[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zauważyć, zanim rozwścieczona Eliseth skupiła na nim swoją moc, z daleka
wyczuwając jego magię.
Jednym ciosem roztrzaskał zasłonę pozwalając, by burza znowu ich pochłonęła.
Anvar zwarł się z Eliseth, usiłując swoją świadomością stawić czoło jej woli. Poczuł,
jak tamta cofa się przerażona, odkrywszy, kim jest przeciwnik, i wykorzystał jej
wahanie, żeby się wzmocnić, odsuwając burzę od swoich przyjaciół. Eliseth natarła
znowu, jak żmija, ale tym razem oczekiwał jej, jego zasłona zafalowała, ale
wytrzymała. Walka Magów zamieniła się w śmiertelną konfrontację mocy, ich siły
zderzyły się i zablokowały w martwym punkcie: Eliseth nie była w stanie przebić jego
osłony Anvar, zmuszony bronić się i utrzymać kruchą barierę, nie mógł jej
zaatakować. Powietrze wokół zasłony strzelało i grzmiało, żarząc się czerwienią, to
znów błękitem pod napięciem ich magicznej walki i wybuchając strumieniami
przeszywających białych iskier.
Anvar stracił rachubę czasu. Chociaż minęły minuty, najwyżej godziny, miał uczucie,
jakby od zawsze trwał w tym nie kończącym się pojedynku. Zło Eliseth wysysało jego
siłę i poczuł, że zaczyna słabnąć. Był w tej grze nowicjuszem, nie przywykł do walki
na magię, ale zacisnął zęby i trwał, chociaż każdy mięsień drżał w nim z wysiłku, a
kolana uginały się pod naporem potężnej siły woli Eliseth. Gdyby teraz dał się
pokonać, zginęliby.
Ręka potrząsająca go za ramię rozpraszała jego koncentrację, a tego stanowczo nie
chciał. Zasłona zafalowała i odkształciła się do środka pod naporem burzy. Aurian
krzyczała mu do ucha, wrzeszczała, usiłując przyciągnąć jego uwagę.
Opuść zasłonę, Anvar! Opuść i uderz, póki jeszcze masz siłę!
Rozpaczliwie potrząsnął głową.
Za pózno!
Aurian wymamrotała dzikie przekleństwo.
Masz, użyj tego! Wcisnęła mu coś do ręki. Anvar poczuł jak przechodzi go
mrowiąca fala, wypełniając jego żyły dziwnym światłem. Berło Ziemi! Starając się
skupić nieokiełzaną, nową moc, opuścił zasłonę i uderzył.
Już nie żyjesz i jesteś pogrzebany, Anvar! Obdarty ze skóry, martwy i wdeptany w
ziemię! Szyderczy śmiech Eliseth przeszył Maga, kiedy natarła na niego pełną siłą
burzy. Upadł na kolana, dławiąc się krwią.
Jakaś ręka po omacku złapała go za rękaw& Znalazła przegub Anvara, a potem
dłoń, która nadal ściskała Berło. Chwyciła tę dłoń, zaciskając jego palce wokół
rzezbionych w drewnie węży. Wtedy poczuł dotyk umysłu Aurian nie wdzierającego
się w jego umysł, ale nieśmiało poszukującego dotyk delikatniejszy, bardziej
intymny niż jakakolwiek pieszczota. Chociaż Mag utraciła swą moc, ich umysły
połączyły się siłą Berła, które zostało przez niego wyrzezbione, a przez nią nasycone
magią. Ach, jakaż to była bliskość! Anvar nie musiał pytać, czego szukała Aurian.
Zadowolony i urny oddał jej swoją moc, wyciągając ją do Mag, składając w jej ręce.
Teraz!
Anvar nigdy nie dowiedział się, czy wypowiedział to słowo, czy tylko pomyślał.
Aurian chwyciła jego moc wplecioną w magię Berła i uderzyła. Siła jej ataku była tak
wielka, że zdmuchnęła piach spod ich stóp i klęczeli w płytkim kraterze, gdy
szalejąca burza znów ucichła.
Daleko od nich, w Nexis, Eliseth zatoczyła się, kiedy jej magia odbiła się od potężnej
ściany mocy, uderzając w nią fizycznym ciosem. Cały budynek zadygotał, jakby
przeszło trzęsienie ziemi, a ona runęła na podłogę, rozbijając sobie głowę o ogromny
stół z mapami.
Eliseth! Co się dzieje? Poczułem magię w samym środku Wieży Magów. To był
Bragar. Podniósł oszołomioną Mag i rozpostarł wokół swoją płomienną zasłonę
niczym mur, mający chronić ich przed straszliwym uderzeniem magii. Przynajmniej
raz Eliseth ucieszyła się na jego widok.
Aurian! sapnęła, z trudem łapiąc powietrze. Zaatakowała mnie! Bragar nie
powinien dowiedzieć się, że Eliseth nie słucha rozkazów Miathana. Był zbyt
tchórzliwy, by przyłączyć się do takiego jawnego buntu, a ona potrzebowała jego
pomocy.
Co? Ale jak? Bragar jak zwykle wyglądał na zdziwionego. Arcymag powiedział,
że utraciła swoje moce&
Mylił się! Eliseth już zbierała rozproszone myśli, szykując nowy plan. Anvara
mogła pokonać, ale on i Aurian razem, to ponad jej siły. Lecz gdyby zdołała ich
rozłączyć& Znała nawet sposób dobrze o tym wiedziała jeden słaby punkt
Aurian, który zawsze istniał. Eliseth nie zamierzała jednak ryzykować ponownego
wystawienia się na atak dwójki renegatów. Teraz zaś miała tego nędznego, uległego
Bragara, który mógł zrobić to za nią& Zwracając się do Maga Ognia, Eliseth posłała
mu swój najbardziej uwodzicielski uśmiech.
Przykro mi, Bragar, nie chciałam być niemiła. Tak się cieszę, że przyszedłeś, bo
teraz tylko ty możesz mi pomóc.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]