer
komórkowy, Cissie-Rose, tak na wszelki wypadek. Gotowa, Tee?
Tilly wyswobodziła się z uścisku chłopców i pośpiesznie ruszyła
w stronÄ™ Silasa.
- Możesz już mnie puścić - odezwała się do niego pięć minut
pózniej. - Cissie-Rose zniknęła z pola widzenia.
- Jesteśmy zaręczeni. Kochamy się do szaleństwa. Nie możemy
odkleić się od siebie nawet na moment. Mam rację? A na Cissie-Rose
możemy wpaść dosłownie wszędzie. To naprawdę mała miejscowość.
Poza tym - dodał Silas łagodnym głosem - nie chcę cię puścić z rąk.
76
RS
Przyciągnął ją mocniej, a Tilly się nie opierała. Obrócił ją w
ramionach, żeby na niego spojrzała, przycisnął do ściany, zasłaniając
swoim ciałem.
- Wiem, że istnieje mnóstwo powodów, dla których nie
powinienem tego robić - wyszeptał prosto w jej rozchylone wargi - ale
w tej chwili nic mnie one nie obchodzÄ…. Teraz chcÄ™ tylko ciebie, Tilly.
Czemu to robił, skoro nie musiał? Czemu zadawał sobie pytania,
na które nie znał odpowiedzi? Od zeszłej nocy targały nim
wątpliwości, które wciąż próbował usprawiedliwiać zwykłym
pożądaniem. Z tą myślą pochylił głowę, żeby pocałować Tilly.
Rozsądek podpowiadał jej, że nie powinna się zgadzać. Ale w tej
chwili nie chciała być rozsądna. Za to z całą pewnością chciała Silasa.
Przestała zastanawiać się, zamartwiać i oceniać, a zamiast tego dała
się ponieść uczuciom, kiedy złączyli się w namiętnym pocałunku
niczym dwoje rozgorączkowanych nastolatków.
Spędzone wspólnie popołudnie obfitowało w najwspanialsze
chwile, jakich Tilly dotąd nie przeżywała.
Miasteczko miało doskonałą oprawę. Domy z kamienia w
kolorze miodu wznosiły się malowniczo na tle połyskującego śniegu,
który na szczęście zgarnięto z ulic. Silas trzymał Tilly pod ramię. A
kiedy w pewnej chwili zatrzymali się, spojrzał na nią w taki sposób,
że zaczerwieniły się jej policzki.
- Nie rób tego - zaprotestowała.
- Czego?
- Nie patrz tak na mnie.
- Jak? Jakbym chciał cię pocałować?
77
RS
- To szaleństwo - powiedziała Tilly, potrząsając głową.
- Czy nie tak zachowują się ludzie, u których zaczyna kiełkować
miłość?
Silas dostrzegł w jej oczach zaskoczenie spowodowane stanem
jego serca i umysłu.
Co on do diabła wyczyniał? Po co wplątał miłość w tę i tak
skomplikowaną sytuację? Skoro nigdy nie prowadził emocjonalnych
gierek i gardził mężczyznami, którzy ochoczo w nich uczestniczyli,
dlaczego sam teraz wspominał o miłości?
Czuł się wewnętrznie rozdarty, jakby prowadził wojnę z samym
sobą. Musiał pozbyć się tego nieprzyjemnego uczucia.
- Może wstąpimy na chwilę do kawiarni -zaproponował,
próbując wrócić do normalności.
Tilly skinęła głową, z ulgą wyzwalając się spod uroku chwili.
Wszystko działo się tak szybko. Za szybko. Nie przywykła do
takich sytuacji. I jakoś nie mogła przyjąć do wiadomości, że Silas
naprawdę myślał to, co powiedział, choć nie mogła zaprzeczyć, że go
pragnęła.
Popijając kawę, Tilly obserwowała przez okno ludzi
przechadzających się ulicą, mimo że najbardziej na świecie pragnęła
patrzeć na Silasa, chłonąć każdy najmniejszy nawet szczegół jego
twarzy i wyczytać z niej odpowiedzi na dręczące ją pytania.
Kiedy dopili pyszną kawę, Silas wstał.
- Wracam za minutę - oświadczył, wskazując aptekę po drugiej
stronie ulicy.
78
RS
Minęło kilka sekund, nim do Tilly dotarło, co on zamierza.
Wpatrując się w zielony krzyż na budynku za oknem, poczuła, że robi
jej się gorąco. Korzystając z nadarzającej się okazji, udała się do
toalety, żeby przeczesać włosy i pomalować usta. Kiedy wróciła do
stolika, Silas już czekał.
- Pomyślałem, że powinienem kupić coś dla twojej mamy, ale
musisz mi pomóc - powiedział, kierując się w stronę niewielkiego
sklepu z upominkami.
Sklep okazał się sezamem skarbów, wyjątkowo niezwykłych i
cieszących oczy. Tilly znalazła prezenty dla wszystkich dzieci. A
kiedy Silas poprosił o zapakowanie małego ozdobnego pudełka na
biżuterię, zerknęła na zegarek.
- Powinniśmy wracać - poinformowała go.
- Wiem. Nie tęsknię jakoś za towarzystwem Cissie-Rose... - Po
chwili dodał nieco cieplejszym tonem: - Zwietnie poradziłaś sobie z
chłopcami. Najwyrazniej lubisz dzieci.
- Tak i to bardzo. Mój tata ożenił się drugi raz i sprawił mi
młodsze rodzeństwo, a większość byłych mężów mamy miała
młodsze ode mnie dzieci, którymi miałam okazję się opiekować.
- Takie są konsekwencje posiadania naprawdę dużej rodziny -
podsumował trochę złośliwie Silas, biorąc paczkę od sprzedawcy.
Kiedy wyszli na ulicę, Tilly aż westchnęła z zachwytu.
- Pada śnieg! - wykrzyknęła, chwytając Silasa pod rękę.
Zegar wybijał właśnie pełną godzinę, kiedy dotarli na miejsce,
gdzie wcześniej zostawili samochód. Ale zastali tam jedynie puste
miejsce, które powoli pokrywał świeży śnieg.
79
RS
ROZDZIAA ÓSMY
- Ktoś ukradł nasz samochód! - wykrzyknęła przerażona Tilly.
- WÄ…tpiÄ™.
Ponury ton jego głosu sprawił, że Tilly zerknęła na niego
niepewnie. Nagle zadzwoniła Silasa komórka, wyjął ją więc z kieszeni
i odebrał połączenie. Tilly odsunęła się taktownie, żeby nie
podsłuchiwać.
- Dzwoniła Cissie-Rose - oświadczył Silas, podchodząc do niej.
- Miała dość Segowii, a chłopcy przemarzli i zmęczyli się.
Postanowiła więc wrócić bez nas.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]