[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czterech zawiedzionych kobiet. Martha wyglÄ…da na najbardziej
zdruzgotanÄ….
Uznaliśmy, że taki będzie ładny próbuję się żałośnie
tłumaczyć.
Ależ jest! Jest! Martha z widocznym wysiłkiem udaje
entuzjazm. Cóż& Gratuluję! To bardzo rozsądne, że
zdecydowaliście się na imitację. Spogląda na pozostałe
dziewczyny, a te pośpiesznie przytakują.
Oczywiście!
Jak najbardziej!
Zwietny wybór!
Radosne głosy kompletnie nie pasują do ich min. Jedna
wygląda, jakby chciało jej się płakać.
Martha chyba nie może zapomnieć o złotym zegarku Sama.
Niemal czytam w jej myślach: Stać go na kolekcjonerskiego
cartiera, a dziewczynie kupuje PODRÓB? .
Mogę zerknąć na cenę? Sam właśnie skończył pisać na
komórce i bierze od Marthy kartkę.
Hm, czterysta pięćdziesiąt funtów. To sporo. Myślałem, że
Mark obiecał zniżkę. Patrzy na mnie. Nie uważasz, że to za
drogo?
Być może50. Kiwam głową, totalnie zażenowana.
Czemu to tyle kosztuje?
Martha jeszcze raz mimowolnie zerka na jego zegarek, po
czym z profesjonalnym uśmiechem odpowiada:
To platyna, proszę pana. Drogi i ponadczasowy materiał.
Większość naszych klientów ceni sobie trwałość.
A możemy dostać coś tańszego? Posrebrzane może?
Zgadzasz siÄ™, Poppy, prawda?
Z głębi sklepu dobiegają mnie stłumione westchnienia. Na
widok twarzy Marthy czerwieniÄ™ siÄ™ po uszy.
Tak, oczywiście mówię. Możliwie najtańsze.
Zapytam Marka odpowiada Martha po dłuższej pauzie.
Odchodzi na bok i chwilkÄ™ konsultuje siÄ™ przez telefon.
Wróciwszy, szybko mruga powiekami i unika mego wzroku.
Rozmawiałam z Markiem, może zrobi pierścionek z
posrebrzanego niklu, co obniży cenę do& Stuka w klawiaturę
komputera. Stu dwunastu funtów. Czy to państwu odpowiada?
Pewnie. Sam patrzy na mnie. Nie ma nad czym siÄ™
zastanawiać, prawda?
Rozumiem. Oczywiście. Uśmiech na stałe zastygł na
twarzy Marthy. Czyli& posrebrzany nikiel. Wydaje siÄ™
odzyskiwać panowanie nad sobą. Jeśli chodzi o opakowanie,
polecam luksusowe skórzane pudełko za trzydzieści funtów lub
zwykłe, drewniane, za dziesięć. Oba będą wyłożone płatkami róży,
można też umieścić własny nadruk. Może inicjały lub małą
dedykacjÄ™?
Dedykację? Sam sceptycznie się uśmiecha. Nie,
dziękujemy. Za opakowanie też. Wezmiemy go luzem. Chcesz
jakąś reklamówkę, Poppy?
Martha coraz ciężej oddycha. Mam wrażenie, że jej organizm
może tego nie wytrzymać.
Zwietnie mówi w końcu. Doskonale. Bez pudełka, bez
kwiatów, bez dedykacji& Naciska kilka klawiszy. Jak pan
będzie płacił? Wszelkimi siłami stara się zachować uprzejmość.
Poppy? Sam spoglÄ…da na mnie wyczekujÄ…co.
Kiedy wyjmujÄ™ portfel, na twarzy Marthy maluje siÄ™ taka
groza, że niemal spalam się ze wstydu.
Czyli& za pierścionek płaci pani. Ledwo wydobywa z
siebie słowa. Zwietnie! Znakomicie. Nie ma problemu.
Wpisuję PIN i odbieram rachunek. W salonie pojawiło się
więcej ekspedientek w szarych kostiumach. Stoją w grupkach,
szepczÄ… i gapiÄ… siÄ™ na mnie. TonÄ™ w upokorzeniu.
Sam, rzecz jasna, niczego nie zauważa.
Odwiedzicie nas państwo jeszcze? Martha,
odprowadzając nas do wyjścia, czyni nadludzkie wysiłki, żeby
dojść do siebie. Czeka szampan i zrobimy pamiątkowe zdjęcie
do rodzinnego albumu. Oczy znów zaczynają jej błyszczeć. To
taka niezwykła chwila, kiedy pierwszy raz wyjmuje pan
pierścionek i wsuwa go na palec&
Nie, już i tak straciłem za dużo czasu odpowiada Sam i
zerka na zegarek. Możecie to dostarczyć Poppy kurierem?
Dla Marthy to chyba była kropla, która przepełniła czarę.
Zapisała mój adres, już wychodzimy, a ona odwołuje mnie nagle
spod drzwi.
Jeszcze dwa słowa o czyszczeniu i konserwacji. To zajmie
minutÄ™.
Chwyta mnie za rękę, zaskakująco mocno, i wciąga z
powrotem do sklepu.
Od siedmiu lat sprzedaję pierścionki zaręczynowe
szepcze mi z przejęciem do ucha i pierwszy raz mi się to zdarza.
Wiem, że to znajomy Marka. Wiem, że jest bardzo przystojny,
ale& Czy pani na pewno wie, co robi?
Gdy wreszcie wychodzę na ulicę, Sam już się niecierpliwi.
Czego chciała? Wszystko w porządku?
Tak, jak najbardziej.
Jestem purpurowa na twarzy i marzę, żeby jak najszybciej się
stąd zmyć. Odwracam się i widzę, jak Martha z ożywieniem
rozmawia z koleżankami i oburzona pokazuje przez szybę na
Sama.
Co jest grane? pyta Sam. Chyba nie próbowała ci
wcisnąć droższego pierścionka? Bo jeśli tak, pogadam z
Markiem&
Nie! Nic z tych rzeczy. Trochę się krępuję mu
powiedzieć.
To co?
Ona myśli, że jesteś moim narzeczonym i każesz mi płacić
za pierścionek. Radziła mi za ciebie nie wychodzić. Bardzo się o
mnie martwi.
Już nie będę przytaczać jej teorii na temat związku między
szczodrością u jubilera a szczodrością w łóżku51.
Sam powoli jaśnieje na twarzy.
A to dobre. Wybucha śmiechem. Bardzo zabawne. Po
chwili dodaje: Ej, chyba nie chciałaś, żebym to ja płacił?
Oczywiście, że nie! protestuję zaskoczona. Nie bądz
śmieszny! Tylko strasznie mi głupio, bo cały sklep myśli, że jesteś
skąpiradłem, a ty właściwie wyświadczasz mi ogromną przysługę.
Bardzo ciÄ™ za to przepraszam.
No i co z tego? dziwi siÄ™ Sam. Nie dbam o to, co o
mnie myślą.
Ani trochÄ™?
Ani trochÄ™.
Przyglądam się mu uważnie. Na twarzy pełen spokój. Wydaje
się, że mówi serio. Jemu naprawdę jest wszystko jedno. Jak tak
można?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]