[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ję, że ona też ma miejsce w jego sercu. Odsunęła
gwałtownie krzesło i wstała. Podeszła do granito-
wego blatu obok lodówki, otworzyła stojącą tam
butelkę czerwonego wina i nalała pełen kieliszek
Leandrowi i nieco mniejszy sobie. Postawiła je na
stole i usiadła, uśmiechając się niezręcznie.
- Może tym pozbędziemy się smaku risotta
- zażartowała, podnosząc kieliszek do ust.
- Isabello?
- Tak?
- Nie traćmy już czasu na gadanie o niczym.
Musimy poważnie porozmawiać.
- Tak, wiem o tym - odpowiedziała wesoło,
wyraznie rozluzniona alkoholem.
- Zdajesz sobie sprawę, że będziesz musiała
zgodzić się zostać moją żoną?
S
R
ROZDZIAA SIDMY
- Ale ja nie chcę wychodzić za mąż! - powie-
działa Isabella zaskoczona i poruszona tym, co
powiedział.
Czy chodziło jej o małżeństwo w ogóle, czy
tylko o małżeństwo ze mną? - analizował i na
moment ta druga myśl obudziła w nim gniew.
Większość kobiet uważała go za doskonałą partię.
Ale najwyrazniej nie ona.
- Musimy myśleć o dziecku - nalegał. - Musi
mieć matkę i ojca, którzy będą mieszkali razem
i będą małżeństwem. Raphael nie powinien miesz-
kać tylko z jednym z nas. Ja nie mogę mieszkać
w Anglii, bo większość filmów kręcę w Hiszpanii.
Wspólne życie tutaj jest po prostu niemożliwe.
Poza tym moja rodzina mieszka w Madrycie... Tak
jak ja. Kiedy dowiedzą się o Raphaelu, na pewno
będą chcieli go poznać i jak najczęściej widywać.
- A moja rodzina?
- Już dałaś mi do zrozumienia, że nie jesteście
blisko. - Leandro wzruszył ramionami z arogancką
S
R
swobodą. - Masz wścibską siostrę, która nalegała,
żebyś wbrew swojej woli przeprowadziła ze mną
wywiad, i rodziców niebędących w stanie pomóc
ci w opiece nad dzieckiem, kiedy tego potrzebu-
jesz. Taka rodzina to nie rodzina! - stwierdził
zdecydowanym tonem, nie mogąc znieść myśli, że
jego syn znajduje się pośród tak wyniosłych i nie-
czułych ludzi.
Szkarłatne plamy, jakie wypłynęły na policzki
Isabelli, mówiły wiele, ale nie miała zamiaru dać
się zbić z tropu.
- Może masz trochę racji, ale zapominasz, że
mam tu pracę. Pracę, którą lubię - powiedziała.
- Czy to ta sama praca, o której mówiłaś, że już
cię nie zadowala?
Sarkazm w jego głosie pogłębił rumieniec Isa-
belli.
- Spojrzałam na wszystko inaczej, kiedy wró-
ciłam z Hiszpanii!
- Ach tak... A dobrze ci płacą w tej pracy,
w której tak nagle chcesz zostać?
- To nie twój interes!
- Pozwolę sobie nie zgodzić się z tym. To jest
mój interes, bo dotyczy dobra mojego syna.
Isabella rzuciła mu gniewne spojrzenie.
- Radzimy sobie dobrze... A mój dziadek zo-
stawił mi dom, więc przynajmniej nie mam kredy-
tu do spłacania. Pracowałam ciężko na awans, a to
S
R
oznacza wyższą pensję, więc finansowo będzie
nam o wiele łatwiej.
- Przykro mi, ale wcale nie jestem tego taki
pewien, Isabello. Na pewno jest ci trudno utrzymać
się z jednej pensji. Chcę, żebyś żyła na przy-
zwoitym poziomie. Nie ma powodu, dla którego
miałabyś tutaj zostać. Poza tym tam też mogła-
byś pracować. Nie rozumiem, dlaczego się tak
upierasz?
Z ustami lekko wygiętymi w uśmiechu Leandro
podszedł do Isabelli. Jego wcześniejsza irytacja nagle
zmieniła się w potrzebę bliskości tak silną, że zapom-
niał o swoim zniecierpliwieniu. Jej hipnotycz-
ny zapach wypełniał powietrze, a ciemne oczy za-
kryte długimi rzęsami pociągały go bardziej, niż
jakakolwiek piękność w branży filmowej.
- Będziesz mogła być w domu z Raphaelem
przez cały czas, a kiedy będziesz chciała gdzieś
wyjść, moja matka i moje ciotki bez wątpienia
zaoferują ci swoją pomoc. Nie będziesz musiała
lawirować między pracą a obowiązkami w domu
i opieką nad dzieckiem, tak jak robisz to teraz. A co
z twoją książką? Tę, którą pisałaś o Camino?
Skończyłaś już?
Nie mogła zebrać myśli, kiedy stał tak blisko.
Na dodatek wciąż myślała o jego propozycji ślubu.
To był Leandro Reyes - przypomniała sama sobie.
Znany na całym świecie reżyser filmowy, podzi-
S
R
wiany przez rzesze fanów... To nie był tylko prze-
lotny romans z przystojnym nieznajomym. Miał
poważne i dalekosiężne skutki. Za chwilę wszyst-
ko, co robimy, może znalezć się w centrum za-
interesowania mediów... - zdała sobie sprawę.
Założyła włosy za uszy i zmusiła się, żeby spojrzeć
w jego oczy.
- Jeszcze sporo mi zostało. Po prostu nie mia-
łam czasu... Ale mam zamiar ją skończyć. Coraz
więcej o tym myślę.
To była prawda. Isabella często wracała wspo-
mnieniami do tych kilku tygodni, w trakcie któ-
rych przeszła Camino. Oprócz wyzwania dla jej
ciała i głębokiej duchowej przemiany zachwycała
się wszystkim, co oferowała ta część Hiszpanii.
Architektura, historia tego miejsca, dzikie krajob-
razy i zadziwiający ludzie, których poznała, zo-
staną z nią już na zawsze.
Od powrotu z Hiszpanii przysięgła sobie, że
nigdy już nie zrezygnuje z siebie dla życzenia
kogoś innego. Ale przede wszystkim pamiętała
o spotkaniu z Leandrem i magicznym wieczorze,
który zaczął się w małym barze seHora Vareza
i skończył w luksusowym hotelu. Ten mężczyzna
odmienił jej życie. Wiedziała, że nigdy już nie
odda serca nikomu innemu. A teraz jeszcze mieli
pięknego syna. Wiedziała, że nikt jej nie przekona,
iż nie ma czegoś takiego jak boska interwencja.
S
R
- A więc dokończysz ją, kiedy przyjedziesz do
Hiszpanii. - Jego ciepłe palce na jej podbródku
wywołały w niej radosny dreszcz. - Nie powinnaś
lekceważyć znaczenia sztuki - powiedział chrapli-
wym głosem. - To sekret zachowania normalności
na tym świecie. Ale łatwiej będzie ci o tym myśleć,
kiedy nie będziesz już musiała pracować.
Pomimo że jego słowa o sztuce były muzyką
dla jej uszu, Isabella zdała sobie sprawę, że kryje
się w nich pewność i satysfakcja, że zgodziła się
wyjechać do Hiszpanii i zamieszkać z nim. Prze-
cież jeszcze nie podjęłam decyzji. - Poczuła, jak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl