[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Wiesz, czasami naprawdę się cieszę, że się z tobą ożeniłem.
- Tylko czasami?
- Eee... zawsze się cieszę, ale w takich chwilach jak ta jeszcze bardziej. - Wziął ją za rękę i
poszli tunelem, żeby zobaczyć, co z nowymi pacjentami. - Jak myślisz, długo będą czekać?
- Minie dobrych parę minut, zanim pan kapitan przezwycięży wstyd i zgłosi się do
przełożonych po nowe rozkazy - orzekła Leia. - Więc mamy troszkę czasu.
- To dobrze. Myślisz, że Jaina sobie poradzi?
- Oczywiście. - Leia zamknęła na chwilę oczy; Han zrozumiał, że uwalnia myśli i wysyła je
poprzez Moc ku córce. - Przecież jest z Jagiem.
ROZDZIAA 6
Pomimo wgniecionego dachu w imperialnej limuzynie było wystarczająco dużo miejsca,
żeby Jaina mogła siedzieć wyprostowana. Co innego Jag. Chociaż nie był wysoki jak na człowieka
płci męskiej, znaczną część jego ciała stanowił tułów. Jaina miała nadzieję, że ta niefortunna cecha
nie przeniesie się na ich przyszłe dzieci, podobnie jak jej krótkie nogi... zakładając oczywiście, że w
ogóle będą chcieli mieć dzieci. Założenie rodziny było jedną z wielu rzeczy związanych z ich
zbliżającym się małżeństwem, których nie zdążyli jeszcze przedyskutować, przynajmniej nie tak,
jak należy.
W tej chwili długi tułów Jaga zmuszał go do jednej z nielicznych rzeczy, w których Jagged
Fel nie był zbyt dobry - garbienia się. Siedział skulony, z głową przyciśniętą do podsufitki i
ramionami wepchniętymi w oparcie siedzenia.
- Dzięki za możliwość ucieczki. - Jaina spojrzała przez tylny iluminator na wciąż
zdezorientowanych funkcjonariuszy SBGS. Kilku z nich waliło kolbami w zamkniętą bramę,
żądając jej otwarcia. - Chyba lepiej, żeby nie było mnie w pobliżu, kiedy ten cymbał Atar zorientuje
się, że dał się wykiwać.
- Chyba tak - zgodził się Jag. - Ale to dziwne, że tak łatwo dał się zmanipulować twojej
matce. Myślałem, że Daala jest wystarczająco rozsądna, żeby nie wysyłać dowódcy o słabej
psychice do obserwacji Zwiątyni Jedi.
- Jag, to nie była sugestia poprzez Moc. - W chwili gdy Jaina wypowiadała te słowa, Atar
odwrócił się, żeby odprowadzić wzrokiem odlatującą limuzynę. - To był Zliski Sligh.
- Zliski Sligh?
- Taka sztuczka, którą moi rodzice wymyślili, jeszcze zanim się urodziłam - wyjaśniła Jaina.
Pomachała Atarowi na pożegnanie. Kapitan poczerwieniał i zaczął wykrzykiwać rozkazy do
połączonego ze słuchawkami mikrofonu. - Nie widziałeś, jak tata załatwił Atara?
Jag zamilkł na chwilę, a jego brwi zaczęły się powoli unosić. Wreszcie prychnął z
niedowierzaniem.
- Dobrze, że twój ojciec nie jest Jedi - powiedział. - Han Solo obdarzony zdolnościami
Mocy to byłoby coś przerażającego.
Jaina uśmiechnęła się i otworzyła usta, żeby przytaknąć, gdy nagle limuzyna zahamowała
tak gwałtownie, że Jaina omal nie została wyrzucona z siedzenia. Podniosła wzrok i zobaczyła
śmigacz szturmowy SBGS pięć metrów przed nimi, blokujący wylot z tunelu, z działkiem
skierowanym w ich stronę. Trudno było jednak powiedzieć, czy celuje w limuzynę Jaga, czy w
znajdującą się za nią bramę.
- Ci goście z SBGS robią się nachalni - rzucił Baxton z fotela kierowcy. Przegrody
oddzielającej go od pasażerów nie dało się podnieść z powodu wgniecionego dachu, więc nie
musiał używać interkomu pojazdu. - Mogę po prostu przelecieć nad nimi. Nawet jeśli otworzą
ogień, nasz pancerz to wytrzyma.
Jag pokręcił głową.
- Nie, wtedy mogliby mówić, że mieliśmy wobec nich wrogie zamiary - powiedział. -
Wysiądz i poproś, żeby nas przepuścili.
- A jeśli odmówią? - spytał Baxton.
- Nalegaj - odparł Jag. - Kapitan Atar za wszelką cenę chce nas sprowokować, ale nie będzie
ryzykował międzygalaktycznego skandalu, próbując wyciągnąć Jedi Solo z pojazdu
dyplomatycznego.
Baxton przytaknął, po czym wysiadł z pojazdu i podszedł do tarasującego im drogę
śmigacza. Z wieżyczki wychynął młody durosjański oficer, który wskazał palcem na limuzynę,
wykrzykując gniewne żądania. Baxton jednak nie ustępował. Pokręcił głową i również wyciągnął
palec, nalegając, żeby śmigacz się wycofał. Po minucie wzajemnego przekrzykiwania się
Durosjanin zeskoczył i stanął twarzą w twarz z Baxtonem.
- Wygląda na to, że Atar ma wyrazne rozkazy - zauważyła Jaina. - Może nie powinnam była
go drażnić.
Jag spojrzał na nią spod wgniecionego dachu.
- Drażnić w jaki sposób?
- Nic takiego - odparła Jaina. - Pomachałam mu tylko.
Jag zamknął z irytacją oczy.
- Pomachałaś mu? - powtórzył. - Jak odlatywaliśmy?
- Oczywiście, że jak odlatywaliśmy - odparowała Jaina. - A niby kiedy miałabym mu
pomachać?
Jag opuścił podbródek.
- Musisz przestać prowokować ludzi Daali. - Odwrócił wzrok, a w jego aurze w Mocy
pojawiła się brudna mgiełka tajemnicy. - Ta sytuacja wymyka się spod kontroli.
Jaina odwróciła się twarzą do niego.
- Jaka sytuacja?
- Cała sytuacja. - Jag wciąż patrzył w inną stronę. - Między Jedi i Daalą. To nie służy
Zakonowi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]