[ Pobierz całość w formacie PDF ]

brzmi głupio. Myślę też, że mu ulżyło, bo już nie musi pracować nad tym, żebyśmy
się do siebie dopasowali. Teraz, gdy go odwiedzam, poświęca mi więcej uwagi.
Kupił mi tomik wierszy Johna Donne'a!
- A co z Lynn i spółką? - zapytała Lizzie.
Star uśmiechnęła się od ucha do ucha, bardzo figlarnie.
- Och, nawet ich polubiłam, gdy już nie muszę z nimi mieszkać! Na początku było
okropnie. Gdy przychodziłam do nich z mamą, nie chcieli na nas spojrzeć, nie
odzywali się ani
196
słowem. Ajakja coś chciałam powiedzieć, to Karl gwizdał głupie melodyjki!
Przy przyrodnim rodzeństwie Star Sophie i Sara wydają się niemal milutkie.
Niemal.
- A mama się cieszy, że jesteśmy znowu razem i że nie musi cały dzień mówić po
francusku. Rozglądamy się teraz za domem z ogrodem. Będę miała psa, Em!
(Mamo... wiesz, jeśli chodzi o Bazyla... Gdyby został ta-tusiem, to znam kogoś,
kto chętnie wezmie jedno ze szczeniąt...)
-Więc nie wiem, czy będę nadał jezdziła tym samym autobusem do szkoły -
stwierdziła z żalem Star. - Ale nie można przecież mieć wszystkiego. Steve nadal
za kierownicą? Co u Chłopca z Tubą, co u Babci z Wózkiem? Och, Lizzie, opowiadaj
o pracy w Przystojnej!
-Wszystko ci opowiem, Star, ale najpierw ty opowiedz o spotkaniu z Prawdziwym
Craigiem - zawołała Lizzie. - Zatrzymałam się na etapie listu dostarczonego
przez Chłopca z Tubą.
- No, cóż, zebrałam się na odwagę przed samym wyjazdem. Poszłam do sklepu
sportowego, żeby się przedstawić.
- Co? Bez nas? - zapiszczała Lizzie.
- No i? Mów, Star! Co się wydarzyło? - wrzasnęłam.
- Nie było go. Znalazłam go w księgarni za rogiem. To starszy brat Chłopca z
Tubą. Chłopiec z Tubą ma na imię Sam. I został teraz Chłopcem z Saksofonem!
- I? I? - odezwała się niecierpliwość Lizzie.
- I poszliśmy do niezbyt miłej kawiarenki koło sklepu.
- Co zamówiłaś?
- Cienką czekoladę na gorąco i nieświeżego biszkopta z niesmacznym kremem.
Opowiedziałam mu o Przystojnej Kawiarni, amaretto i ciastkach cytrynowych.
Obiecał, że postara się tam kiedyś wpaść.
- O czym rozmawialiście?
197
Osłupiała.
- O książkach, oczywiście. Oczywiście.
Teraz Lizzie rzuciła się na mnie.
- No, a ty, Em?! Też masz przecież co opowiadać. Co z tym podwójnym D, o którym
wrzeszczałaś po drodze?
Spojrzała oskarżycielsko na mój biust. Czyżby Wróżka od Cycków wzięła
nadgodziny?
- Lizzie - powiedziałam spokojnym, dojrzałym, chrapliwym głosem. -Jestem już w
szóstej klasie. W szóstej klasie się nie wrzeszczy i nie piszczy. To długa
historia i nie ma nic wspólnego z moimi  zderzakami". Siedzicie wygodnie? Zacznę
od tego, że opowiem wam, jak poznałam Pięknego Nieznajomego: Jest miły Dał mi
dużo do myślenia.
-I?
- I. " ? no, cóż, myślę, że to koniec Raportu widzeń. W każdym razie w
odniesieniu do niego. Owszem, ma brązowe oczy, ale wcale nie wprawiają mnie w
omdlenie. Głos ma w porzo, ale nie jest to ten niski melodyjny pomruk, o jakim
marzyłam. Nie przyprawia mnie o gęsią skórkę. To było trochę tak, jakby jakiś
wspaniały aktor zszedł ze srebrnego ekranu po setkach występów. Rozczarowanie.
Sprawa rozstrzygnęła się ostatecznie, gdy powiedział...
- Co?!! - wrzasnęły obie.
- Gdy powiedział:  To tylko pies". W głowie się nie mieści, co? A potem
zrozumiałam. To miły facet, ale nie ma dla nas przyszłości.
Tak, jak powiedziałam, dużo czasu upłynie, nim nadrobimy zaległości, bo bardzo
dużo się zmieniło.
I nim to nastąpi, zjemy mnóstwo Nocnego Ciasta Czekoladowego.
198
Ale mamy przecież
brakuje.
???! ???! Hurrraaa!
dużo c^czasu, a czekolady ^skJepach nie
ilg
Osłupiała.
- O książkach, oczywiście. Oczywiście.
Teraz Lizzie rzuciła się na mnie.
- No, a ty, Em?! Też masz przecież co opowiadać. Co z tym podwójnym D, o którym
wrzeszczałaś po drodze?
Spojrzała oskarżycielsko na mój biust. Czyżby Wróżka od Cycków wzięła
nadgodziny?
- Lizzie - powiedziałam spokojnym, dojrzałym, chrapliwym głosem. -Jestem już w
szóstej klasie. W szóstej klasie się nie wrzeszczy i nie piszczy. To długa
historia i nie ma nic wspólnego z moimi  zderzakami". Siedzicie wygodnie? Zacznę
od tego, że opowiem wam, jak poznałam Pięknego Nieznajomego-. Jest miły. Dał mi
dużo do myślenia.
-I?
- I... no, cóż, myślę, że to koniec Raportu widzeń. W każdym razie w odniesieniu
do niego. Owszem, ma brązowe oczy, ale wcale nie wprawiają mnie w omdlenie.
Głos
ma w porzo, ale nie jest to ten niski melodyjny pomruk, o jakim marzyłam. Nie
przyprawia mnie o gęsią skórkę. To było trochę tak, jakby jakiś wspaniały aktor
zszedł ze srebrnego ekranu po setkach występów. Rozczarowanie. Sprawa
rozstrzygnęła się ostatecznie, gdy powiedział...
- Co?!! - wrzasnęły obie.
- Gdy powiedział:  To tylko pies". W głowie się nie mieści, co? A potem
zrozumiałam. To miły facet, ale nie ma dla nas przyszłości.
Tak, jak powiedziałam, dużo czasu upłynie, nim nadrobimy zaległości, bo bardzo
dużo się zmieniło.
I nim to nastąpi, zjemy mnóstwo Nocnego Ciasta Czekoladowego.
198
Ale mamy przecież dużo czasu, a czekolady w sklepach nie brakuje.
???! ???! Hurrraaa!
mm
WYDAWNICTWO AMBER Sp. z o.o.
00-060 Warszawa, ul. Królewska 27, tel. 620 40 13, 620 81 62
Warszawa 2003. Wydanie I
Druk: Wojskowa Drukarnia w Aodzi
i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl