[ Pobierz całość w formacie PDF ]
z przykrością skonstatowała, że Antoni ma dalej narobione w głowie, jak za dawnych czasów, i
odłożyła sprawę ad acta. Jednak Antek nie rezygnował, wysłał kolejny list, w którym dowodził, że
portal nasza*klasa to socjologiczne świadectwo umysłowego ubóstwa jego uczestników: panny
brzydkie lub mało popularne fotografują się z narzeczonymi lub w dniu ślubu, ci, którym się nie
przelewało, demonstrują domy, samochody i inne dobra materialne. Laura z ciekawości zajrzała na
profil Antoniego * główna fotka przedstawiała koleżkę w towarzystwie... korzenia, inne były
sprawozdaniami z wycieczek zagranicznych: Wenezuela, Dominikana, Wyspa Wielkanocna.
Zastanawiając się nad freudowską interpretacją korzenia, napisała Antoniemu, że jest głupi. On jak
zwykle się na nią nie obraził, tylko wysłał jej zdjęcie swej żony i sześciotygodniowego syna Eryka.
Przypomniała sobie ostatnią rozmowę z Antkiem, która miała miejsce kilka lat temu. Po
zwyczajowych: Cześć, co u ciebie", wyznała, że jest mężatką, lecz dzieci nie ma. Antek
natychmiast zaczął rozwijać teorie rodem z portalu Nienawidzę dzieci * sam niedawno się ożenił,
nie zamierzał ubierać się w niemowlaka, planeta jest przeludniona, ludzkość nieszczęśliwa, po co
więc sprowadzać na ten padół łez kolejne dziecko? Poza tym firma mu świetnie prosperuje i niby
dlaczego miałby się teraz skupić na kupie (z tego ostatniego kalamburu Antoni był szczególnie
dumny).
Firma" * pomyślała Laura, którą nagle olśniło.
Antek prowadził dużą hurtownię budowlaną o dzwięcznej nazwie Haus Factory". W
przewidywaniu nadchodzącego remontu posiadłości w Ochotnicy, odnowiona znajomość wydawała
się cenna. Przemogła się, zadzwoniła do Antka i wprosiła na kawę * hurtownia, cudownym
zbiegiem okoliczności, znajdowała się na trasie codziennych spacerów z Byłym Niemowlęciem. Z
pewną trudnością wepchnęła
wózek na plac, gdzie uwijali się robotnicy przerzucający cegły, i znalazła biuro. Nie był to wcale *
jak podejrzewała * budynek z praktycznej melaminy, ale solidna architektura. Antek powitał ją na
progu, nic się nie zmienił: pozostał długi, chudy, z wystającą szczęką.
* Laura! * zawołał od razu. * Nic się nie zmieniłaś! Poczuła się mocno urażona.
* To ja zawsze taka stara byłam? Nie zalewaj! Wprowadził ją i Byłego Niemola do eleganckiego
biura,
gdzie Dziecię zostało pozbawione wierzchniego okrycia i zajęło się pilnym łażeniem po
pomieszczeniu, zaś Laurę uraczono kawą.
* Pięknego masz synka * zagaił Antoni. * Ale mój też jest śliczny! Po Paulince...
Z niedowierzaniem pokręciła głową.
* Jak się widzieliśmy ostatni raz, to mówiłeś, że nie chcesz dzieci...
* Coś ty! Uwielbiam dzieci! Na Eryka to mogę godzinami patrzeć! Na tego twojego też... * Ta
uwaga była akurat na miejscu, bo Miłosz właśnie dobrał się do sterty segregatorów i zaczął
wprowadzać swoje porządki.
* Chodz tu, Trutniu! * powiedziała matka. * Dostaniesz ciasteczko...
Na dzwięk lubego słowa ciasteczko" Dziecko porzuciło niszczycielskie zajęcie i posłusznie
podeszło do matki.
* Dzieć je! * oświadczyło radośnie, wbijając nieliczne zęby w herbatnik.
* I mówi! * zachwycił się Antoni. * Jaki fajny!
* Tiaaa... Jak śpi i jeść nie woła... Ale, ale, ja tu do ciebie tak bezinteresownie nie przyszłam...
* Domyślam się * stwierdził. * Przez moment zaświtała mi myśl, że sumienie cię ruszyło i chcesz
mnie po latach za to bicie przeprosić, ale to nie w twoim stylu...
* Chłe, chłe, chłe. Chodzi o to, że razem z Iloną, moją siostrą... Pamiętasz Ilonę?
* Tak, okropne brzydactwo, co u niej?
* Obecnie jest bardzo ładna i właśnie wychodzi za mąż...
* Aadna? * zdziwił się. * To chyba niemożliwe? Taki chudy wypłosz z niej był, ale ludzie mają
dziwne gusta.
* Okej, nieważne * skapitulowała. * Razem z Iloną kupiłyśmy dom na wsi. Domek śliczny, okolica
też, ale wszystko trzeba remontować... Nie ma łazienki, chcemy adaptować strych...
* Rozumiem. Forsy nie macie * skonkludował.
* No tak, wszystko się do tego sprowadza. Wydałyśmy całą kasę na ten dom, zadłużyłyśmy się
nawet... Ale jak ja mam tam z Dzieciakiem jezdzić, jak łazienki nie ma?
* Nie ma sprawy. Policzę wam po cenach hurtowych i dam na raty... * zgodził się Antek,
rozrzewnionym wzrokiem obserwując Namolnego Dzieciaka.
* Coś ty... * Laura nie posiadała się z wdzięczności.
* Masz jakiś projekt? Coś, na czym można się oprzeć, wyliczając ilość materiałów budowlanych?
* Nie...
* Wspaniała organizacja... No to, kochana, musimy tam pojechać, żebym mógł zrobić projekt i
kosztorys...
Laura była w siódmym niebie.
* Jedzmy, jedzmy, nie ma sprawy...
W następną niedzielę na podwórku pod domem Laury zebrało się dziwaczne towarzystwo: Larwa z
Perecem, Agata i Rudy, który miał występować jako pomoc budowlana, Antoni z Paulinką oraz
Laura i Krzysiek. Byłe i obecne niemowlęta oraz noworodki zostały oddane w fachowe ręce babć, a
matki * z wyjątkiem jedynej w tym towarzystwie karmiącej * aż przebierały nogami w oczekiwaniu
na libację. Zdecydowanie najciekawszą osobą w tym towarzystwie była
Agata, żona Rudego. Miała krótko obcięte czarne włosy ( To moda z lat dwudziestych, a Za
garson" * wyjaśniła zdumionej Paulince), gigantyczne kolczyki ze srebra w kształcie kół i cudaczną
artystyczną przyodziewę, składającą się z kwiecistej spódnicy, szala i koronkowej bluzeczki.
Paulinka z kolei nosiła się na sportowo: rude włosy spięła w gigantyczny koński ogon, a oprócz
tego w jej obrazie dominowały adidasy, sportowa bluza i czapka z daszkiem. Laura od razu poczuła
sympatię do żony Antka, która była najwyrazniej zachwycona, że na kilka godzin pozbyła się
swego Zwieżaka, to jest nowo narodzonego synka. Zanotowała taką rozmowę pomiędzy Agatą a
Paulinką:
* Jesteś koleżanką Laury? * zapytała Agata, a Paulinka pokręciła przecząco rudą głową.
* Laura to jakaś dawna miłość mojego starego... z podstawówki. .. A ty skąd ją znasz?
* To aktualna miłość mojego starego, z parku...
* Bez jaj * włączyła się do rozmowy Laura. * Z Antonim się nienawidziliśmy w szkole, ciągle go
biłam, a twój mąż, Agata, to świr...
* Tiaaa * potwierdziła Agata, wyciągając papierosa, na którego Paulinka spojrzała pożądliwie * za
to właśnie go kocham... Ale nie zalewam. Jak mi powiedział, że siedzi na ławce w parku z jakimś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]