[ Pobierz całość w formacie PDF ]
z seksem.
Chciałam cię prosić o przysługę. Jedną jedyną powiedziała Adrienne.
Gwen zadarła głowę, odrywając się od szczegółów na temat najmodniejszych fryzur tej
jesieni.
Co takiego? spytała.
Wiem, że nie zależy ci na trwałych związkach, więc może się mylę, ale nie zakochuj się
przypadkiem w Aleksie. Znam go dopiero od paru lat, ale szybko zdałam sobie sprawę, że
niezależnie od uroku osobistego i dużej kasy ten człowiek od czegoś ucieka. Mnóstwo kobiet
straciło czas i energię, chcąc go usidlić, ale on je olewał. Nie chciałabym, żebyś była jedną
z nich.
Spokojna głowa odparła Gwen, z wymuszonym uśmiechem powracając do lektury
magazynu. Nie jestem taka głupia.
W głębi ducha jednak znała prawdę. Gdyby nie ostrożność, byłaby na najlepszej drodze,
by zostać najgłupszą kobietą na świecie.
W jednej ręce trzymał kurczowo szklankę z drinkiem, a drugą chwycił barierkę statku,
gdy coś ścisnęło go w żołądku. Nie znosił statków wycieczkowych, pontonów, łodzi, jachtów
i żaglówek, wszystko jedno. Nie pomagały mu nawet najbardziej kosztowne systemy stabilizacji
oraz pigułki przeciw mdłościom: gdy tylko wchodził na pokład łodzi lub statku, od razu robiło
mu się niedobrze.
To naprawdę ironia losu, ponieważ jego rodzina miała jacht o wartości wielu milionów
dolarów, ale od dziesięciu lat jego stopa na nim nie postała.
Tym razem jednak trudniej było o jakiś wykręt. Will i Adrienne wyczarterowali jacht na
rejs połączony z kolacją. Nie mógł się wymigać, tym bardziej gdy zobaczył, jak Gwen
zabłyszczały oczy z radości na wieść o tych planach. Teoretycznie był to pomysł uroczy
i romantyczny. Alex połknął więc dwie tabletki leku przeciw chorobie lokomocyjnej w nadziei,
że to wystarczy, by zapobiec katastrofie.
Na początku wszystko szło jak z płatka. Kolacja wyśmienita. Właściwie zapomniałby,
gdzie jest, gdy raczył się owocami morza z bukietem jarzyn. Na szczęście wiatr ucichł. Dość
spokojna woda odbijała księżyc w pełni. Od czasu do czasu jednak natrafiali na większą falę
i wtedy Alex szczerze żałował, że dał się skusić na czekoladowe ciastko, jakie podano na deser.
Statek miał płynąć jeszcze około godziny, a na zakończenie rejsu przewidziano pokaz
sztucznych ogni. Pokład ozdabiały barwne lampiony, z głośników płynęła muzyka. Wszyscy
beztrosko rozmawiali i śmiali się, sącząc drinki i przypatrując się światłom na brzegu migającym
w oddali. To był rzeczywiście świetny wieczór na taki rejs. Oczywiście jeśli ktoś to lubi.
Wkrótce po kolacji Alex dyskretnie poprosił barmana o szklankę gazowanego napoju
imbirowego i zniknął z tłumu. Znalazł na statku kącik, gdzie mógł chwilę głęboko pooddychać
i spokojnie przetrawić kolację. W razie katastrofy przynajmniej nie byłoby świadków. Nikt nie
wiedział o jego problemach, i tym lepiej.
Nagle wiatr przybrał na sile, rozwiewając mu włosy, i zanim Alex się obejrzał, kołysanie
statku na fali, początkowo znośne, zaczęło mu skręcać bebechy. Czuł, że żołądek mu się
przewraca, a na czoło wstępuje zimny pot.
Od godziny trzymasz w ręku ten sam drink zauważyła Gwen, która wyrosła przy nim
jak spod ziemi.
Jasna cholera. Już jest fatalnie, że ma mdłości, a tu jeszcze ona musi być świadkiem jego
słabości.
Dziś jakoś nie chce mi się pić. Pewnie za długo się wygrzewałem na plaży tłumaczył.
Gwen przyglądała mu się przez chwilę uważnie i zmrużyła oczy.
Zzieleniałeś na twarzy.
Spokojna głowa. Czuję się dobrze.
Alex, ja jestem pielęgniarką, zapomniałeś? Nie dam się nabić w butelkę. Cierpisz na
chorobę lokomocyjną?
Zacisnął zęby i przytaknął. Zanim zdążył się odezwać, statkiem mocno zakołysało
i skapitulował. Pobiegł co sił, by zniknąć jej z oczu, wychylił się przez rufę i zwrócił całą kolację
do morza, po czym przepłukał usta drinkiem i splunął. Czując się o niebo lepiej, zamknął oczy
i oparł czoło o białą metalową barierkę.
Nagle poczuł, że ktoś mu przykłada na kark zimny okład.
Ten wilgotny ręcznik dobrze ci zrobi wyjaśniła Gwen. Dam ci też coś do ssania.
Otworzył oczy i zobaczył jedną z tych jej słynnych miętówek. Rozwinęła ją i włożyła mu
do ust.
Mięta podziałała nieoczekiwanie kojąco na podrażniony żołądek. Wkrótce jego
samopoczucie wróciło do normy.
Czujesz się lepiej?
Tak, dzięki! Zwietna z ciebie pielęgniarka. Chciał zdobyć się na uśmiech, ale serce nie
było jeszcze do tego gotowe.
Gwen łagodnie pomasowała mu plecy, odwróciła się do barierki i popatrzyła na wodę.
Piękny dziś mamy księżyc zauważyła.
Ty też wyglądasz pięknie. A co ci powiedziała Adrienne?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]