[ Pobierz całość w formacie PDF ]
będąc starszą osobą, położyła się spać wcześniej. Nie mając
ochoty na rozmowę, Orlena nie dowiedziała się, co się przez
ten czas zdarzyło w pałacu. A zresztą śpieszyła się do swego
earla i nie była w stanie myśleć o niczym innym.
I oto teraz musi stawić czoło faktom, przełknąć gorzką
prawdę. Niebawem wróci na miejsce, które zajmowała
uprzednio - będzie znów wychowanicą earla, nic nie znaczącą
w jego życiu dziewczyną ze wsi.
Ale miłość ciągnęła ją do niego z przemożną siłą; drżała
na całym ciele pod wpływem jego bliskości. Gdy zamknęły
się za nimi drzwi biblioteki, spojrzała na niego oczyma
rozszerzonymi uczuciem i żalem. Podeszła machinalnie do
kominka, choć wieczór był ciepły i zamiast płonących
bierwion na palenisku ustawiono kwiaty.
Czekała, aż earl do niej podejdzie. Czuła, że poruszają się
oboje w takt muzyki, pozostającej w przedziwnej harmonii z
zapachem lilii. Earl stał obok niej w milczeniu, patrząc na nią
swymi przenikliwymi ciemnymi oczyma, których dawniej tak
się bała, a teraz je kochała, gdyż były to jego oczy.
Speszona jego milczeniem, odezwała się:
- Mówiłeś o... księżnie...
- Wyjechała na wieś - odparł earl. - Teraz moja matka
będzie twoją przewodniczką, a ponieważ jest chora, obawiam
się, że cię nie dopilnuje należycie.
- Obiecuję, że nie zrobię niczego, z czego byłbyś...
niezadowolony - powiedziała szybko Orlena.
- Nie uspokoję się, póki sam nie zacznę cię pilnować.
Zamrugała oczami, nie bardzo rozumiejąc, a earl
powiedział spokojnie:
- Proszę cię o rękę, Orleno!
Przez chwilę milczała, nie będąc pewna, czy, dobrze
słyszała.
- P - przecież... żenisz się z lady Adelajdą!
- Nigdy nie zamierzałem poślubić lady Adelajdy - odparł
earl. - To pomysł ukartowany przez księżną i moją matkę.
Jeśli chcesz znać prawdę, Orleno, powiem ci, że w ogóle nie
miałem zamiaru się ożenić. Przerwał i uśmiech rozchylił jego
wargi.
- Nawet z tobą, mój skarbie.
- A więc... dlaczego? - Orlena była oszołomiona.
- Chciałem być wolny, wieść wygodny żywot kawalera.
Ale nie chcę już nigdy tak cierpieć, jak cierpiałem, gdy
odeszłaś - odparł earl. - Nie mam zamiaru po raz kolejny
obchodzić wszystkich ognisk muzycznych w Londynie - a
niektóre mają fatalną reputację - w nadziei, że odnajdę
dziewczynę, która potrafi pięknie grać na fortepianie.
- Naprawdę zrobiłeś to?
- Byłem w każdej sali koncertowej, w konserwatorium, w
każdym klubie muzycznym w całym mieście! - powiedział
ostro earl.
Orlena wiedziała, co to musiała być dla niego za męka.
- Bardzo przepraszam...
- Dopiero dzisiaj Terry wyznał mi, ze zabrał cię do cyrku
- ciągnął earl. - Zastanawialiśmy się, jaka instytucja może
mieć jeszcze coś wspólnego z muzyką i wtedy Terry
przypomniał sobie - trochę pózno! - że w cyrku też jest
orkiestra.
- I przyszedłeś, by się przekonać, czy to prawda?
- Kiedy mi powiedział, że polubiłaś tę kobietę z cyrku,
byłem pewien, że cię tam znajdę - odparł earl.
- Czy... byłeś bardzo zły na Terry'ego?
- Powinienem się na niego gniewać za to, że zapoznał cię
z taką osobą - powiedział earl. - Ale teraz jestem mu
wdzięczny, że skierował mnie pod właściwy adres - we
właściwym momencie.
Orlena pomyślała o pożarze i zadrżała, Earl objął ją
ramieniem.
- To nie Terry mnie tam posłał, ale przeznaczenie -
powiedział. - Skąd Terry mógłby wiedzieć, że ta przeklęta
buda spłonie po raz drugi akurat dzisiaj.
Przygarnął ją mocniej ramieniem i powiedział tonem,
jakiego nigdy u niego nie słyszała:
- Jedno ci obiecuję, kochanie: już nigdy w życiu nie
puszczę cię do cyrku.
Mocno do niego przytulona, Orlena nie czuła potrzeby
mówienia, ale musiała mu zadać to pytanie:
- Czy naprawdę... chcesz się ze mną ożenić?
- Naprawdę chcę się z tobą ożenić - odparł earl. - Jako
twój kurator polecam ci samego siebie. Uważam, że jestem
najodpowiedniejszym kandydatem na. twego męża i z całą
pewnością nie jestem łowcą posagu! Jeśli o mnie chodzi,
możesz wydać swoje pieniądze co do grosza.
Orlena wstrzymała oddech i patrząc mu uważnie w oczy,
czekała na słowa, które pragnęła usłyszeć. A on, jakby czuł
instynktownie, o co jej chodzi, pochylił się nad nią i z ustami
tuż przy jej ustach powiedział:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]