[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Tu nie ma nic do wybaczania, Maggie. - Angela ze łzami w oczach
wzięła córkę w ramiona. - Jesteśmy z ciebie bardzo dumni. Zawsze
byliśmy. Kochamy ciebie i Drew.
Maggie otarła dłonią łzy. Płakała przez cały czas podczas pakowania
walizek, jak również wtedy, gdy wyznawała matce całą prawdę.
132
RS
Uciekała. Może to był duży błąd, ale nie miała pojęcia, jak w inny
sposób mogłaby uniknąć spotkania z Nickiem. Była pewna, że w swej
zapiekłej wściekłości Santos posunie się do najgorszego. Za wszelką cenę
będzie chciał zabrać jej Drew, a na to nie mogła pozwolić.
Udało jej się zmienić rezerwację i miała samolot już za godzinę. Jeśli
się pośpieszy, powinna zdążyć. Musi natychmiast wyjechać, by uniknąć
kolejnej nieprzyjemnej scysji z Nickiem. Nienawiść, złość i niesmak, które
zobaczyła w jego oczach, już na zawsze odebrały jej spokój.
Udało jej się zapanować nad emocjami tylko przez wzgląd na Drew.
Był całym jej życiem i jedyną radością. Jeszcze niedawno myślała tak
samo o Nicku. Lecz teraz był to już zamknięty rozdział. Pozostawało
jedynie mieć nadzieję, że wraz z upływem czasu będzie potrafiła
wspominać również miłe chwile. Piknik w parku, wycieczkę w góry,
szalone noce.
Może kiedyś będzie to możliwe, ale na pewno nie teraz. Obecnie
mogła tylko obsesyjnie myśleć o ucieczce. Musi być dzielna i silna, bo ma
dla kogo żyć.
Synek płakał całe popołudnie. Chciał zostać z dziadkami i z
Nickiem. Rozpacz dziecka jeszcze bardziej wzmagała ból Maggie. Gdy
zmęczony szlochem malec zapadł wreszcie w niespokojny sen, Maggie
nieco się uspokoiła. Po powrocie do Nowego Jorku będzie musiała znalezć
sposób, by rozweselić Drew.
Gdy wszystkie walizki znalazły się wreszcie w bagażniku
samochodu, a chłopiec spał na tylnym siedzeniu, Maggie poszła pożegnać
się z ojcem. Jak zwykle Boyd nie był zbyt rozmowny, lecz gdy przytulił
córkę, Maggie poczuła promieniującą od niego siłę.
133
RS
Po nie kończących się uściskach i wybuchach łez Maggie wsiadła
wreszcie do samochodu. Mijając ranczo Blackhawków, przypomniała
sobie o umówionym spotkaniu z Julianną. Maggie nie chciała wyjeżdżać
bez pożegnania. Juliana okazała się dobrą przyjaciółką i powiernicą.
Skręciła na podjazd i z postanowieniem, że nie zabawi tu dłużej niż
pięć minut, wyłączyła silnik. W domu panowała martwa cisza i nikt nie
reagował na dzwonek do drzwi. Już miała wrócić do samochodu, gdy
nagle ze środka dobiegły ją ciche, zduszone krzyki.
- Julianna?
Maggie głośno zapukała, a potem ostrożnie otworzyła drzwi.
Tym razem okrzyk był głośniejszy i bez wątpienia dobiegał z
sypialni na parterze. Maggie natychmiast pobiegła w tamtym kierunku.
- Julianno!
- Maggie, wiem, że tam jesteś, otwieraj!
Nick pukał już od pięciu minut, a co najmniej od dwóch głośno
krzyczał. Był pewien, że Maggie jest w środku. Nie zjawiła się na
spotkaniu z Julianną, a biorąc pod uwagę stan jej ducha, na pewno zaszyła
się w domu.
Trzymał palec na dzwonku, a drugą ręką walił w drzwi.
Gdzie się wszyscy podziali? Rodzice Maggie rzadko przecież
wychodzili. Na pewno wiedzieli już o całej sprawie i nie pozwoliliby córce
siadać za kierownicą w tak opłakanym stanie.
Nick osłonił dłońmi oczy i zajrzał przez okno do środka. Widział
tylko salon i kuchnię. Nigdzie żywego ducha.
Zaklął pod nosem i pobiegł do garażu, by sprawdzić, czy stoi w nim
samochód. Drzwi były zamknięte. Zdecydował się zajrzeć na tył domu.
134
RS
Przypomniał sobie, że Angela lubiła pracować w ogródku. W połowie
drogi jego uwagę przykuł ruch na sąsiedniej posesji.
Zobaczył panią Potts, sąsiadkę Smithów, trzymającą w rękach
spasioną kocicę.
- Pani Potts! - zawołał Nick.
Szczupła i drobna staruszka najpierw drgnęła ze strachu, a potem
bacznie zerknęła na Nicka zza okularów.
- O co chodzi? - spytała ostro.
- Czy może wie pani, gdzie jest Maggie?
Gruba kotka miauknęła z irytacją, gdy panna Potts mocniej ją do
siebie przycisnęła.
- Panie Santos, ja pilnuję własnego nosa. Jestem dobrą sąsiadką i nie
lubię wtrącać się w życie innych ludzi - powiedziała z rezerwą.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]