[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Sandström dostaÅ‚a anonimowÄ… przesyÅ‚kÄ™ z artykuÅ‚em prasowym o Lindzie i że to ty jÄ… wrzuciÅ‚aÅ›
do jej skrzynki. Asa cię widziała.
Dobry Boże, spraw, żebym zniknęła.
 Oczywiście byłam zmuszona zadzwonić do Lindy, żeby ją o tym poinformować, mimo
że wiedziałam o procesie i wszystkim, przez co przeszła. To się okazało ponad jej siły. Przecięła
sobie żyÅ‚y na nadgarstkach i leży na oddziale intensywnej terapii na Söder.
Przez chwilę napotkała mroczne spojrzenie Henrika i uciekła wzrokiem.
 Poza tym powinnaś wiedzieć, że rodzice złożyli się na kwiaty i zamierzają ją prosić,
żeby nadal pracowała w przedszkolu, jeśli z tego wyjdzie.
Nigdy więcej nie będzie mogła się im pokazać.
 Muszę przyznać, że nie bardzo wiem, jak rozwiązać inne sprawy. Co do Axela,
naturalnie nie straci miejsca w przedszkolu, choć osobiście uważam, że obcowanie z kimś
waszego pokroju nie będzie łatwe. Ale nie do mnie należy decyzja.
Boże, dopomóż.
 JesteÅ› tam?
 Tak.
 ByÅ‚oby dobrze, gdybyÅ› siÄ™ skontaktowaÅ‚a z AsÄ… Sandström, która chciaÅ‚aby poznać
powód, dla którego akurat ją w to wciągnęłaś. Wszyscy już wiedzą, że to ty wysłałaś te mejle.
Zapewne zdajesz sobie sprawę, że Asa może się czuć wykorzystana i że, delikatnie rzecz
ujmujÄ…c, jest mocno poruszona.
Nie ma czym oddychać. Nie wytrzyma tego.
 Nie ukrywam, jestem na ciebie wściekła. Rozumiem, że musiałaś się czuć... sama nie
wiem... o, może  koszmarnie" byłoby odpowiednim słowem, kiedy sobie uświadomiłaś, że
Henrika i Lindę coś łączy, ale to nie usprawiedliwia twojego postępku. W przedszkolu dajemy z
siebie wszystko, żeby nauczyć dzieci odróżniania dobra od zła i tego, że zawsze trzeba ponosić
odpowiedzialność za swoje czyny. Wydawało mi się, że cię znam, ale najwyrazniej się
pomyliłam.
Wstyd jak pętla. Z każdą sylabą coraz bardziej się zaciska. Unicestwiona, pozbawiona
czci. Musi uciec. Jak najdalej od Nacki. I Szwecji. Od ryzyka, że ktokolwiek ją rozpozna i będzie
wiedział, czego się dopuściła.
 Czy ona z tego wyjdzie?
 Na razie nic nie wiadomo.
Odłożyła telefon, zapomniała się rozłączyć. Henrik ze skrzyżowanymi ramionami.
Nienawistny, wrogi, po wsze czasy z racjÄ… po swojej stronie.
Schody.
Buty. Kiedy się wychodzi na dwór, trzeba włożyć buty.
Tylko nie Varmdövagen. Musi siÄ™ trzymać wÄ…skich uliczek.
Wille, zapalone lampy w oknach, rodziny, członkowie rodzin, którzy przed chwilą wrócili
do domu, żeby się znowu połączyć po kolejnym dniu spędzonym w pracy. To dekoracja. %7łeby ją
ukarać. Nie na sprzedaż. Niedostępna. Wolno tylko popatrzeć, nie wolno uczestniczyć. Wydalona
ze wspólnoty. Na zawsze wyjęta spod prawa, ale zapamiętana.
Jak przez brudny filtr zobaczyła nadjeżdżający z naprzeciwka samochód i postanowiła
naciągnąć czapkę na oczy. %7łeby nikt jej nie rozpoznał. Ale czapki nie było. Spuściła głowę.
Kurtki też nie było. Samochód przejechał. Ona musi dalej, jak najdalej.
Początkowo nie zarejestrowała samochodu tuż obok. Ot, coś białego na obrzeżach pola
widzenia. Wyprzedziło ją, zatrzymało się, ktoś wysiadł.
 Cześć.
Zdziwiony głos. Zadowolony. Kto mógłby się ucieszyć na jej widok? Przystanęła. Coś
znajomego w twarzy oświetlonej słabym blaskiem ulicznej latarni.
 Ty tutaj? Mieszkasz gdzieÅ› w okolicy?
Kolorowe obrazy. GÅ‚os. Abstrakcja.
 Co u ciebie? Podwiezć cię?
Pustka. I nagle pojawia się ktoś, kto się autentycznie o nią martwi i chce z nią rozmawiać.
Nagle dostrzegła rodziców Daniela. Każde z teczką. Szli do domu z przystanku autobusowego.
Za chwilę będą tuż-tuż. Kwiaty dla Lindy. Wiedzieli, co zrobiła, złożyli się na bukiet dla Lindy.
%7Å‚adnej drogi ucieczki.
Podeszła do samochodu i wsiadła.
Zabierz mnie stÄ…d.
Bylebym nie musiała się spotkać z rodzicami Daniela.
Wszystko, byle nie to.
GDYBY NIE.
Za dużo było tych  gdyby nie". Sama nie wiedziała, gdzie się zaczynały.
Siedzieli w milczeniu. Nie spytał, dokąd chce jechać, a ona nie była ciekawa, dokąd on się
wybiera. Oparła się o zagłówek i zamknęła oczy. Spokojne schronienie, gdzie byłaby wolna od
oskarżeń.
Otworzyła oczy, dopiero kiedy się zatrzymali i zgasł silnik. Placyk do zawracania. Kilka
zaparkowanych samochodów. Czynszowe domy. Przypomniała sobie, że już tutaj raz była.
Wysiłkiem woli odwróciła głowę i spojrzała na niego. Zarejestrowała ciepły uśmiech i
spuściła wzrok, zatrzymując go na dłoniach spoczywających na kierownicy. Pamiętała ich
niezdarność, jego nieporadne palce i nie mogła wyjść ze zdumienia, że się na coś podobnego
zgodziła.
Jeszcze jedno  gdyby nie".
 Dziękuję za podwiezienie.
Zamierzała otworzyć drzwi. Bezsilność jak ból stawów, prośba całego ciała o bezruch.
 Nie wejdziesz na chwilÄ™?
Z ręką na klamce szukała odpowiedzi. W jego głosie była nadzieja. Nie mogła tego
znieść. Otworzyła drzwi. Chłodne powietrze uprzytomniło jej, że nie wzięła kurtki. Nie wzięła
pieniędzy.
Nic nie wzięła.
 Mam w domu gruszkowe wino. Nie napiłabyś się? Szczerze mówiąc, dobrze ci to zrobi.
A potem ciÄ™ odwiozÄ™, dokÄ…d zechcesz.
DokÄ…d zechce? To znaczy gdzie? Czy jest takie miejsce?
 Gdyby nie".
Długi łańcuch składający się z  gdyby nie". Pierwszym jego ogniwem był Henrik.
Zdrada. Tchórzostwo. Złość w nią wymierzona. Bezwzględność.
W głowie rozbrzmiewał wyrok Kerstin. Trzeba zawsze odpowiadać za swoje czyny. Co
Kerstin wiedziała o zachowaniu Henrika? Nic. Nie wiedziała, dlaczego sprowokował ją do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spraypainting.htw.pl